Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naukowcy przedstawili realizację i spodziewane efekty projektu rekultywacji kartuskich jezior

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
4 listopada w Kartuskim Centrum Kultury odbyło się spotkanie informacyjne na temat rekultywacji kartuskich jezior. To gigantyczny projekt gminy Kartuzy, na który samorząd pozyskał ogromne środki z Unii Europejskiej. Na czym polega i na jakim etapie jest obecnie proces oczyszczania naszych jezior i jakich efektów finalnie spodziewają się nadzorujący realizację projektu? Właśnie na te pytania odpowiadali w czwartek m.in. naukowcy z Unwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Z przedstawicielami kartuskiego samorządu i mieszkańcami Kartuz spotkali się: prof. Jolanta Grochowska, dr inż. Michał Łopata,**dr hab. inż. Renata Augustyniak, dr hab. inż. Renata Tandyrak. Kartuską oczyszczalnię ścieków reprezentowali kierownik Mieczysław Grundkiewicz i Grzegorz Laskowski**.

Na wstępie, posługując się konkretnymi danymi z dotychczas przeprowadzonych badań i analiz, szczegółowo o procesie zanieczyszczania jezior i metodach ich oczyszczania opowiedziała prof. Jolanta Grochowska. Wszyscy jednak czekali przede wszystkim na informacje dotyczące rekultywacji czterech jezior kartuskich: Mielonko, Karczemnego, Klasztornego Małego i Klasztornego Dużego.

- W latach 50. Kartuzy zajmowały 359 hektarów, z czego pod zabudową były 62 hektary, na których zamieszkiwało 7800 osób - mówiła prof. Grochowska, korzystając z danych pozyskanych z jednej z publikacji. - Miejską siecią kanalizacji ogólnospławnej objętych było wówczas 50 procent domostw. Ścieki sanitarne i opadowe odprowadzane były, niestety, do jezior.

- 60 procent spływów miejskich uchodziło o Jeziora Karczemnego, 30 procent do Jeziora Klasztornego Małego, a 10 procent kierowanych było rowem odprowadzającym do Klasztornego Dużego - kontynuowała prof. Grochowska.

I okazuje się, że nie tylko ścieki z kartuskiego szpitala zanieczyszczały jeziora - o czym mówiło się od lat, ale też m.in.: kartuska mleczarnia, rzeźnia, rozlewnia piwa, fabryka wód gazowanych, wytwórnia mebli czy lecznica zwierząt. Reasumując rozwój przemysłu i wszelkich punktów usługowych sprzyjających wygodzie mieszkańców, jednocześnie niszczył i nie bójmy się użyć tego słowa - zabijał kartuskie jeziora.

Powoli zanikało w nich życie - od dna aż po wody bliższe powierzchniowym.

- Dla przykładu w osadach dennych Jeziora Karczemnego stwierdziliśmy tak ogromne, ekstremalnie wręcz wysokie zawartości fosforu, że jak dotąd nie odnaleźliśmy takich w żadnej literaturze naukowej - mówiła Jolanta Grochowska. - Stwierdziliśmy też bardzo wysoki poziom zanieczyszczenia węglowodorami aromatycznymi i metalami ciężkim.

Sposób na oczyszczenie jezior kartuskich

Jeszcze zanim doszło do wnioskowania o dofinansowanie projektu ze środków Unii Europejskiej, naukowcy bardzo szczegółowo zbadali pod każdym względem kartuskie jeziora. Wyniki tych badań jak wcześniej wspomnieliśmy nie były optymistyczne, ale pozwalające z wykorzystaniem najbardziej skutecznych metod, na ich stopniowe oczyszczanie.

- Pierwszym, niezbędnym warunkiem było odcięcie dopływu wszelkich nieczystości do akwenów jeziornych i z tego gmina Kartuzy wywiązała się w stu procentach - zapewniła prof. Grochowska. - Kolejnym etapem było wybranie skutecznej metody rekultywacji tych wód, czyli wykorzystanie metod technicznych, chemicznych lub biologicznych prowadzonych w misie jeziora - objaśniała prof. Grochowska.

