Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZKP Banino na uroczystości urodzinowej Sługi Bożego Bpa Konstantyna Dominika

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
W Swarzewie odbyła się uroczystość z okazji 151. rocznicy urodzin Biskupa Konstantyna Dominika. Były sztandary Oddziałów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, w tym z Banina, Władysławowa, Jastarni i Pucka. Mniej znane wydarzenia z życia biskupa przybliżył Eugeniusz Pryczkowski. Wystąpił także zespół Spiéwné kwiôtczi z Banina, który wykonał utwór „Do kòscółka jidą dzôtczi”. Po mszy złożono kwiaty pod epitafium bpa Dominika, które znajduje się na frontowej ścianie swarzewskiej świątyni.

Uroczystą ceremonię poprowadził ks. bp Zbigniew Zieliński, gorąco dziękując społeczności szkolnej za Swarzewa, której od 18 lat patronuje Sługa Boży bp. K. Dominik, za przygotowanie pięknego programu artystycznego.

Wybrzmiały w nim m.in. wiersze o patronie pisane przez dzieci, w tym kilka w języku kaszubskim. Zaśpiewano także pieśni. Jedną z nich była "Rozsewac milotã". Właśnie tym utworem uczniowie ze Swarzewa niedawno zdobyli Grand Prix w specjalnym konkursie na wykonanie tej pieśni. Wykonano także "Reno, czej mòrze sã bùdzy" ks. Bernarda Sychty.

- Wiele wrażeń i przeżyć pozostanie z nami na zawsze. Było to bardzo wzruszające przedstawienie - podkreśla obecna na uroczystości Elżbieta Pryczkowska, prezes Oddziału ZKP w Baninie. Natomiast mniej znane wydarzenia ze świątobliwego życia biskupa przybliżył zebranym Eugeniusz Pryczkowski, historyk, autor książek, wierszy, działacz kaszubski.

Żył w opinii świętości

- Przyszły biskup Konstantyn Dominik, kandydat na ołtarze, urodził się w Gnieżdżewie, 7 listopada 1870 r. Jego rodzice Michał i Anna z Derców gospodarowali na dziewięciu hektarach ziemi. Wielu z bliskich krewnych przyszłego biskupa było księżmi, między innymi brat matki ks. Klemes Derc. Kolejny brat Jakub posiadał własnoręcznie wykaligrafowany śpiewnik, którego używał do nabożeństw, a zwłaszcza do śpiewu kościelnego, podczas pielgrzymich marszów, a także podczas pustych nocy i innych modlitw domowych - opowiadał Eugeniusz Pryczkowski.

- Śpiewnik ten szczęśliwie się zachował za sprawą wnuka J. Derca, Józefa Ceynowy, kaszubskiego pisarza, autora m.in. słynnej pieśni "Jem jô rëbôk". XIX-wieczny śpiewnik przechowywany jest w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Jednym z pierwszych pięknie wykaligrafowanych tekstów w śpiewniku jest Pieśń o Najświętszej Pannie Maryi Swarzewskiéj - kontynuował Pryczkowski.

- Taki klimat głębokiej religijności panował w kaszubskiej chacie rodzinnej Konstantyna, w której urosły pokolenia Derców i Dominików. Konstantyn ukończył czterooddziałową szkołę powszechną w Gnieżdżewie. Tam dobrze poznał język niemiecki. Język polski znał z kościoła i z książek do nabożeństwa, natomiast w domu i sąsiedztwie rozmawiano po kaszubsku. Był zdolnym uczniem. W tym czasie, czyli w roku 1877, proboszcz swarzewski ks. Józef Gollnik podjął budowę nowego - obecnego kościoła. Poświęcono go w styczniu 1880 r. W tej nowej świątyni Konstantyn przystąpił do pierwszej komunii świętej.

- W tym czasie dojrzewała u niego myśl o kapłaństwie. Pewnie nie byłoby to możliwe ze względu na finanse rodziny, ale z pomocą na szczęście przyszedł wuj, ks. Jakub Derc, który zaoferował sfinansowanie dalszej edukacji - opowiadał pan Eugeniusz.

Po Collegium Marianum w Pelplinie naukę kontynuował w Chełmnie, gdzie zdał maturę. W tym czasie proboszczem chełmińskiej parafii był syn kaszubskiej ziemi ks. dr Juliusz Pobłocki, autor wspomnień "Na Kaszubach przed stu laty". Jego poprzednik na tym probostwie, rodzony brat, ks. Gustaw Pobłocki w tym czasie tworzył z kolei słownik kaszubski. Te wybitne osobowości i ich dzieła wywarły duży wpływ na dojrzewającą formację kaszubskiego maturzysty z Gnieżdżewa.

Po maturze Konstantyn wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. W 1897 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk ordynariusza chełmińskiego, ks. bpa Leona Rednera. Pierwszą jego placówką duszpasterską była parafia pw. św. Ignacego Loyoli na gdańskich Starych Szkotach (obecna Orunia). Po dwóch latach znów trafił do Chełmna, gdzie został kapelanem Sióstr Miłosierdzia oraz katechetą w liceum żeńskim, a także prefektem w nowo utworzonym konwikcie gimnazjalnym Collegium Albertinum.

W 1911 r. pełnił już funkcję wicerektora Seminarium Duchownego w Pelplinie, a w latach 1920-1932 był jego rektorem. Wykładał liturgikę, homiletykę i teologię pastoralną. Należał do wielu organizacji świeckich i kościelnych.

- Powszechnie uważano go za świętego człowieka, który wszędzie gdzie się pojawił, zasiewał dobro. Wspierał ubogich, dzielił się z nimi tym co miał, a miał niewiele, bo nie przywiązywał uwagi do dóbr doczesnych. Jemu przypisuje się zwyczaj spacerowania z różańcem w ręku i odmawiania go na łonie pięknej natury w scenerii pelplińskiego seminariów i ogrodów - kontynuował Eugeniusz Pryczkowski. - Był znakomitym wychowawcą kleryków. Zawsze im podkreślał, że "nasza praca winna być zawsze wykonywana na chwałę Pana".

Warto przywołać zapiski, które znajdują się w Archiwach Watykańskich. Otóż w latach 20. XX wieku papież Pius XI zasięgał opinii w pewnej ważnej sprawie pomorskiej. W jego imieniu wystąpił sekretarz stanu, kardynał Gasparri. Opinia nadeszła od regensa seminarium w Pelplinie, ks. Konstantyna Dominika. Pod tym podpisem kardynał własnoręcznie dopisał: Człowiek ten cieszy się w Pelplinie sławą świętości. Trzeba podkreślić, że było to ponad dwadzieścia lat przed cnotliwą śmiercią Dominika.

W 1928 r papież Pius XI wyniósł ks. K. Dominika do godności biskupa, sufragana diecezji chełmińskiej. Nowy biskup interesował się wszystkim, co się działo na Kaszubach, zwłaszcza w jego rodzinnych stronach. Był tu na przykład w 1929 roku. Poświęcił wówczas kapliczkę zbudowaną przez Rozalię i Józefa Kulingów w Gnieżdżewie. Z kolei rok później nastąpiło z jego udziałem wielkie wydarzenie w tej parafii - konsekracja tej świątyni, wybudowanej przecież dokładnie pół wieku wcześniej. Był to efekt prośby parafian, którzy pragnęli, by konsekracji dokonał ich krajan – Kaszuba z tejże parafii. Było to powodem wielkiej radości dla bpa K. Dominika.

Biskup odwiedzał rodzinną parafię o ile pozwalały mu na to możliwości czasowe. Do dziś pamiętają to najstarsi mieszkańcy tych okolic, między innymi Władysława Magulska z Gdańska, która wychowała się w Swarzewie w rodzinie Rekowskich, tuż po sąsiedzku z kościołem. Często wygłaszała wiersze na powitanie celebransów, w tym ks. biskupa Dominika.

Wspomina, że biskup przebywając przez kilka dni w rodzinnym Gnieżdżewie, zapewne na urlopie, przyjeżdżał samodzielnie do kościoła powózką. Zostawiał powóz na podwórku Rekowskich. Po mszy spożywał śniadanie, które przyrządzała babcia Władysławy o nazwisku Hinzke. W kontaktach z Kaszubami bp Dominik często posługiwał się językiem kaszubskim. Używał go w zasadzie na co dzień, gdyż na kanonii mieszkały jego przyrodnia siostra Cecylia oraz gospodyni Elżbieta Kass. Odwiedzał go także siostrzeniec Edmund Klebba, który był klerykiem Seminarium Duchownego. Dla nich wszystkich kaszubski był językiem komunikacji.

Języka kaszubskiego używał też w kontaktach z gośćmi, zwłaszcza z jego rodzinnych okolic. Krewniak biskupa, prof. Jerzy Samp, wspominał po latach, że niektórzy bliscy silili się na górnolotne słowa kierowane do dostojnego gościa. Wówczas on im odpowiadał: Gadôj do mie pò kaszëbskù, tak jak cë… jãzëk ùrósł, a nigdë, przenigdë sã nie wstëdzë swòji kaszëbsczi mòwë. Warto dopowiedzieć, że mówił to człowiek, który płynnie władał co najmniej pięcioma językami.

Czasami w macierzystym języku przekazywał instrukcje klerykom. Jedną z nich do końca życia zapamiętał student Franciszek Grucza, człowiek od młodzieńczych lat bardzo zaangażowany w działalność kaszubską. Ks. biskup wielokrotnie się za nim wstawiał, jednocześnie mówił mu: Synkù! Pamiãtôj! Na pierszim placu të jes wiedno ksãdzã!
W dniu 8 września 1937 r. odbyła się koronacja Matki Boskiej Swarzewskiej na Królową Morza. W to wielkie dzieło bp K. Dominik zaangażowany był już na etapie przygotowań.

Był członkiem Komitetu Honorowego koronacji. Tuż przed główną uroczystością poświęcił dzwon koronacyjny ufundowany przez rodzinę Torlińskich z Wielkiej Wsi. Głównym celebransem był ordynariusz diecezji chełmińskiej, ks. bp Stanisław Wojciech Okoniewski. Koronacja Królowej Morza w Swarzewie miała wielkie znaczenie przy wyborze Gdyni na miejsce Kongresu Eucharystycznego, który powiązano z Dniami Morza w latach 1938 i 1939.

- Z ostatnimi przedwojennymi Dniami Morza związany jest bardzo mało znany epizod - przypomniał Pryczkowski. - Otóż przewodził im prymas Polski, ks. kardynał August Hlond, który w pewnym momencie zapragnął zwiedzić rodzinny kościół bpa Dominika z cudownym wizerunkiem Królowej Morza. Po dwóch miesiącach wybuchła wojna, przez to ten ważny epizod w życiu sanktuarium został w Swarzewie w zasadzie niezauważony i w konsekwencji zapomniany. Dostojnego gościa przyjmował ks. Wojciech Pronobis, który już 11 września został aresztowany i wkrótce zamordowany.

Na początku II wojny światowej hitlerowcy wymordowali prawie wszystkich kapłanów z Pelplina. Ciężko wówczas chory biskup K. Dominik nie został unicestwiony lecz internowany w Gdańsku, gdzie pozwolono mu zamieszkać w klasztorze sióstr elżbietanek. Gdy stan jego zdrowia uległ poprawie objął obowiązki kapelana sióstr, słuchał spowiedzi, zaopatrywał chorych, odwiedzał cierpiących w mieście.

Często był wzywany na bardzo męczące przesłuchania. Wszelkie upokorzenia znosił mężnie i bohatersko. Zmarł 7 marca 1942 r. i został pochowany w Gdańsku Oruni. Po siedmiu latach zwłoki ekshumowano i przewieziono do Pelplina. Na jego grobie po dzień dzisiejszy zawsze palą się znicze i stoją świeże kwiaty.

Od lat 60. XX wieku trwa proces beatyfikacyjny biskupa Dominika. W wielu miejscach - zwłaszcza na Kaszubach – odprawiane są liczne msze w intencji jego beatyfikacji. Odbywają się spotkania, akademie, różnego rodzaju wydarzenia, które przybliżają wiernym tę wybitną, świątobliwą, postać z tej parafii.

- Zwłaszcza bieżący rok jest niezwykle bogaty w te działania, gdyż został przez Radę Naczelną Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego ogłoszony pod patronatem Sługi Bożego. Przez to wciąż upowszechniane są cnoty i zasługi biskupa, o którym mówi się, ze nadzwyczajna w jego życiu była zwyczajność. Niechaj te działania rozsławiają dobre imię Sługi Bożego z Kaszub. Wszystko to przybliża go do należnej aureoli - powiedział na zakończenie Eugeniusz Pryczkowski.

(Info: ZKP Banino)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto