Jak informuje Wojciech Adamczyk, rzecznik wolsztyńskiej policji, po nagłośnieniu sprawy w mediach z policjantami skontaktowała się żona właściciela psów.
- Kobieta podejrzewała, że odłowione w Mochach zwierzęta mogą należeć do nich. Właściciel razem z policjantami pojechał do Zielonej Góry i rozpoznał psy
- mówi Wojciech Adamczyk. Jak podkreśla, są w trakcie ustalania okoliczności, w jakich psy opuściły posesję.
- Będziemy ustalać, czy zachowanie właściciela wyczerpało znamiona art. 157 par. 1 kk. Sprawdzimy w jaki sposób sprawował opiekę nad psami, czy były agresywne
- wyjaśnia Adamczyk.
Przypomnijmy, że we wtorek 17 listopada około godziny 18.30 dwa psy w typie owczarka niemieckiego pogryzły 11-letniego chłopca.
- Ustalono, że pod koniec treningu piłkarskiego, kiedy dzieci schodziły już do szatni, dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego pogryzły jednego z uczestników treningu
- informował Wojciech Adamczyk. Chłopiec trafił do szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu.
11-latek pogryziony przez psy był operowany w poznańskim szpitalu
- Chłopiec od razu po przyjeździe przeszedł operację. Zszyto rany szarpane głowy, pleców i ud. Obecnie jego stan jest stabilny, ale pozostaje na obserwacji na oddziale chirurgicznym
- poinformowała Urszula Łaszyńska, rzeczniczka Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem.
Prezes klubu sportowego podkreśla, że agresywne psy pojawiły się niewiadomo skąd
- Nikt wcześniej nie widział tych psów
– mówi Mirosław Pietrzak, prezes klubu ULKS Rywal-Klon Mochy.
- Mama czekała za dzieckiem po zakończeniu treningu, chłopiec pobiegł po telefon komórkowy do szatni, był w odległości około 20 m od boiska, w połowie drogi psy zaatakowały
– wyjaśnia. Jak zaznacza, osoby dorosłe usłyszały krzyk dziecka i od razu pobiegły odpędzić te psy. Dzięki temu nie uciekły z boiska tylko weszły pod schody, i pod tymi schodami siedziały.
- Dla nas najważniejsze było, żeby te psy zostały, aby hycel mógł je złapać. Gdyby uciekły z boiska to być może nikt by ich nie znalazł, a tak zostały zbadane. Później okazało się, że właściciel się zgłosił
– dodaje. Podkreśla, że nikt tych psów nie kojarzył i nie wiedział skąd one są.
- Prawdopodobnie one uciekły tydzień wcześniej, możliwe, że były głodne i zaatakowały
– zauważa prezes klubu.
- Zawsze dbaliśmy jako klub sportowy o to, aby osoby dorosłe, opiekunowie byli podczas treningów. W tym dniu były cztery osoby dorosłe, w tym trzy z klubu i mama tego chłopca. Jesteśmy na bieżąco w kontakcie z rodzicami chłopca.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?