Ostatecznie w przypadku Kartuz wybrano m.in. metodę inaktywacji, czyli pozbycia się z jezior związków fosforu. Takie działania prowadzono dwa razy w roku w 2020 r i 2021 r. To bardzo skomplikowany proces uzdrawiania naszych jezior, z którym fachowcy i zainteresowani tematem mogą się zapoznać na stronie gminy Kartuzy TU

Projekt rekultywacji zakłada też systematyczne zarybianie jezior

Tak jak dwa razy w roku aplikowano do kartuskich jezior środki degradujące fosfor, tak również zasilano wody jeziorne ginącymi gatunkami ryb. To konieczne w celu odbudowania właściwych proporcji zarybienia i flory podwodnej.

Jak objaśnił dr Michał Łopata, w kartuskich jeziorach zabrakło drapieżnych ryb, typu szczupak, a nadmiar jest ryb karpiowatych, typu np. płoć, co całkowicie zaburza proporcje życia w jeziorach.

- Potrzebna więc była biomanipulacja, czyli wsiedlenie do kartuskich jezior drapieżnika, z jednoczesną eliminacją ryb karpiowatych, co przekłada się na zwiększenie zooplanktonu, a to z kolei wpływa na samoistne oczyszczanie się wód - objaśniał dr Michał Łopata. - Narybiamy jeziora kartuskie od ubiegłego roku wiosną i jesienią. Preferowane gatunki to oczywiście szczupak, ale też sandacz i boleń.

Osady trafiają do kartuskiej oczyszczalni ścieków

Wydobyty osad z Jeziora Karczemnego transportowany jest do oczyszczalni ścieków rurociągiem długości około 4 km. W ciągu doby oczyszczalnia przyjmuje około 2300 metrów sześciennych osadu. Jego ilość jest dokładnie badana za pomocą przepływomierzy elektromagnetycznych.

Gigantyczny kartuski projekt, ale czy będą efekty?

Jedno nie ulega wątpliwości - jest to największy w Polsce projekt kompleksowych działań poprawy jakości zdegradowanych zbiorników wodnych. Gmina Kartuzy pozyskała na ten cel około 45 mln zł, podczas gdy koszt całkowity szacowany jest na 54 mln zł.

W spotkaniu z naukowcami z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, którzy nadzorują realizację projektu, udział wzięli również przedstawiciele Rady Miejskiej w Kartuzach, na czele z jej przewodniczącym Mariuszem Trederem i wiceprzewodniczącym Tomaszem Belgrauem. Radni, jak również Tadeusz Moryń, przewodniczący Towarzystwa Miłośników Kartuz, zadawali konkretne pytania dotyczące m.in. sposobów, jak również efektów realizacji projektu.

- W tej chwili wydobywane jest wszystko z dna tych jezior, a jaką mamy gwarancję, że ta flora odżyje w naszych jeziorach? - pytał Tadeusz Moryń. - Może po tej interwencji flora tych jezior już nie będzie w stanie się odbudować?

Z kolei Mariusz Treder zapytał dlaczego nie wykorzystano, w przypadku chociażby najmniejszego jeziora, metody sprawdzonej w innym miejscu w kraju - całkowitego opróżnienia jeziora, oczyszczenia i napełnienia go czystą wodą.

Tej propozycji zdecydowanie sprzeciwili się naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

- Nie było takiej opcji. W przypadku na przykład Jeziora Karczemnego stan zanieczyszczenia tych wód zszokował nas do tego stopnia, że zaczęliśmy szukać podobnych danych w literaturze fachowej, ale nigdzie takich nie znaleźliśmy. Nie wiadomo co by się stało w przypadku wypompowania tej wody i dojścia do dna. Mieszkańcy mogliby nie znieść fetoru, który by temu towarzyszył. Zbiornik, o którym pan wspomina, nigdy nie był tak zanieczyszczony jak Jezioro Karczemne - tłumaczyła prof. Jolanta Grochowska. - W Kartuzach nie było innej opcji, niż metoda z pozbyciem się z waszych jezior fosforu.

Naukowcy odpowiedzieli też na pytanie Tadeusza Morynia, szefa Towarzystwa Miłośników Kartuz, zapewniając, iż flora bakteryjna i życie w kartuskich jeziorach ma szansę wrócić do normalności.

Już teraz badania pokazują efekty podejmowanych działań, a w przyszłym roku poprawa czystości kartuskich jezior powinna być widoczna gołym okiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto