Wioleta Krause dotarła po 14 dniach do kresu swojej podróży w ramach akcji charytatywnej. O godz. 18 wsiadła do pociągu z Zakopanego do Gdyni.
Na gorąco tak napisała na facebooku:
Nie napisze 'to by bylo na tyle', bo to sie dzieje caly czas - pomaganie, bo warto ❤.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM za każde polubienie, udostępnienie, za każde dobre słowo, gest i energię :-). To dzięki WAM :-) !!!! Dziękuję panu burmistrzowi i OKiSowi za współpracę, zaangażowanie i zaufanie :-)! Dziękuję KGW w Malkowie i partnerom, którzy mi zaufali i zechcieli objąć patronatem ta akcję: Dziennik Bałtycki, Kartuzy.info, Glos Kaszub i Sportnakaszubach (kolejnosc przypadkowa). Dopiero teraz odetchnelam z ulgą z poczuciem splaconego kredytu zaufania, który otrzymałam... Dziękuję tym, którzy zaangażowali się w akcję $ oraz moim NIEZAWODNYM i WYJATKOWYM przyjaciołom i znajomym, którzy każdego dnia, dobrym słowem - dodawali wiary i sił... samej byłoby o wiele trudniej. Mam wokół NAJLEPSZE duszyczki❤!!!
Nadal można wpłacać $ na rehabilitację Milenki, nawet niewielkie kwoty razem stworzą większą sumę :-).
Dziękuję... po prostu ❤!
Ps. 1.442km !
>>> Akcja charytatywna dla Milenki Plichty rozpoczęła się 29 czerwca. A tak było we wtorek,12 lipca
O wyprawie pisze też "Tygodnik Kartuzy" z 14 lipca 2017.
Założyła sobie pokonanie 1400 km. Wcześniej, w 2014 r. pojechała w trasę charytatywną na rzecz hospicjum w Tychach, którego ambasadorem jest jej ulubiony zespół Cree. Przyjaciel uwierzył w jej siłę i ówczesna "Trasa Nadziei" zakończyła się sukcesem. W 2016 r. Wioleta podjęła kolejne wyzwanie - wsparcia Milenki. Wtedy pokonała 1000 km do Zamościa i dołożyła 200 km.
W tym roku ponownie jedzie dla Milenki. Rozdaje ulotki o Milence, opowiada o o jej losach, o kłopotach ze zdrowiem i wielkiej radości, z jaką mała żukowianka otwiera się na życie.
- Ludzie dopytują mnie, dlaczego jadę, dla kogo zbieram pieniadze - opowiada Wiolka. - Proszą o namiary, o numer konta, czasem dają pieniądze do ręki. Wpłacam je na konto Milenki. Spotykam się z wielką życzliwością.
Jedną sakwę rowerową ma dla siebie - na ubrania. Druga wypchana była materiałami promocyjnymi gminy Żukowo i ulotkami Milenki. Po drodze Wioleta zagląda do urzędów.
- W Nysie urzędnicy zapewnili mi nocleg, burmistrz zgodził się na wczesne spotkanie już o godzinie 7.10 - opowiada żukowianka. - Rok wcześniej mieli niedobre doświadczenie z kimś, kto nadużył ich dobroci. W takiej sytuacji pomaga rozgłos medialny, patronat.
Najtrudniejsza w tej trasie jest pogoda. No i nawigacja w telefonie. Nie zawsze działa.
- We wtorek do godziny 13 jechałam w deszczu - wspomina na koniec dnia żukowianka. - Potem wyschłam i znowu mnie zlało. Ale zobaczyłam tęczę - i już było mi lepiej. Wstaję około 5 rano, zjedżam na nocleg różnie. Zmęczenia fizycznego tak specjalnie nie czuję, bo wcześniej kondycyjnie przygotowałam się do dalekiej trasy. Założyłam pokonywanie 100 km dziennie, rekordowy dzień miał 130 km, a pod Zakopanem liczę na 55 km w dzień.
Dwutygodniowa trasa miała też specjalny dzień przerwy - urodziny Wiolety. Pojechała na koncert do Opola. Uuzpełniła energię i zapas optymizmu na ostatnie dni
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?