MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Utrzymać rodzinne więzy

(W.D)
Wspólne rodzinne zdjęcie jest najlepszą pamiątką spotkania.
Wspólne rodzinne zdjęcie jest najlepszą pamiątką spotkania.
Zjechali do Kiełpina nawet z zagranicy. Wielu z nich widziało się po raz pierwszy. Nie przeszkadzało to jednak rodzinom Arendtów gorąco i serdecznie się witać.

Zjechali do Kiełpina nawet z zagranicy. Wielu z nich widziało się po raz pierwszy. Nie przeszkadzało to jednak rodzinom Arendtów gorąco i serdecznie się witać.
Na pierwszy zjazd rodziny Arendtów przyjechało kilka pokoleń, blisko 200 osób. Przekrój wiekowy był ogromny.

Ilu nas jest
W spotkaniu uczestniczyli potomkowie Michała i Matyldy, których życie datuje się na lata 1823 - 1901.
- Często spotykając się na urodzinach i innych większych uroczystościach wspominamy dziadków, pradziadków. Przywołujemy w pamięci tych co odeszli i tych którzy poprzez różne koleje losu musieli na przykład opuścić kraj. Aż doszliśmy do wniosku, że powinniśmy spotkać się w większym gronie - mówi Halina Kreft, jedna z organizatorek rodzinnego zjazdu. - Udało nam się dotrzeć do wielu rodzin w kraju i za granicą. Już same poszukiwania najbliższych były niesamowite, wciąż zadawaliśmy sobie pytanie ilu nas jest, ilu odpowie na zaproszenie do udziału w zjeździe.

Dziewięcioro dzieci było...
Ku radości wszystkich na spotkanie w minioną sobotę przybyła spora część rodu, którego protoplastami był Michał i Matylda. Ciepłe powitania, wołanie - kim jesteś, skąd przyjechałeś, co porabiasz - były chyba najczęściej powtarzanymi w tym dniu.
- Dziećmi Michała i Matyldy według starszeństwa byli: Jan, Władysław, Wiktor, Szczepan, Paulina, Aniela, Marianna, Franciszek i Bernard - wymienia Alojzy Arendt, współorganizator i pomysłodawca zjazdu, jeden ze starszych rodu, który zna dobrze historię rodziny. - Pochodzę z rodu Jana, który osiedlił się w Kolonii. Wiem że na ojcowiźnie, która liczyła blisko 50 ha pozostał Władysław. Co prawda Michał podzielił część gospodarstwa i tym sposobem w Kiełpinie na roli pozostał też Wiktor i Szczepan.

Władysław i dzwony
Wiele osób w rodzinie Arendtów trudni się rolnictwem, sporo jest nauczycielek, pielęgniarek i leśników. Starsi w rodzie byli cieślami i wielu z nich odbudowywało po wojnie Gdynię.
Znaną postacią w opowiadaniach rodzinnych jest postać Władysława, który przez 50 lat był kościelnym w Kiełpinie. W czasie wojny zdjął z wieży ukrył dzwony. W latach 50. zostały odnalezione i ponownie umieszczone w kościele. Pierwsze ich brzmienie zadedykowano właśnie Władysławowi.
Najstarszym w rodzie jest obecnie Józef Arendt, syn Władysława, który ma 83 lata
Spotkanie rozpoczęła uroczysta msza w intencji całej wielopokoleniowej rodziny Arendtów. Odwiedzono też groby najbliższych, na płycie Marii i Stefana Arendtów zapalono znicze. Zjazd rodzinny zakończyła zabawa trwająca aż do rana.

Szukamy śladów mówi Maria Szczęsna z domu Arendt
- Posiadamy już dużo informacji dotyczących naszej rodziny. Mimo że spora część rozjechała się po świecie, staraliśmy się utrzymywać stały kontakt, tak by podtrzymać więzy rodzinne. Dzięki temu na dzisiejszy zjazd dotarli członkowie rodu z całej Polski, a na przykład z Niemiec m. in. Bożena Wohlgamuth, przedstawicielka rodu Władysława. Dzięki przygotowaniom do spotkania udało się też ustalić miejsca urodzin i zamieszkania potomków Michała i Matyldy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto