Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"To już nie mamy o czym rozmawiać!" - ksiądz na kolędzie u małżeństwa po ślubie cywilnym

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Marcin Oliva Soto/ Polskapress
Zadzwoniła do nas rozżalona Czytelniczka, opowiadając historię, która wydarzyła się podczas tegorocznej wizyty duszpasterskiej, czyli kolędy, u jej syna. Opisana sytuacja… delikatnie mówiąc, zniesmaczyła całą redakcję.

Owa kolęda odbyła się w jednej z parafii na terenie najogólniej mówiąc, Kaszub. Młode małżeństwo nie ma jeszcze ślubu kościelnego, ponieważ m.in. pandemia udaremniła ich plany.

- Syn miał już ślub kościelny, ale kilka miesięcy po tym pięknym wydarzeniu, jego żona zmarła na nowotwór – opowiada Czytelniczka. - Ślubowali sobie, gdy była już bardzo chora, skorzystali z każdej możliwości w kraju i zagranicą, żeby uratować, albo chociaż przedłużyć jej życie. Niestety, nie udało się.

Filip długo potem był sam, nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek z kimś się zwiąże, aż... poznał Beatę. Dziewczyna była skromna, śliczna i miała piękną duszę. Niestety, życie i ją doświadczyło. Zaszła w ciążę z poprzednim partnerem i wzięli ślub cywilny. Na świat przyszedł synek. Jak łatwo się domyślić, małżeństwo nie przetrwało.

Tych dwoje młodych - z osobistymi bagażami, połączyło uczucie

Filip nie wahał się, gdy był przekonany, że uczucie jest oparte na solidnym fundamencie, oświadczył się, stając się jednocześnie ojcem dla synka swej wybranki. Po roku na świat przyszła ich własna córeczka.

Młodzi postanowili wziąć ślub cywilny, a jak wykończą dom, którego budowę Filip rozpoczął jeszcze długo przed śmiercią swojej pierwszej żony, wezmą ślub kościelny. Wiadomo, wyprawienie wesela, w przypadku Filipa drugiego, to kolejny, ogromny koszt. Tym planom przeszkodziła pandemia.

- Obecnie mają już pieniążki na wesele, ale sytuacja do której doszło na tej feralnej kolędzie, chyba wszystko pogorszyła – opowiada nasza Czytelniczka. - Ksiądz przyszedł do nich, odprawił kolędę, a następnie zaczął szperać w swojej teczce i oznajmił, że nie ma w dokumentach informacji o ich ślubie kościelnym. Syn zaczął wyjaśniać sytuację, w której się znaleźli, ale ksiądz nie dał mu żadnej szansy na jej dokończenie.

- Gdzie wyście się uchowali? - zapytał. - W takim razie nie mamy o czym rozmawiać – dodał, po czym podniósł się i wyszedł.

- Nie będę tu przytaczać wszystkiego co powiedział, bo jest mi przykro – kontynuuje Czytelniczka. - Zostałam wychowana w wierze katolickiej, nie opuszczam mszy świętych, ani wydarzeń kościelnych i tak samo wychowałam moje dzieci. Gdyby mój syn nie przeszedł takiej gehenny walcząc o życie swojej pierwszej żony, pewnie bardziej bym naciskała na ten ślub kościelny. Nie naciskałam, bo wszyscy - cała rodzina, byliśmy szczęśliwi, że się podniósł po jej śmierci, że nie zwątpił w siebie, a przede wszystkim w Boga. Był w totalnej rozsypce, gdy zmarła. Baliśmy się nawet o jego życie.

Konsekwencje… kontrowersyjnej kolędy

- Podczas tej kolędy, gdy ksiądz, nie pozwalając sobie wyjaśnić sytuacji, przekreślił od razu tych dwoje młodych, doświadczonych przez los ludzi, obecne były moje wnuki – opowiada dalej nasza Czytelniczka. - Wnuczka jest jeszcze mała, nic z tego nie zrozumiała, natomiast wnuk od razu po tak nagłym wyjściu księdza zapytał:

- Muszę chodzić do niego na religię? A może zmienimy parafię?

Na szczęście młody nie zapytał: Mamo, tato, a może zmienimy wiarę? Chciał jedynie braku kontaktu z tym akurat kapłanem.

To też świadczy jedynie o tym, że wiara jest obecna w życiu tej rodziny, więc czy można ją w taki sposób potraktować? Czy wolno księdzu, bez wysłuchania drugiej strony, ferować wyroki i poniżać ludzi w obecności ich dzieci?

Przecież wiadomo, że wiele rodzin, małżeństw, również tych po ślubie kościelnym, nie przyjmuje kolędy. Ta akurat rodzina, to akurat małżeństwo, tej bliskości z duszpasterzem potrzebowało, dlatego uchylili kapłanowi drzwi swojego domu.

Nie otrzymali w zamian nic. Nie padły słowa wsparcia, słowa zachęty do ślubu kościelnego. A przecież wystarczyło powiedzieć:

- Kochani, nie musicie od razu mieć wesela, żeby przed Bogiem sobie ślubować. Przyjęcie weselne możecie odłożyć na lepszy czas. Ślub kościelny byłby tylko dla was, chociaż zawsze moglibyście w obecności gości go powtórzyć. Wystarczy obecność świadków i jesteście mężem i żoną wobec Boga.

Niestety, ten akurat ksiądz tego nie powiedział. Ba, nawet ich nie wysłuchał, chociaż temu mają służyć doroczne wizyty duszpasterskie.

Opisana historia to swego rodzaju ewenement

Jest wiele małżeństw w powiecie kartuskim, które po rozwodach żyją ze sobą będąc po ślubie cywilnym. Wychowują dzieci po katolicku, angażują się w życie parafii, współpracują z proboszczami i żaden kapłan nie powiedział im nigdy żadnego złego słowa.

Dlaczego doszło do tego akurat w tej parafii? Dlaczego doszło do tego w przypadku ludzi, którzy akurat najmniej na to zasłużyli? Oni wciąż wobec Boga są stanu wolnego, w dowolnej chwili mogą wziąć ślub kościelny. Kapłan powinien ich do tego zachęcić, a nie zniechęcić. A co z małżeństwami, które mają już tę drogę zamkniętą? Na przykład oboje są po rozwodach, będąc wcześniej w małżeństwie kościelnym?

Od redakcji

Celowo nie podajemy w której parafii doszło do opisywanej sytuacji. Nie chcemy podgrzewać atmosfery, a jedynie nakreślić sam problem. W tekście zostały zmienione imiona głównych bohaterów. Czekamy na wasze komentarze.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto