MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nieprzyjazna ulica Przyjazna w Połęczynie. Mieszkańcy domagają się progów zwalniających

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Część mieszkańców Połęczyna domaga się montażu na ulicy Przyjaznej progów zwalniających.
Część mieszkańców Połęczyna domaga się montażu na ulicy Przyjaznej progów zwalniających. Maciej Krajewski
Mieszkańcy ul. Przyjaznej w Połęczynie cały czas zmagają się z kierowcami, nagminnie łamiącymi ograniczenia prędkości. Wąska droga na uboczu skromnej wsi momentami przypomina główną szosę, po której stale pędzą ciężarówki. Niektórzy z okolicznych mieszkańców dopraszają się postawienia progów zwalniających, ale gmina nie widzi tu ani powodów, by coś takiego zrobić, ani przesłanek, by to w ogóle pomogło.

Połęczyno to nieduża wieś w gminie Somonino, położona obok drogi wojewódzkiej nr 224. Jest to autentycznie miejsce zaciszne - z dala od zgiełku miasta i głównych tras regionu. Zwłaszcza przebiegająca w dużej mierze przez pola ul. Przyjazna zdaje się odpowiadać swej nazwie. Jak się okazuje jednak, pozory mylą i "przyjazna" to ostatni epitet, jaki można by zestawić z tą drogą. Kluczowe są tu m.in. godziny, w jakich przyjedziemy...

Śmigają ciężarówki

Przy samej ul. Przyjaznej domów nie ma wiele, ale nawet tej niewielkiej grupie mieszkańców (w dużej mierze, bo nie wszystkim) zaczęła przeszkadzać sytuacja za ich oknami. Wąska, od niedawna asfaltowa droga, jest zaskakująco często wykorzystywaną trasą przejazdu, w tym przez pojazdy ciężarowe. Ul. Przyjazna bowiem prowadzi aż do granic gminy Somonino i dla wielu kierowców stanowi skrót w stronę Częstocina, a następnie Przywidza.

- Już przed położeniem asfaltu ta ulica nie była przyjazna. Teraz jest co prawda wygodniej po niej iść lub jechać, ale jak widać, niektórym jest aż zbyt wygodnie - opowiada pani Renata, która od 25 lat mieszka w Połęczynie i regularnie chodzi ul. Przyjazną. - To jest skrót z Przywidza, więc to wszystko tu pędzi. Normalne samochody też tam grzeją zresztą. Dla nas jest to stresujące. Nie ma pobocza, ulica jest bardzo wąska. A miejscowi, jak skręcają w Przyjazną od strony Połęczyna, to nawet często nie włączają kierunkowskazu.

- Marzyłam o tym, żeby się wyprowadzić na wieś, mieć ciszę i nie mieć problemów. A wyszło coś takiego - komentuje z kolei pani Klaudia, która mieszka przy samej ul. Przyjaznej. - Momentami jest taki hałas, że nie można wytrzymać. Ściany się trzęsą od ciężkiego transportu. Lecę do okna, a samochód już dawno przejechał. Tak tu pędzą!

Niektórzy mieszkańcy przyznają, że nie brakowało też niebezpiecznych sytuacji, aczkolwiek do tragedii czy poważnych wypadków nie doszło. Ale, jak zaznaczają nasi rozmówcy: jeszcze nie doszło.

- Zasuwają niektórzy, że to się w głowie nie mieści. Strach wyjechać, strach nawet wyjść - mówi pan Mirosław, również mieszkający przy owej ulicy.

Walka o progi zwalniające

Okoliczni mieszkańcy postanowili zwrócić się ze sprawą do władz samorządowych w ubiegłym roku. Jak przyznają, do przodu w dużej mierze sprawa ruszyła za przyczyną jednej z nowych osób we wsi, przy czym wielu podzieliło jej stanowisko. Na efekty wysyłanych pism trzeba było czekać kilka miesięcy, kiedy to przy drodze, od strony Częstocina, ustawiono znak "obszar zabudowany". Ograniczenie prędkości do 30 km/h od drugiej strony ulicy pojawiło się prawie po roku.

Niestety, kierowcy jak łamali przepisy, tak łamią je nadal i wciąż jeżdżą z niebezpieczną prędkością po miejscami bardzo wąskiej drodze. Rozwiązaniem według niezadowolonych z tej sytuacji miałyby być progi zwalniające.

- Myślę, że to znacznie by ograniczyło prędkość kierowców. Choć i tak się dziwię, że jeżdżą tak szybko, bo droga nie jest szczególnie dobra, nawet pomimo asfaltu - twierdzi pani Anna, często spacerująca z psem po okolicy.

- Mi to pewnie nie zmieniłoby wiele, to prawda, ale jak tu jedna i druga osoba chcą, to i ja się zgodzę - komentuje jeszcze pan Mirosław.

- Mówiłam władzom, że się tu rozpędzają po tej piaszczystej drodze, a potem wjeżdżają na asfalt i zaczynają osiągać niebotyczne prędkości - dodaje pani Klaudia. - Jadąc na Kamelę, między polami są progi zwalniające. Potrafią to zrobić. A tutaj nie? Przecież były pisma w tej sprawie, były zbierane podpisy.

Gmina rozkłada ręce

Władze gminy Somonino nie ukrywają, że sytuacja na ul. Przyjaznej w Połęczynie jest im znana i występują tam problemy. Samorząd nie ma jednak za bardzo środków, narzędzi, by temu zaradzić.

- Jest to jedna z wielu dróg gminnych, na której właśnie takie sytuacje występują. Na naszych drogach ustawiamy często znaki ograniczające prędkość lub wykonujemy progi zwalniające. Podjęcie konkretnych działań zawsze ustalamy z radą sołecką, która razem z mieszkańcami jest ciałem doradczym - czy taką czy inną formę w danym miejscu zastosować. Chodzi tu o mieszkańców i o gospodarzy, którzy użytkują taką drogę - mówi Andrzej Peta, zastępca wójta gminy Somonino. - Nadmierna prędkość, która nagminnie występuje, nie mamy na nią wpływu. Oprócz tego, że zwracamy się do policji o częstsze patrole i kontrole prędkości, nie mamy żadnych narzędzi, żeby tę prędkość wyegzekwować. Tak samo, jak z ograniczeniem prędkości, jest z ograniczeniem tonażu. Jak policja pojawi się na drodze to ciężarówki znikają. Policja odjedzie - ciężarówki pojawiają się ponownie.

Na pomysł utworzenia progów zwalniających gmina z kolei odpowiada, że... niewiele by one dały

- Progi zwalniające często nie spełniają swojej roli. Niektórzy kierujący "przelatują" przez nie i stwarzają w ten sposób jeszcze większe zagrożenie - wyjaśnia Andrzej Peta. - Po prostu niektórzy kierowcy zwracają uwagę na znaki, niektórzy zwracają uwagę na progi zwalniające, inni nie biorą ich pod uwagę. To nie jest złoty środek, że jak zrobimy ileś tam progów, to na pewno spowoduje to zmniejszenie prędkości.

Czy mieszkańcy mogą liczyć na jakiekolwiek rozwiązanie problemu?

- W tej chwili monitorujemy tamtejszą sytuację. Jesteśmy w kontakcie też z radnym gminnym z tego okręgu. Prosiliśmy pana radego, a także radę sołecką, żeby obserwowali, czy faktycznie ten ruch wzrasta, czy nagminnie występują przekroczenia prędkości. Jak dotąd rada sołecka mówi, że nie ma aż takiego natężenia ruchu i takich prędkości, żeby konieczny był montaż progu - twierdzi zastępca wójta gminy.

Swego rodzaju nadzieją może być rozbudowa okolicy, a tym samym przystosowanie drogi do wzrastającej liczby mieszkańców, ale i tutaj nie widać, aby to nastąpiło szybko, bowiem działki wokół wciąż widnieją jako rolne. Wszystko w tej kwestii zależy od właścicieli gruntów.

Co ciekawe samorząd poniekąd bije się w pierś, przyznając, że takie sytuacje praktycznie zawsze wychodzą, gdy położy się asfalt na drodze. Dlaczego w takim razie to uczyniono w Połęczynie, znając potencjalne skutki?

- Czasami mi się wydaje, że asfalt jest układany "za karę". Każdy chce, żeby go położyć, żeby było równo, a potem: prędkość, ciężarówki, hałas, natężenie ruchu - krótko komentuje Andrzej Peta.

Do sprawy jeszcze wrócimy. Dane niektórych rozmówców zostały zmienione

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto