Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szarłata. Od ponad pół roku nie ma dojazdu do posiadłości

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Rodzina pana Edmunda od lat mieszkała w Szarłacie. Posiadłość z trasami publicznymi łączy tylko i wyłącznie droga gruntowa, częściowo przebiegająca po działkach sąsiadów. Problem pojawił się, gdy jeden ze wspomnianych sąsiadów zaczął utrudniać, a nawet uniemożliwiać przejazd - pod koniec ubiegłego roku, wbrew postanowieniom sądu, blokując drogę barierkami.

- Pradziad, dziad, ojciec i ja, wszyscy mieszkaliśmy w tym miejscu. Cały czas była droga jedna i ta sama - numer 271 - wyjaśnia pan Edmund.

Jedyny dojazd do domu pana Edmunda nie jest jednak drogą gminną ani jego prywatną. To droga gruntowa, przebiegająca przez fragmenty sąsiednich nieruchomości, co na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat powodowało spory. Nie udało się osiągnąć porozumienia, pomimo wielu prób ze strony naszego rozmówcy. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Kartuzach.

Pan Edmund zabiegał o ustanowienie służebności drogi koniecznej, gdyż jest to dla niego jedyne możliwe połączenie z trasami publicznymi. Złożył też wniosek o udzielenie mu zabezpieczenia na czas trwania postępowania w postaci zakazu zamykania lub blokowania spornej drogi. W postanowieniu z października 2013 roku sąd przychylił się do owego wniosku, zabraniając zamykania trasy i zobowiązując właścicieli działek, przez którą ona przebiega, aby umożliwili dojazd i przejście, a także pozwolili ją odśnieżać.

Sprawa wciąż nie została do końca rozpatrzona. Okazuje się jednak, że postanowienie sądu z 2013 roku wiele nie dało. W listopadzie ubiegłego roku na trasie ustawione zostały barierki oraz znaki informujące, iż dalszy odcinek jest terenem prywatnym, w jednym miejscu przejazd blokuje również sterta ziemi i gruzu. W grudniu Sąd Rejonowy wezwał właściciela fragmentu, na którym to wszystko postawiono, aby ponownie umożliwił przejazd, ale i to postanowienie nie przyniosło skutku. W efekcie już od ponad pół roku pan Edmund próbuje odzyskać jedyny dojazd do swojej działki.

- Jeżeliby miało przyjechać pogotowie czy straż pożarna, naprawdę nie ma teraz kompletnie żadnego dojazdu. Mam do wywiezienia szambo, śmieci, to pół roku ponad zalega - opowiada.

Kwestia wywozu szamba i śmieci przekazana została również do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, ta natomiast skierowała sprawę do kartuskiej policji, gdyż Sanepid nie ma prawnych możliwości „udrożnić” takiego przejazdu.

- Było zgłoszenie, że pan nie mógł wywozić nieczystości płynnych. W chwili obecnej prowadzimy czynności wyjaśniające w kierunku tego ewentualnego wykroczenia (zablokowania drogi dojazdowej - dop. red.) - mówił w rozmowie z 28 maja podkom. Jarosław Plichta, naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.

Do dziś jednak sytuacja nie uległa zmianie. Pan Edmund wraz ze swoim pełnomocnikiem poszukują innego dojazdu do dróg publicznych, ale i to nie wydaje się zmierzać ku rozwiązaniu sprawy.

- To jest jedyny dojazd. Gdybym ja miał jakiś inny, choćby po swoim polu, ja bym naprawdę się nie pchał tędy - komentuje na koniec nasz rozmówca.

Do sprawy jeszcze wrócimy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto