Sybiracy

Przyjechali, by uczestniczyć w obchodach Dnia Sybiraka, przywieźli też rodziny, znajomych, przyjaciół. Stawili się starzy i młodzi, wszyscy, którym los Sybiraków nie jest obojętny. Ci, którzy o ich katorżniczym życiu z dala od ojczyzny chcą pamiętać i mówić.

W Szymbarku w Centrum Edukacji i Promocji Regionu odbyły się uroczystości związane z obchodami Dnia Sybiraka oraz upamiętniające dzień 17 września 1939 roku, dzień agresji sowieckiej na Polskę. W konsekwencji tych działań do niewoli sowieckiej dostało się ok. 240 tys. żołnierzy polskich, funkcjonariuszy policji, straży granicznej, pracowników sądownictwa i urzędników państwowych, osadzono ich w obozach od Kazachstanu po daleki Sybir. Tysiące zostało zamordowanych, a los 7300 osób nieznany jest do dzisiaj. Niewielu powróciło po wojnie do kraju, ale wielu jeszcze później było nadal zsyłanych. Spotkanie w Szymbarku wywołało wspomnienia i łzy.

- Ojca od razu zabrali do więzienia, a mamę, dwie siostry i mnie wywieziono do obozu koło Archangielska, potem do Taszkientu - wspominał Antoni Łobaczewski z Gdańska. - Mama trafiła też do więzienia, a my do domów dziecka, każdy do innego. Gdy nas wywozili, byłem małym chłopcem, wracałem do Polski jako dwudziestolatek. Moje dzieciństwo to koszmar. Musieliśmy ciężko pracować, dziesiątkowały nas malaria, tyfus i dyzenteria...

Na spotkaniu w Szymbarku, oprócz Sybiraków z prezesem związku Janem Marszałkowiczem, stawili się też byli żołnierze AK i członkowie Rodzin Katyńskich, przedstawiciele Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski, przedstawiciele władz wojewódzkich i Sejmiku Samorządowego Województwa Pomorskiego, senatorzy, posłowie, włodarze powiatów kaszubskich oraz gmin i ich mieszkańcy, a także duchowni, w tym m.in. ks. prał. Henryk Jankowski.