Jak długo jest Pan organistą?
Rozpocząłem 29 rok mojej służby. Zostałem organistą nie przez przypadek - bo przypadków nie ma. Pochodzę z Otomina, a ożeniłem się w Sulęczynie. Proboszcz zwolnił poprzednika. Ja zaś w Otominie przyuczałem się u Efrema Tredera w kościele WNMP. Więc trzy miesiące po ślubie, w 1985 roku zacząłem grywać w Sulęczynie. Jestem tu zakrystianinem, organistą, pracuje przy kościele, jego obejściu, przy cmentarzu.
Kiedy zaczęła się Pana przygoda z muzyką?
Od małego - z tatą siedziałem przy organach, jak pan Efrem grał. Jeszcze w Otominie uczyłem się u matki pana Witka Tredera,a potem trafiłem pod jego skrzydła w szkole podstawowej. Dodatkowo siedem lat chodziłem prywatnie na akordeon. Ukończyłem dwuletni kurs organistów w Pelplinie.
Ulubione pieśni i piosenki to...
Moją pasją są orkiestry dęte. Mogę ich słuchać i słuchać. A jako muzyk - grywam nie tylko w kościele, a także na weselach. I 26 stycznia kapele weselne spotykają się w Chacie Baryła w Zdunowicach na III Zjeździe Kapel Weselnych - by zabawić gości i siebie wzajemnie.
Wesołe zdarzenie z historii organisty
Przed wielu laty, gdy napadał śnieg, na kolędę jeździło się saniami. I jechałem z proboszczem seniorem - i nie wysypało nas z tych sani? Muszę przyznać, że jeszcze nie tak dawno, jakieś cztery lata temu też miałem podobna przygodę. To się pamięta.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?