Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cartusia 1923 Kartuzy. Trener Jerzy Jastrzębowski o zimie, transferach i... Messim

bc
bc
Jak trener Cartusii ocenia pozyskanych w przerwie zimowej zawodników? Dlaczego na wiosnę przy ul. 3 Maja nie zagrają już Kwasny i Banaszak? Jak wypadł okres przygotowawczy i zimowe sparingi? O które miejsce powalczą kartuzianie? O tym i wielu innych zagadnieniach w rozmowie z Jerzym Jastrzębowskim, trenerem jedynego reprezentanta powiatu kartuskiego w III lidze bałtyckiej.

>>> Cartusia przed wiosną - kadra, transfery, sparingi, terminarz i fotki

- Jak trener ocenia postawę Cartusii w zimowym okresie przygotowawczym i rozegranych w sparingach? Materiał poglądowy jest spory, bo rozegraliście przecież aż 12 meczów.
- Przede wszystkim przepracowaliśmy to, co zaplanowaliśmy, nie było jakiś zawirowań, za co duże słowa uznania należą się władzom klubu. Wnioskowałem, by dwa razy w tygodniu trenować na sztucznej płycie i tak się stało, bo jeździliśmy do Kokoszek. Trenowaliśmy przez cały tydzień z jednym dniem wolnym, czyli czwartkiem po środowych sparingach z mocnymi rywalami. Teraz przechodzimy do naszego sprawdzonego mikrocyklu treningowego z wolnym piątkiem przed sobotnim meczem. Pracuję już sporo lat w zawodzie, mam wielu kolegów trenerów i rozmawiam z ludźmi od przygotowania fizycznego, choćby z Markiem Szutowiczem, którego kiedyś trenowałem. Dlatego też myślę, że w podejściu do przygotowania nie robię błędów - nie to, abym chciał „zarzynać” zawodników, ale uważam, że pewną pracę trzeba wykonać. Jeśli chodzi o sparingi, to nasza kadra była dosyć liczna, graliśmy praktycznie na dwa składy i każdy dostał szansę. Był to przegląd przede wszystkim dla mnie, ale też dla zawodników, bo zawsze powtarzam, że gry kontrolne w okresie przygotowawczym to sprawdzian dla piłkarzy, tego, jak się czują, czego im trzeba. Uważam, że sparingi spełniły swoje zadanie, mogłem zobaczyć, nad czym popracować, na przykład nad siłą czy dynamiką.

- Czego zatem brakuje?
- Na pewno nie mamy jeszcze wystarczająco dużo obycia boiskowego, ale ja jak zwykle jestem optymistą i ten okres przygotowawczy bardzo mnie podbudował. Cieszy mnie, że zawodnicy podeszli do okresu przygotowawczego z dużym zaangażowaniem, mimo iż zima to trudny okres dla mnie i dla piłkarzy, bo jaka jest przyjemność z biegania kilkunastu kilometrów w mrozie i śniegu? Niestety, pół roku gramy w piłkę i pół roku mamy przerwy, więc jeśli w tym czasie nic nie będziemy robili, to dostaniemy brzuchy, a forma nam ucieknie.

- Tym bardziej, że powszechna wśród trenerów maksyma brzmi: jak przepracujesz zimę, tak zagrasz przez cały rok.
- Zgadza się i mam nadzieję, że solidna praca, którą wykonaliśmy, zaprocentuje dobrymi wynikami i w dalszej perspektywie przełoży się na podejście zawodników. Nie chcę wybiegać za daleko w przyszłość, ale na podstawie moich wieloletnich doświadczeń od ekstraklasy po piątą ligę mogę stwierdzić, że bez wątpienia w Kartuzach jest ciekawy materiał na dobrą drużynę. Przy tym jest to zespół perspektywiczny, bo Krzysiu Rusinek ma 31 lat, następny w kolejności jest 26-letni Piotr Karasiński, a pozostali to młodzi chłopcy. Martwią mnie tylko kontuzje, bo przez ostatni okres nie trenował Arek Kordyl mający problemy z kolanem, Kuba Hoffmann, który bardzo dobrze wyglądał w pierwszych grach kontrolnych, ale nabawił się pęknięcia piątej kości śródstopia i musiał założyć gips. Krzysiek Kwasny podjął dla mnie smutną, ale zrozumiałą decyzję. Jego życie rodzinne cierpiało na tym, że z pracy jeździł prosto na treningi, mało czasu spędzał w domu, a urodził mu się potomek i chciał spędzać z nim więcej czasu.

- Zawiesił treningi czy zmienił klub?
- Mam nadzieję, że to sytuacja przejściowa do czerwca, a potem Krzysiu jakoś unormuje swoje sprawy. Z tego, co mówił, aby nie tracić kontaktu z piłką, chciałby przez pół roku grać w Pruszczu, gdzie mieszka, nie traciłby czasu na dojazdy i mógłby trenować rzadziej niż u nas.

- A Tomek Banaszak?
- Zrezygnował z gry, podejrzewam, że z podobnych powodów co Kwasny, czyli ze względu na sprawy zawodowe. To jego wybór, musimy zdawać sobie sprawę, że w III lidze nikt nie będzie żył z piłki. Sprawy finansowe są tu drugorzędne, każdy z trenerów i zawodników musi podchodzić do sprawy ambicjonalnie i chcieć się pokazać.

