Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od dwóch lat mieszkańcy czekają na naprawę fragmentu drogi w Nowych Czaplach

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W wyniku ulewy fragment drogi, prowadzącej do ich domów osunął się wraz ze skarpą. Od dwóch lat mieszkańcy sześciu budynków nieopodal osiedla domów drewnianych w Nowych Czaplach składają wnioski do władz samorządowych, w odpowiedzi słysząc jedynie, że trwa postępowanie, ale niedługo wszystko będzie naprawione. Nie może do nich dojechać straż pożarna, karetka pogotowia, czy szambowóz. I nawet pomimo zapewnień nadzoru budowlanego o rychłym końcu sprawy wszystko wciąż zdaje się niepewne.

18 lipca 2017 roku, jeszcze przed wielkimi nawałnicami, które spustoszyły Kaszuby, miejscowość Nowe Czaple nawiedziła ulewa. W wyniku intensywnych opadów osunęła się część skarpy z fragmentem płotu oraz drogi, okalającej osiedle 16 domków w stylu kaszubskim. Edmund Szczesiak, jeden z dotkniętych sytuacją mieszkańców, tłumaczy, że główne podcięcie i oberwanie skarpy nastąpiło w miejscu, gdzie znajdował się głęboki wykop.

Droga nie jest całkowicie zablokowana - samochody osobowe bez większych trudności mogą się nią poruszać. Niemniej problem pojawia się, gdy przychodzi kwestia sprzętu ciężkiego.

- Nastąpiło zwężenie i teraz strach, że wszystko dalej się zawali - opowiada Edmund Szczesiak. - Strażacy, jak oglądali skarpę, to powiedzieli jasno, że tutaj wóz nie przejedzie.

Podobnie sytuacja ma się z ciężarówkami czy betoniarkami. Właściciele działek, którzy chcieliby się na nich wybudować bądź wyremontować już stojące domy mają praktycznie odcięty do nich dostęp. To samo tyczy się kwestii wywożenia szamba.

- W sumie za tym odcinkiem jest sześć domów, z tym że dwie rodziny mieszkają tu cały rok, jedna pani pół roku, a inni… różnie, ale też latem bardzo długo bywają - wyjaśniają mieszkańcy. Opowiadają też, jak sobie muszą radzić z nieopróżnianiem szamba od dwóch lat. - Wójt pozwolił, aby sołtys małym pojazdem opróżniał, ale on nie ma takich uprawnień... Sami mamy na szczęście bardzo duże szamba, z kolei np. pomyje i wszystkie te rzeczy bez jakichś środków chemicznych to wylewamy, staramy się też po prostu oszczędzać.

Kto do naprawy?

Cała sprawa osuniętej skarpy w Nowych Czaplach nie byłaby tak skomplikowana, gdyby nie kwestia własności. Okazuje się bowiem, iż uszkodzona droga należy do Skarbu Państwa, ponieważ zapomniano ją przekazać gminie Stężyca w 1990 roku, kiedy oddawano tego typu własności państwowe pod opiekę odpowiednich samorządów. Jest to też prawdopodobnie jedna z przyczyn tak wydłużonego procesu, ponieważ mieszkańcy, nieświadomi nietypowej relacji, pierwsze zawiadomienia składali na ręce władz gminy Stężyca.

- Z początku myśmy pisali do wójta, ale się okazało, że w księgach wieczystych ona [droga - dop. red.] figuruje jako droga Skarbu Państwa - wyjaśnia Edmund Szczesiak. - I teraz jest kwestia, że wszystko, co jest jeszcze Skarbu Państwa na terenie powiatu to podlega pod starostwo powiatowe.

W efekcie, po powtórnym piśmie mieszkańców do Tomasza Brzoskowskiego, wójta Stężycy, szef gminnego samorządu skierował sprawę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

- W związku z otrzymanym pismem (…) pragniemy poinformować, że sprawa osunięcia i uszkodzenia drogi została przekazana do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (…). W chwili obecnej czekamy na decyzję PINB dotyczącą sposobu i zakresu prac do wykonania przez właściciela działki budowlanej, aby można przystąpić do naprawy uszkodzonej nawierzchni - czytamy w odpowiedzi wójta z 23 maja 2018 roku. - Prace przy naprawie drogi podejmiemy natychmiast po otrzymaniu postanowienia z nadzoru budowlanego (…). Przepraszamy za zwłokę, ale bez decyzji powiatowego inspektora nie możemy obecnie wykonać robót na tym terenie.

Postępowanie na finiszu

Zapytany z kolei o sprawę Krzysztof Nowak, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, nie wspomina tutaj w ogóle o jakiejkolwiek roli gminy Stężyca w naprawie drogi.

- Prowadzone postępowanie jest właśnie na etapie nałożenia obowiązków na właściciela. Podejrzewam, że starostwo w najbliższym czasie przystąpi do naprawy tej drogi. (…). Trudno mi powiedzieć, kiedy, ale myślę, że spokojnie gdzieś do końca lata, połowy jesieni to wszystko już powinno być uregulowane i naprawione - zapewnia Krzysztof Nowak, dodając też, że decyzje są i w starostwie wiedzą, jak wygląda sytuacja.

Zgoła odmienne zdanie prezentuje samo Starostwo Powiatowe w Kartuzach, twierdząc, że drogą cały czas opiekowała się gmina Stężyca.

- Ta droga jeszcze nie jest w zasobach powiatu kartuskiego. Jest jako Skarb Państwa, więc należy do wojewody - tłumaczy Piotr Fikus, wicestarosta kartuski. - Do dzisiaj drogą zarządzała tam cały czas gmina Stężyca i ona ją naprawiała, remontowała. Także my tam praktycznie nie ingerowaliśmy w stan techniczny. Teraz jeżeli miałaby ona przejść w zasoby powiatu kartuskiego to wójt gminy Stężyca powinien wystąpić do wojewody o przekazanie jej (…). Jeżeli ona przejdzie do zasobów powiatu kartuskiego, ale to musi przejść decyzją wojewody, to wtedy będziemy administrować tą drogą, będzie ona w naszym zarządzaniu. Ale na dzisiaj, tak jak przekazał mi dyrektor dróg powiatowych Andrzej Puzdrowski, ona nie jest nasza, my tam praktycznie nic nie robimy na tej drodze - kontynuuje wicestarosta. - Nie ma formalnie dokumentów, mówiących o przekazaniu jej powiatowi kartuskiemu.

- My prowadzimy postępowanie w stosunku do starosty, bo to starostwo zarządza mieniem Skarbu Państwa. A co z gminą Stężyca to trudno mi naprawdę powiedzieć, ponieważ gmina w naszym postępowaniu nie występuje - wyjaśnia inspektor Nowak. - Tutaj wszystkie decyzje będą nakładane na starostę. Oczywiście ma on prawo odwołać się od naszej decyzji. Mam nadzieję, że się nie odwoła, ale ma takie prawo.

Jak dodatkowo zapewnia powiatowy inspektor nadzoru budowlanego postępowanie powinno być rozstrzygnięte do końca września. Od tego momentu Starostwo Powiatowe w Kartuzach będzie miało jeszcze miesiąc na odwołanie się od decyzji PINB.

- Wszystko też będzie zależało od warunków atmosferycznych. Na dzień dzisiejszy są normalne, ale jakby nagle przyszły nawałnice w okresie jesiennym to wiadomo, że wszystko może się przeciągnąć w czasie, bo jednak nie można całkowicie odciąć ludzi od dostępu do ich posesji - dodaje Krzysztof Nowak.

Dwuletnia batalia

Dwa tygodnie temu minęły już dwa lata, odkąd ulewa uszkodziła drogę w Nowych Czaplach. I choć PINB zapewnia o rychłym końcu problemów, dla mieszkańców nie sposób wyzbyć się pytań, dlaczego tak długo to wszystko trwa, kiedy uszkodzenie niesie za sobą poważne konsekwencje?

- My cierpimy! Nasze interwencje nie odnoszą skutku. Ciągle tylko słyszymy, że już wkrótce droga zostanie naprawiona. I tak już od dwóch lat - pisze Edmund Szczesiak w imieniu mieszkańców.

Zapytany o wyjątkowo długi proces inspektor Nowak ze swojej strony tłumaczy to dwoma istotnymi elementami:

- Po pierwsze bardzo późno dostaliśmy zgłoszenie tego problemu, dopiero w 2018 roku - mówi. - A po drugie - jest tylu inspektorów, ilu jest i tyle spraw, ile jest. Jeżeli na jednego inspektora przypada prawie 200 spraw to wszystko wychodzi z rachunków, ile czasu może zająć takie postępowanie.

Niemniej powiatowy inspektor nadzoru budowlanego jeszcze raz zapewnia, że sprawa idzie już ku szczęśliwemu zakończeniu. Jak dodaje na koniec więcej informacji na ten temat ma się pojawić jeszcze na początku września tego roku.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto