18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dorota Król - II nagroda w kategorii Najsympatyczniejszy Aptekarz Powiatu Kartuskiego

(J.S.)
(J.S.)
Rozmowa z Dorotą Król, srebrną aptekarką powiatu kartuskiego. Pochodzi z Kartuz. Pracuje jako farmaceuta ponad 20 lat. Teraz mieszka w Dzierżążnie a pracuje w Aptece Dom Leków przy ul.Gdańskiej 14 w Kartuzach.

Dlaczego została Pani farmaceutą?
O wyborze studiów zadecydował przypadek. Chciałam zostać lekarzem, pediatrą, a się nie dostałam się, więc by nie marnować roku zapisałam się na szkolenie. I już zostałam wśród leków.
Co jest fajnego w zawodzie aptekarza?
To jest praca dla spokojnych ludzi. Trzeba lubić drugiego człowieka, mieć z nim kontakt, porozmawiać. Do apteki trafiają nie tylko pacjenci, ale też klienci – najczęściej starsze panie, które zaopatrują się u nas w kosmetyki. Pytają o rady. Jak tylko mamy czas – jak najchętniej wysłuchamy. A taka starsza osoba wymaga dużego zainteresowania. Im więcej przybywa mi lat, tym bardziej rozumiem to pokolenie.
Jak było na studiach?
Na studiach najgorszym przedmiotem była chemia leków – chemia ukierunkowana na farmaceutykę. O składnikach leków, o ich pozyskiwaniu, jak działają, interakcjach.
Jak wspomina Pani początki pracy?
Na początku był stres duży. W dodatku do aptek wchodziły dopiero komputery – dla mnie ogromne obciążenie. W domu nie było takiego sprzętu – a tu na nim trzeba było pracować.
Przed komputerami – pamiętało się wszystkie limity, ceny, nazwy leków.  Leków było o wiele mniej, odpowiedników praktycznie żadnych. Miało się wszystko w głowie – mogło nie być prądu, komputera – apteka mogła działać. Teraz jest to niewyobrażalne, bo przybyło leków, a każdy z nich ma jeszcze po 20 odpowiedników. Bez komputera nie da się tego ogarnąć. Teraz sprzedaje się leki bardziej mechanicznie, automatycznie.
Pracując tyle lat – zna się leki i to jest rutyna. Nawet gdy lekarz odręcznie napisze jakiś szlaczek, to po pierwszej i ostatniej literze, a do tego cyferce -  jestem w stanie „odczytać” nazwę leku.
Pani magister – co Pani poradzi...
Pacjenci nas tak trochę traktują jak lekarza, przychodząc z problemem. Czasem trzeba pacjenta nakierować, by poszedł do lekarza, bo objawy są naradę na tyle niepokojące, że pacjent powinien udać się do lekarza.  Oni nas słuchają, panowie są nieco bardziej oporni na sugestię. Trzeba niektórych pacjentów mocno zmotywować, by poszli do lekarza.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, ze gdy tu coś kłuje, tu boli, ręka sztywnieje – że to może być zawał. To doświadczenie własne podpowiada, co konieczne.
Zdarzyło się wysłać klienta do lekarza – i uratować mu życie?
Raz nam zasłabła pacjentka w aptece, wezwałyśmy pogotowie. Skarżyła, ze się źle czuje. Innym razem pani z padaczką czekała w kolejce, dostała ataku, uderzyła się głową o szklany blat. Wyglądało to strasznie, było dużo krwi. Starałam się ucisnąć ranę. Wezwałyśmy karetkę. Wieczorem panią wypisano do domu.
Znamy podstawy pierwszej pomocy – w ramach wykształcenia. W końcu do apteki przychodzą chorzy – i w każdej chwili może im się pogorszyć stan zdrowia.
Miłe wspomnienia z apteki?
To na porządku dziennym generalnie ludzie są dobrzy, wdzięczni – czy za poradę, czy za „pożyczenie„ leków. Znamy swoich pacjentów, wiemy, że doniosą receptę. Nawet dzisiaj przyszła do nas pani, stwierdziła, że lubi do nas zaglądać, bo wszystkie jesteśmy takie fajne. To miłe. Takiego wyniku się nie spodziewałam. Powoli wrastamy w to miejsce, apteka powstała tu w 2007 rok. Najłatwiej określić – na nowym rondzie. Nie używamy nazwy ulicy, nazwy ronda – ale tego określenia” na nowym rondzie”.
Zdarzają się pewnie kłopoty - z lekami, receptami
Wypisywane komputerowo recepty nie są idealne – są pięknie, wyraźnie wypisane, ale zdarzają się pomyłki. Nieraz lekarzowi może się omsknąć palec i wówczas zamiast dawki dziecięcej – na recepcie widnieje dawka dla dorosłego.  Wtedy łapiemy za telefon dzwonimy do lekarza – czy naprawdę to dziecko ma aż taką infekcję, że musi dostawać aż takie dawki antybiotyku.
A jak się wyda niewłaściwy lek – to się dzwoni albo jedzie do pacjenta. Było łatwiej, gdy ludzie mieli telefony stacjonarne. Ale jest to odpowiedzialność – i się jedzie.
Sprawdzamy recepty jedna po drugiej recepty, potem jeszcze sprawdza pani kierownik. Przechodzą przez podwójne sito. Bo my teraz sprawdzamy receptę nie tylko pod względem merytorycznym, ale także kodów, liczby tych kodów, odpowiednich REGON-ów. Ważne są kropki, przecinki, kreski – bo każdy błąd jest wyłapywany w czasie kontroli NFZ. Odpowiadamy za to, co wydajemy, na jaką receptę wydajemy, odpowiadamy też finansowo, bo każda ma swoją kasę.
Jak nauczyła się Pani wydawania reszty?
Obliczania reszty do wydania klientowi nauczyła mnie koleżanka. Na początku pracy myślałam, że się tego nie nauczę – ale ona pokazała mi, jak wydawać resztę najpierw do pełnych dziesiątków groszy, potem do złotych. Obecnie można by w kasie wstukać otrzymaną kwotę i wydać wedle wskazania na wyświetlaczu, ale to wymagałoby wykonania kolejnej operacji na klawiaturze – łatwiej jest wydawać swoim sposobem.
A fałszywe pieniądze?
Były okresy, gdy było sporo fałszywek, teraz długo nie było.
Apteka to także świat kosmetyków
Jako kobietom łatwiej nam chyba doradzać klientkom kosmetyki. Polecamy je z autopsji.
Lubię mieć fajne kosmetyki, znać ich wyszukany skład.
A co po pracy?
Mieszkam z rodziną siostry – mam siostrzeńców, po sąsiedzku dwie bratanice. Jestem dyżurną ciocią. Lubię czytać, dobre film, chodzę na spacerki. Na wycieczki wybieram się jak sójka za morze, bo to ciężko. W pracy muszę być zdecydowana – a w domu – już nie. Są różne zadania do wypełnienia. W domu otoczona jestem przez dzieci – i zostają mi te zdrobnienia „rybko”, „kotku”. Mam ogródek, kawał ziemi – i trawnik do koszenia.
Jak się czuje Pani z tytułem II Najsympatyczniejszego Aptekarza Powiatu Kartuskiego?
Mi jest bardzo dobrze. W życiu nie myślałam, że będę miała jakieś II miejsce. Byłam zdziwiona, ze weszłam do tego rankingu. Nie nosimy identyfikatorów, ale pacjenci zapamiętują nas – mylą mnie z koleżanką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto