Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To dopiero 5 lat, a jakby wieczność, bo tyle się w kiełpińskiej parafii w tym czasie wydarzyło…

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Ks. Wojciech był cichym, skromnym człowiekiem z rzadko spotykaną kulturą osobistą
Ks. Wojciech był cichym, skromnym człowiekiem z rzadko spotykaną kulturą osobistą Parafia Kiełpino
12 lutego minęła 5. rocznica śmierci ks. kan. Wojciecha Wiśniewskiego, długoletniego proboszcza parafii pw. św. Michała Archanioła w Kiełpinie. Na tym jednak nie skończył swej posługi.

Ks. Wojciech Wiśniewski był proboszczem kiełpińskiej parafii przez 27 lat. Po tym czasie odsunął się od zarządzania parafią, ale nie od parafii. Dopóki mógł i sił starczało, wspomagał swego następcę ks. Arkadiusza Okroja.

- Pamiętam jedną z naszych długich rozmów w plebanii, kiedy powiedział mi, że zamierza przejść na emeryturę. Oczywiście zareagowałam emocjonalnie: „Jak to, zamierza nas ksiądz zostawić?!” On jednak się uśmiechnął pod nosem, w ten swój charakterystyczny sposób i powiedział coś, co będę pamiętać już zawsze: „ Żegnam się z pewnymi obowiązkami, ale nie z moimi parafianami. Dzięki panu Jackowi [Wrońskiemu] nadal będę mieszkał w Kiełpinie i wspomagał mojego następcę. A ty nawet nie wiesz, jakiego wspaniałego księdza wam tu sprowadzę!”. Dużo mi wtedy opowiedział o swoim następcy. Był nim wręcz oczarowany – jego inteligencją, dobrocią i niezwykłym intelektem. Opowiadał mi jak bardzo to „światły, młody kapłan”. Dla mnie osobiście nie wróżyło to dobrze. Mieliśmy stracić naszego proboszcza dla jakiegoś najprawdopodobniej… nadętego intelektualisty. Ksiądz Wojciech opowiadał mi tamtego wieczoru dużo o swoim następcy, ale nie zdradził jak się nazywa. Pewnie nawet nie mógł, dopóki ks. biskup nie wyda oficjalnego dekretu. Powiedział tylko: „Lucynka, nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...” i… ten jego uśmiech, jakby wiedział, kogo parafia otrzyma w darze - wspomina autorka artykułu.

Ks. Wojciech nie był z Kaszub

Urodził się w Chełmży w 1935 roku. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie w roku
1959, został mianowany wikariuszem w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny w Toruniu, skąd w 1970 roku przeszedł na wikariat do parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni. Tam pełnił między innymi funkcję penitencjarza. W roku 1983 biskup Marian Przykucki powierzył mu parafię pw. św. Michała Archanioła w Kiełpinie, gdzie był proboszczem przez 27 lat. Czas ten wypełniony był intensywną pracą, zarówno duszpasterską, jak i administratorską. Dokonano gruntownej renowacji kościoła, w tym również zawartych w nim dzieł sztuki (ołtarzy, rzeźb i obrazów), uporządkowano teren cmentarza i wybudowano nową kaplicę przedpogrzebową.

1 lipca 2010 roku, po osiągnięciu wieku emerytalnego, ksiądz Wiśniewski przeszedł w stan spoczynku. W miarę potrzeb i swoich możliwości, chętnie pomagał w pracy duszpasterskiej nowemu proboszczowi - czytamy w notce biograficznej na stronie parafii.

Ksiądz z zamiłowaniem do sztuki

Ksiądz Wiśniewski znany był ze swojego talentu plastycznego. Jego ilustracje można znaleźć w modlitewniku „Z Panem Bogiem”, ale również otoczenie kiełpińskiego kościoła ukazuje artystyczne zamiłowania księdza - zawdzięczamy im między innymi wyjątkowy ołtarz i ambonę, a także krzyż w kaplicy przedpogrzebowej.

Niewiele osób zdążyło poznać wyjątkowe, błyskotliwe poczucie humoru ks. kanonika oraz jego znajomość komputera. Potrafił się uśmiechać w tak charakterystyczny sposób, jakby chciał ukryć, że ma poczucie humoru. Mnie nigdy nie oszukał i doskonale o tym wiedział. Przede wszystkim jednak był bardzo skromnym i cichym człowiekiem

Podczas pogrzebu… niezwykły testament

Rzadko zdarza się coś takiego, że podczas swojego pogrzebu kapłan jeszcze raz przemawia do zgromadzonych wiernych. Tu akurat tak się stało za sprawą ks. Wiesława Wiśniewskiego, bratanka zmarłego ks. kanonika. Wygłosił homilię, ale też – co najbardziej wstrząsnęło zgromadzonym tłumem – odczytał jego testament.

„... Pana Boga proszę, pełen żalu, o darowanie mi kary za niedoskonałości ludzkie, jakich się dopuściłem w życiu ziemskim. Pragnę również wyznać ze skruchą, że nie zawsze stawałem na wysokości oczekiwań przełożonych, jak i wiernych, którzy byli powierzeni mojej opiece duszpasterskiej. Za błędy wobec nich popełnione, za wszystkie braki w prowadzeniu ich do Boga przepraszam i proszę o wybaczenie. Kończąc moje ziemskie życie z całą świadomością wypowiadam: Wierzę w Boga Ojca, wierzę w Boga Syna i wierzę w Ducha Świętego. Wspólnocie parafialnej, od której otrzymałem tak wiele dobra, z serca dziękuję. Pragnę być pochowany na cmentarzu w Kiełpinie, między grobami wiernych, których odprowadzałem na wieczny spoczynek, w grobie niczym się nie wyróżniającym”.

- Jedyną dobrą rzeczą, jaką wyniósł zmarły kapłan ze szkoły podstawowej, była nauka języka niemieckiego, którym władał perfekcyjnie. Często na ten temat żartował. Lata liceum również nie były łatwe. Do samego końca ukrywał w szkole jaką drogę wybierze, zwłaszcza przed polonistą, który nie krył swej wrogości do księży i Kościoła. To dlatego głośno mówił, że chce zostać historykiem sztuki i to na Akademię Sztuk Pięknych złożył pierwsze dokumenty. Dopiero gdy opuścił mury szkolne, pierwsze kroki skierował do swego katechety, a potem do Seminarium w Pelplinie - opowiadał ks. Wiesław, bratanek śp. ks. Wojciecha.

Do Kiełpina przybył w1983 r. z parafii w Gdyni.

- Początkowo był przerażony, nie mógł się odnaleźć w małej wsi, trudno mu było znaleźć wspólny język z parafianami, po latach obracania się w środowiskach wielkomiejskich, ludzi nauki, kultury, sztuki. Ale bardzo szybko zaczęło się to zmieniać - opowiadał ks. Wiesław Wiśniewski.

„Pierwsze dni w Kiełpinie były dla mnie przerażające, bo nigdy nie mieszkałem na wsi. Czułem się samotny i opuszczony w tym dużym, pustym domu. Trudno było mi znaleźć wspólny język z parafianami. Trwało to jednak bardzo krótko i szybko nawiązaliśmy dobry kontakt. Szybko poznałem język kaszubski, dzięki czemu mogłem lepiej zrozumieć moich parafian. Dość szybko poznałem ich wszystkich po imieniu, a nawet wyrażałem często prośby, aby mówili do mnie w języku kaszubskim. Zrozumiałem, że do człowieka trzeba wyjść z sercem i każdego uszanować. Bo to my jesteśmy posłani do ludzi, a nie odwrotnie.” - czytał dalej testament ks. kanonika jego bratanek.

Ks. kan. Wojciech Wiśniewski spoczął tuż obok świątyni, w której chrzcił, spowiadał, przyjmował dzieci do I Komunii Świętej, odprowadzał wiernych na wieczny spoczynek, w której przez 35 lat odprawiał Eucharystię. W naszej pamięci pozostanie jako człowiek o niezwykłej kulturze osobistej, inteligentnym poczuciu humoru, fenomenalnej pamięci, ale przede wszystkim jako kapłan z prawdziwego powołania. Ks. Wojciech zmarł 12 lutego 2018 r. o godzinie 18.10.

Minął rok i znowu nadszedł dzień 12 lutego…

Podczas mszy świętej wieczornej, upamiętniającej byłego proboszcza, w pierwszą rocznicę jego śmierci, jego następca - ks. Arkadiusz Okroj, podzielił się z parafianami niezwykłą nowiną. Tego właśnie dnia - 12 lutego 2019 r. papież Franciszek mianował ks. Arkadiusza biskupem, przydzielając mu funkcję biskupa pomocniczego diecezji
pelplińskiej. Szok? Złość? Niedowierzanie? To normalne, ludzkie, bo znowu kiełpińska parafia traciła wspaniałego proboszcza. Ale potem przyszło opamiętanie i wszyscy poczuli dumę i wzruszenie.

Zastanawia niezwykła zbieżność dat i te słowa sprzed lat, które do mnie powiedział: Ty nawet nie wiesz, jakiego wspaniałego księdza wam tu sprowadzę! 12 lutego 2019 r. zapytałam o to naszego, jeszcze wówczas proboszcza.

- Księże Arku, pierwsza myśl, która pojawiła się po otrzymaniu tej wiadomości, to niezwykła wręcz spójność dat. Mamy dziś 12 lutego. Rok temu odszedł do Domu Ojca nasz wieloletni proboszcz, ks. Wojciech Wiśniewski. Podczas mszy św. pogrzebowej odczytano jego testament, w którym bardzo wiele miejsca poświęcił właśnie Księdzu. Jak powtarza często moja córka Marta: „Otrzymaliśmy księdza Arka w testamencie”. Nie dziwi księdza ta zbieżność dat?

- Nie dziwi, raczej potwierdza to, że ks. Wojciech wciąż nade mną czuwa. Ta data nie jest przypadkowa. To raczej znak od ks. Wojciecha, że tu już wykonałem swoje dzieło i pora na inne. Nie wiem co tam jeszcze ksiądz Wojciech wymyśli, ale już zaczynam się bać (śmiech). Jestem jednak przekonany, że zadba o to, by kiełpińska parafia cieszyła się takimi duszpasterzami, którzy troszczyć się będą o jej dalszy dynamiczny rozwój.

Te słowa również się sprawdziły

Niespełna miesiąc później, 3 marca 2019 r. nowo wyświęcony biskup Arkadiusz Okroj wprowadził do kiełpińskiej
świątyni swego następcę – ks. Tomasza Juchniewicza. Było to pożegnanie z parafią ks. Arkadiusza, ale też powitanie w niej ks. Tomasza, o którym dziś można powiedzieć jedno – to kapłan przesiąknięty dobrocią do ludzi. Ma to wypisane na twarzy.

Czy cieszy się tam gdzieś u góry ks. Wojciech Wiśniewski? Na pewno. Nikt jeszcze kilka lat temu nie uwierzyłby, jak to wszystko się potoczy. No, może nie tak zupełnie nikt. Ks. kan. Wojciech Wiśniewski już pewnie w 2009 roku, podczas naszej pamiętnej rozmowy, miał swoje plany...

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto