4 stycznia do szpitala trafiło 360 szczepionek, z czego 12 było uszkodzonych. Tym samym w dniach 4-8 stycznia zaszczepiło się łącznie 348 osób. Kolejnych 480 osób zaszczepiono w dniach 11-15 stycznia. Ostatnich 60 szczepień wykonano 18 stycznia.
To znakomity wynik, ale jak podkreśla Paweł Witkowski, prezes Powiatowego Centrum Zdrowia w Kartuzach, dalej nie jest już tak różowo.
- W tej chwili mamy taką sytuację, że zamówiliśmy kolejne szczepionki w ubiegły czwartek i to zamówienie zostało anulowane - mówi szef kartuskiego szpitala. - Po raz kolejny zamówiliśmy 450 szczepionek 18 stycznia i czekamy na dostawę. Nie wiemy tak naprawdę, czy je otrzymamy czy nie. Jeśli tak, to zakończy się temat grupy 0 w naszym szpitalu, jeśli chodzi o pierwszą dawkę szczepionki.
Do zaszczepienia się w Szpitalu Powiatowym w Kartuzach zgłosiło się ok. 1400 osób z terenu powiatu i okolic, nawet z Gdańska.
- Ten system szczepień nie weryfikuje kto i skąd, a jedynie, że mają to być osoby z grupy 0 – objaśnia Paweł Witkowski. - Obliczyłem, że jeśli te zamówione szczepionki do nas dotrą, to do końca tego tygodnia powinniśmy zaszczepić całą tę grupę. Natomiast problem w tym, że nie otrzymujemy tych kolejnych szczepionek. Problem tym większy, że od kolejnego tygodnia, czyli 25 stycznia, rozpoczyna się termin podawania tej drugiej dawki szczepionki. Czyli powinniśmy zaszczepić te 348 osób, które przyjęły szczepionkę w pierwszym tygodniu stycznia. Krótko mówiąc, nie wiemy, czy otrzymamy szczepionki i doszczepimy do końca grupę 0 czy też otrzymamy je wyłącznie na podanie drugiej dawki tym już zaszczepionym.
W porównaniu z innymi, o wiele większymi szpitalami na Pomorzu, np. chojnickim, gdzie zaszczepiono tylko 90 osób, placówka w Kartuzach prezentuje się imponująco.
- Znając polski porządek i spodziewając się późniejszych kłopotów ze szczepionką, postanowiłem stanąć na głowie, żeby te szczepionki trafiły do nas nie w liczbie na przykład 50 czy 60, a od razu kilkuset – kontynuuje prezes PCZ Kartuzy. - Udało się, sprężyliśmy wszystkie nasze siły i środki, by na pierwszy rzut zaszczepić jak najwięcej ludzi, którzy zadeklarowali chęć przyjęcia szczepionki.
Jak dodaje Paweł Witkowski, obecnie z personelu zaszczepionych jest 330 osób, co stanowi około 60 procent pracowników szpitala.
Dla przykładu wśród lekarzy zaszczepionych jest 90 procent. Niestety, nawet w grupie 0 zdarzają się osoby, które nie chcą przyjąć szczepionki.
- Cóż, jak widać, głupota i ciemnota są wszechogarniające – komentuje szef szpitala. - Co prawda część tych osób niby deklaruje, że się zaszczepi, ale dla grupy 0 nie ma już u nas takiej możliwości. Chyba, że skorzystają ze szpitali wskazanych przez ministra zdrowia. W Gdańsku jest to szpital MSW.
Znakomity wynik szef szpitala komentuje w ten sposób, że nawet przy świątecznym stole mailował, wydzwaniał, żeby dla Kartuz te szczepionki otrzymać.
- Miały być 28 grudnia, przyszły 4 stycznia, więc od początku były opóźnienia z dostawami – mówi Paweł Witkowski. - Powiem szczerze, że stanęliśmy trochę na rzęsach. Wycofałem pielęgniarki i lekarzy kwalifikujących z normalnych obowiązków, by mogli zająć się wyłącznie szczepieniem. Zdawałem sobie sprawę, że liczba zaszczepionych będzie zależała od tego, ile zaszczepimy w pierwszym rzucie, bo potem może być z realizacją zamówień różnie. I tak też się stało. Po długich mediacjach otrzymaliśmy te pierwsze 360, potem 480, a potem… koniec. Czekamy.
Jak dodaje szef szpitala, wypada mieć nadzieję, że przynajmniej szczepionki na drugą dawkę są odłożone i zostaną dostarczone w przyszłym tygodniu.
Podkreśla też, że istotniejsze jest, aby zaszczepić pierwszą dawką wszystkie zgłoszone osoby.
- Nie do końca jest tak, że drugą dawkę trzeba koniecznie podać 21. dnia po pierwszej – objaśnia Paweł Witkowski. - Tak naprawdę medycznie określono, że powinno ją się otrzymać po 21. dniu, górnej granicy nie określono. I tak na przykład Brytyjczycy szczepią na razie jedną dawką, żeby zaszczepić jak najwięcej, a drugą chcą podawać nawet po miesiącu czy po dwóch. Oczywiście, że pełną odporność uzyskuje się dopiero po drugiej dawce, bo po pierwszej mamy jakieś 50 procent odporności, ale lepiej na początek mieć te 50 niż żadnej.
Jak dodaje prezes PCZ Kartuzy, szpital przez cały czas monitoruje kolejne złożone zamówienie w Agencji Rezerw Materiałowych. Wciąż jest aktywne, ale sytuacja jest płynna i może się to z dnia na dzień zmienić.
- Ta niepewna sytuacja, niedotrzymywanie terminów dostaw, paraliżuje naszą pracę – mówi Paweł Witkowski. - Podam przykład. Do zaszczepienia 100 osób potrzebuje dwóch lekarzy i cztery pielęgniarki. I teraz mamy sytuację, że ma być dostawa szczepionki, ci ludzie są w pełnej gotowości, czekają, nie wykonują w tym czasie żadnych obowiązków. Czekamy na szczepionkę, która nie dojeżdża. I co ja mam im powiedzieć? Idźcie do domu, bo szczepionka nie dojechała?! Przecież muszę im za te godziny czekania zapłacić. I od razu słyszę: „No dobrze, a jak jutro, mamy przyjść?”. I co ja mam im powiedzieć, że nie wiem? Nikomu nie życzę w obecnym czasie zarządzania szpitalem. Wygląda to nieciekawie i oby sytuacja się wyklarowała i nie było jeszcze gorzej - dodaje prezes PCZ Kartuzy.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?