- Piotr Zagórski jest jeszcze w kadrze?
- Nie. Gdy zacząłem trenować Cartusię Piotrek przyszedł na kilka treningów i sam stwierdził, że noga nie pozwala mu na trenowanie, a co dopiero na mecze. Umówiliśmy się, że od stycznia mógłby spróbować wrócić do piłki, ja jestem otwarty, ale Piotrek nie podjął treningów zapewne zdając sobie sprawę, że problemy z więzadłami uniemożliwiają mu grę.

- Do tego trzech zawodników - Michał Papina, Bartłomiej Węsiora i Seweryn Wroński - zostało desygnowanych do gry w rezerwach...
- Tak, ale absolutnie nie tracę z pola widzenia zawodników drugiego zespołu, czego najlepszym dowodem jest moja obecność na meczach rezerw, o ile tylko czas pozwala. Doceniam pracę naszych rezerw i grających tam zawodników, jeśli się pokażą z dobrej strony i wykażą zainteresowanie grą w pierwszym zespole, to dostaną zaproszenie na treningi. Oby tylko wówczas na nie przychodzili...

- Te słowa zdaje się potwierdzać w kadrze zespołu III ligi Jacka Lemańczyka z juniorów oraz Kuby Hoffmanna, który miał dobrą jesień w okręgówce.
- Dostali szansę i podchodzą do sprawy profesjonalnie. Szkoda kontuzji Kuby, która pokrzyżowała mu plany podobnie jak niegdyś było z Patrykiem Więckiewiczem, ale mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

- Przejdźmy do nabytków. Kto szczególnie pokazał się z dobrej strony? Może Artur Formela, który strzelił osiem bramek?
- Kibice znają Artka, bo grał już przecież w Cartusii, ja znam go dobrze z czasów, gdy pracowałem z nim pół roku w Kościerzynie. Napastnika rozlicza się z bramek, on jet strzela i mam nadzieję, że potwierdzi to w meczach ligowych. Jestem zadowolony też z pozostałych piłkarzy, Dawida Ksiuka i wychowanków Lechii, czyli Mateusza Wiecha, Michała Kowalkowskiego i Kamila Wojciechowskiego, notabene, syna Sławka. Jednoznacznie chciałbym uciąć wszelkie spekulacje na temat Lechii - zdaję sobie sprawę, że moja osoba związana jest z tym klubem, ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia przy pozyskiwaniu zawodników, nie kieruję się nigdy sympatią lub antypatią, a liczy się tylko to, jak zawodnik prezentuje się na dany moment i pod tym kątem ustalam skład. Tym bardziej, że Wiech i Kowalkowski grali ostatnio w Concordii Elbląg, a Wojciechowski szukał szczęścia poza granicami Polski, wiem, że przez pewien czas był w Niemczech, do nas zgłosił się w ostatniej chwili i przy naszych kłopotach z napastnikami będzie cenną alternatywą.

- Reasumując: personalnie wyszło na plus? Pod względem liczby zawodników tak, a jakości?
- Tak, myślę, że pozyskani zawodnicy wniosą nową jakość do drużyny. Przede wszystkim potwierdza się moje spostrzeżenie, że nic lepiej nie wpływa na drużynę niż rywalizacja. Marzeniem każdego trenera jest to, by mieć szesnastu równych zawodników z pola, że zawodnik, który nie zmieścił się w wyjściowej jedenastce i wchodzi z ławki rezerwowych nie osłabia drużyny, a wręcz ją wzmacnia. Zawsze zawodnikom powtarzam, że muszą być cały czas optymalnie przygotowani, bo gdy dostaną szansę, nie mogą zagrać słabo. Jeśli w kilku meczach zawodnik nic nie wniesie do gry, nie może liczyć na to, że dostanie kolejne szansy.

- Wiosnę rozpoczniecie meczem z Gryfem. Zapewne chcecie wygrać i wskoczyć na piąte miejsce, co da zwycięstwo w Słupsku.
- Nie ukrywam, że chcemy powalczyć o pierwszą piątkę na koniec sezonu. Zawsze stawiam przed zawodnikami wymagania bo uważam, że po to się trenuje i traci czas, by walczyć o najwyższe cele. Mam nadzieję, że zawodnicy przekonali się do mnie i znaleźliśmy wspólny język. To normalne, że są mecze lepsze i gorsze, ale w każdym trzeba dać z siebie wszystko. Jesteśmy kolektywem, wszyscy odpowiadamy za wynik, bo w tej lidze nie ma gwiazd. Dla mnie gwiazdą jest Messi, za nim z dużą przerwą Ronaldo, a reszta to piłkarze, którzy grają raz lepiej, raz gorzej.

- Dobre otwarcie będzie tym ważniejsze, że ligowa wiosna będzie krótka i bardzo intensywna...
- Zgadza się, maj zapowiada się koszmarnie, a jeśli jeszcze dojdzie puchar polski, to praktycznie nie będzie na nic czasu. Jednocześnie jednak będzie to dobry sprawdzian dla zawodników, poza tym dla nich nie ma nic lepszego niż gra. Wszyscy czekamy na otwarcie, to zawsze niewiadoma, jak wypali, ale wiadomo, że jeśli w pierwszym meczu pójdzie dobrze, to potem będzie się łatwiej pracowało. Jestem przekonany, że potencjał jest ciekawy, ale nie chcę składać wielkich deklaracji. W piłce nożnej wiele czynników ma znaczenie, nie tylko same przygotowania, ale także pewne niuanse, a nawet przypadek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto