Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z ziemi polskiej do Afryki

Janina Stefanowska
Mukonchi - to tu Bóg wezwał polskiego księdza Wojciecha Ciesielskiego, by niósł Afrykańczykom wiarę w Jezusa Chrystusa, by głosił im Królestwo Boże i uczył przykazań.

Mukonchi - to tu Bóg wezwał polskiego księdza Wojciecha Ciesielskiego, by niósł Afrykańczykom wiarę w Jezusa Chrystusa, by głosił im Królestwo Boże i uczył przykazań. Mukonchi to miejscowość oddalona 200 km od stolicy państwa, Lusaki. Najbliższe miasto - Kabwe - znajduje się o 50 km stąd. Droga samochodem przez busz trwa ok. 2,5 godziny. W mieście jest poczta, banki, sklepy.

Kościół na Czarnym Lądzie

Misja ma swoją siedzibę w murowanym niskim domu. Tu dwaj polscy księża mają swoją bazę. A dojeżdżają do 33 kaplic. Jeśli da się dojechać, bo ulewne deszcze uniemożliwiają przemieszczanie się samochodami.

Misja dysponuje dwoma samochodami - małym i dużym. Małym księża podjeżdżają na krótkie dystanse. Dużym - jedzie się do miasta, do najbardziej odległych kaplic. Czasem na pick-upa pakują się dzieci z parafialnego zespołu tanecznego Stella, czasem parafianie, jadący odwiedzić swoich krewnych w buszu. Od czasu do czasu, gdy ktoś się przeprowadza, samochód służy do przewiezienia dobytku.

W Mukonchi w porze deszczowej wszystko się zieleni. Ale gdy nadchodzi pora sucha, słońce wypala roślinność. Od listopada do końca marca padają deszcze, jest bardzo gorąco. Potem przychodzi pora chłodniejsza, która trwa aż do czerwca. Rankiem temperatura wynosi ok. 18 stopni, po południu powietrze rozgrzewa się do 30 stopni. Ale nocami temperatura potrafi spaść nawet do 2 stopni.

- U nas dzień ma zawsze tyle samo godzin - śmieje się ks. Wojciech. - Słońce świeci prostu z góry. Możemy się przed nich chronić pod zadaszeniami.

Wieczór i noc to czas grasowania zwierząt.
- Tu, gdzie są ludzie, nie ma ich zbyt wiele, uciekają - opowiada misjonarz. - Ale kiedyś widziałem, jak słonie maszerowały przez stolicę, drogę przebiegł mi jeżozwierz. Najwięcej jest małp, a niechcianymi gośćmi są węże i komary.
Do szkół chodzi mniej niż połowa dzieci zambijskich. Są szkoły rządowe, bezpłatne, ale posłanie dziecka do szkoły wymaga zakupienia butów, mundurków, przyborów. Mieszkańców na to nie stać. Są też szkoły prywatne, odpłatne.

Tydzień misjonarza w buszu

Każdy dzień jest inny. W soboty i niedziele księżą odwiedzają swoje kaplice. Kaplica powstaje w miejscu, gdzie jest grono katolików, czasem jest to zaledwie 20 osób. Ustanawiają między sobą katechetę i lidera. To oni prowadzą modlitwy, czuwają nad życiem codziennym mieszkańców. Gdy przyjedzie father - ksiądz, odprawia nabożeństwa, słucha spowiedzi.

- Zambijczycy spowiadają się w swoich językach plemiennych, a nie po angielsku - opowiada ks. Wojtek. - Czasem w jednej kaplicy mogą być obecni przedstawiciele trzech czy czterech narzeczy. Na początku nauczyłem się najważniejszych grzechów w ich języku ,bemba", by słuchać spowiedzi.

Języki afrykańskie od zarania były tylko językami mówionymi. Dopiero gdy na kontynencie afrykańskim pojawili się biali, zaczęli zapisywać słowa. Stąd trudno o materiały źródłowe do uczenia się afrykańskiego narzecza. Zresztą, tych odmian jest kilkaset. Za to w sobotę msza św. jest odprawiana w języku angielskim.

Po pracowitej sobocie i niedzieli nastaje poniedziałek. To dzień odpoczynku. We wtorek czas na naukę języka, spotkania z grupami, interesantami, ministrantami. Czasem trzeba coś załatwić w mieście, pojechać nawet do Lusaki na 2-3 dni.

- Mamy nawet grupę piłkarską, której koszulki ufundowali piłkarze angielskiego klubu - chwali parafian ks. Wojtek. - Anglicy wspomagają nasze przedszkole dla sierot.

Przedszkole dla sierot

Bo w Afryce jest dużo dzieci bez rodziców. Aids zbiera swoje żniwo. Około 20 proc. populacji jest zarażona wirusem aids. Dzieci, jeśli nie trafią do rodziny matki, pozostawione są same sobie.

Misja w Mukonchi prowadzi przedszkole dla sierot. Dba o ich ubrania, pożywienie, edukację i wychowanie. To dla nich ks. Wojciech poszukuje funduszy - by mogły się uczyć w szkołach.
- Kościół w Zambii jest w dużej mierze wspomagany finansowo przez Stolicę Apostolską - wyjaśnia. - Na naszą misję otrzymujemy 115 dolarów na miesiąc. To powinno wystarczyć na paliwo, rachunki za prąd, utrzymanie księży czy przedszkola. Oczywiście nie starcza, dlatego tym, co przywieziemy z kraju rodzinnego, możemy obdzielić więcej potrzebujących.

Co jada się w buszu

Podstawą pożywienia jest kukurydza. Z mąki wyrabia się coś podobnego do klusek. Macza się to w sosie i zjada - oczywiście palcami. Owoce występują sezonowo - banany, pomarańcze, cytryny, orzeszki ziemne, mango. Tubylcy wyrabiają własne piwo z kukurydzianej mąki.

- Ale go nie próbowałem, bo wszyscy piją z jednego kubka z wielkiej beczki - kończy ks. Wojciech.
Już wkrótce powróci do swoich podopiecznych. Powoli za nimi tęskni. Ma tam wiele do roboty. Chciałby im zawieźć jak najwięcej wyrazów ludzkiej solidarności - bo tylko dzięki wsparciu ,swoich" wiernych, można w Afryce dać dzieciom edukację, kursy krawiectwa - kobietom, dowód chrześcijańskiej wspólnoty - wszystkim wierzącym.

Adopcja na odległość

Misjonarz z Zambii zaprasza do pomocy afrykańskim dzieciom. Miesięczne utrzymanie dziecka w szkole to 15 USD, czyli ok. 200 USD rocznie. Szkoła trwa 12 lat.
- Zdaję sobie sprawę, że trudno zobowiązać się do dwunastoletniego systematycznego wpłacania pieniędzy na rzecz jednego dziecka, bo często są to kwoty przewyższające możliwości ofiarodawców - mówi ks. Wojtek. - Dlatego chciałbym na początku namówić wiernych z Polski, by wpłacali datki na rzecz dzieci afrykańskich, bez wyszczególniania konkretnego dziecka. Jeśli byliby chętni do typowej adopcji na odległość - łożenia na naukę konkretnego dziecka, będę bardzo wdzięczny. Byłoby jednak krzywdzące dla dzieci, jeśli adopcyjny opiekun wycofałby się po roku czy dwóch latach pomocy.
Ponieważ przesyłanie pieniędzy do banków Afryki wiąże się z dużymi kosztami, Kartuskie Centrum Caritas udostępnia swoje konto bankowe na pomoc dla afrykańskich sierot. Z konta trafiałyby bezpośrednio do misjonarzy.

Pomóż

Kartuskie Centrum Caritas
83-300 Kartuzy
Os. Wybickiego 35
nr konta: 88 1020 1866 0000 1802 0001 4290
z dopiskiem: na pomoc sierotom w Afryce

Zambia
Republika Zambii leży w Środkowej Afryce.
Powierzchnia 752 tys. km kw.
Liczba mieszkańców - 9 663 500
Waluta: 1 kwacha zambijska
Religie: chrześcijaństwo 75 proc., islam, hinduizm, wyznania miejscowe
Roczny przychód na mieszkańca 367 USD
Średnia długość życia - 37 lat
(na podstawie Ilustrowanej Encyklopedii Geograficznej "Przewodnik po świecie")

O ks. Ciesielskim
Ks. Wojciech Ciesielski pochodzi z Bydgoszczy. Urodził się w 1968 roku. Ukończył w 1995 roku Wyższe Seminarium Duchowne w Pelplinie. Został wikariuszem w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach. W 2004 roku wyjechał na misje do Zambii.

Przygotowanie do misji odbył w Centrum Formacji Misyjnych - tam otrzymał wiele informacji na temat Zambii. Uczył się języka angielskiego, po czym wyjechał na Wielkiej Brytanii na zaawansowany kurs językowy. I choć w Zambii urzędowe sprawy można załatwić po angielsku, do pracy duszpasterskiej potrzebna jest znajomość miejscowego języka.

Kościół w Zambii

Kraj podzielony jest na 8 diecezji. Jest jedna archidiecezja w Lusace, której biskupem był polski ks. Adam Kozłowiecki, jezuita. Parafie są rozległe, każda składa się z tzw. ,outstations", czyli kaplic. W misji Mukonchi gdzie pracuje ks. Wojciech, są łącznie 34 kaplice.
W Zambii pracuje ponad 100 polskich zakonnic i zakonników.

Inni misjonarze kartuscy
* ks. Marek Kaleta - Kenia
* ks. Maciej Oparka - Zambia
* ojciec Rajmund Marszałkowski - Rwanda
* ks. Marek Król - Papua Nowa Gwinea
* ks. Wojciech Ciesielski - Zambia
- ks. Stefan Bladowski - Holandia

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto