Jak długo jest Pan organistą?
W czerwcu tego roku minie 13 lat. Poprzedni proboszcz ks. Mirosław Bucholc szukał organisty. Miałem wtedy 16 lat, grywałem z tatą w Kapeli Kazimierza, próbowałem grać na organach. Trudno mi było się zdecydować. Przez dwa lata tata woził mnie w niedziele do kościoła, bo mieszkaliśmy w Borzestowskiej Hucie a ja nie miałem prawa jazdy. Pięć lat temu przeprowadziłem się i zamieszkałem w organistówce.
Co robi Pan zawodowo?
Pracuję w firmie układającej posadzki. A poza tym gram z bratem w zespole Black Band. To ciekawa formacja - na czterech muzyków grają w niej aż trzej organiści. Poza tym grywam w Kapeli Kazimierza - mojego taty.
Kiedy zaczęła się Pana przygoda z muzyką?
Praktycznie z muzyką mam kontakt od małego dziecka. Dziadek miał swoją orkiestrę, grał na harmoszce. Przygrywając na weselach czasem mamy okazję dotrzeć do zdjęć, gdzie widać go z instrumentem. Tata ma już sporą Kapelę Kazimierza - z perkusją, trąbką, saksofonami. Ja gram na trąbce, brat - na saksofonie.
Ulubione pieśni i piosenki to...
W rodzinie dbamy o szerzenie folkloru kaszubskiego. Lubię te nasze skoczne poleczki. Leży mi na sercu, by ta muzyka nie zginęła.
Wesołe zdarzenie z historii organisty
Grając w kościele, grając na weselach - można się zapomnieć. Byłem wtedy po nocnym graniu na weselu. W niedzielę trzeba było zagrać na trzech mszach świętych.Człowiek był niewyspany, bo zarwana nocka. No i było już po Komunii świętej. Ksiądz kończył układanie kielichów na ołtarzu, zamyśliłem się. I jak skończyłem grać, dodałem: "Dziękuję". Jakbym był na weselu. Ludzie to zapamiętali.
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?