Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta pod strzechą

(dal)
Na dwanaście potraw mogły pozwolić sobie tylko bogate rodziny, natomiast biedniejsze miały pulki ze śledziem, brzadówkę, nagie kluski, ryby, a z słodkości placek drożdżowy lub babkę.  Od Lewej: córka Beata Kreft, wnuczka Rumina, Krystyna Walkusz, wnuk Alb
Na dwanaście potraw mogły pozwolić sobie tylko bogate rodziny, natomiast biedniejsze miały pulki ze śledziem, brzadówkę, nagie kluski, ryby, a z słodkości placek drożdżowy lub babkę. Od Lewej: córka Beata Kreft, wnuczka Rumina, Krystyna Walkusz, wnuk Alb
W Hopowie, niewielkiej wsi w gminie Somonino, w pięknej kaszubskiej chacie w "kratę" mieszka twórca ludowy Jerzy Walkusz z żoną Krystyną. Lubi snuć opowieści, nie tylko o tym, co robi.

W Hopowie, niewielkiej wsi w gminie Somonino, w pięknej kaszubskiej chacie w "kratę" mieszka twórca ludowy Jerzy Walkusz z żoną Krystyną. Lubi snuć opowieści, nie tylko o tym, co robi. Nam opowiedział, jak wyglądały kilkadziesiąt lat temu na Kaszubach święta Bożego Narodzenia.

- Dawniej Kaszubi do świąt przygotowywali się od pierwszych dni adwentu - opowiada. - Oprócz generalnych porządków, licznie uczęszczali na msze roratnie, często do kościołów, od których dzielił ich szmat drogi. Wieczorami całe rodziny spotykały się w izbach i przez cały okres adwentu odmawiały różaniec. Czas ten był bardzo postny. Spożywano przede wszystkim dania z kapusty, grochu, brukwi, bobu z dodatkiem "okrasy" albo "szpyrków". Jedynie w niedziele dostawało się do obiadu trochę mięsa. W okresie adwentu nie można było słuchać muzyki, a wszystkie radia włączane były tylko po to, aby posłuchać wiadomości. Kobiety schodziły się do jednego domostwa i zajmowały się m.in. skubaniem pierza.

- W przeddzień świąt mężczyźni przynosili z lasu choinkę, często drzewko było kradzione - tłumaczy pan Jerzy. - Bo taka była "tradycja".

Wigilię na Kaszubach rozpoczynano z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdy. Wówczas cała rodzina zasiadała do wigilijnego stołu, na tzw. wieczerzę.

Jak mówi pan Jerzy, kilkadziesiąt lat temu kolacja wigilijna znacznie różniła się od tej dzisiejszej. Na dwanaście potraw mogły pozwolić sobie tylko bogate rodziny, natomiast biedniejsze miały pulki ze śledziem, brzadówkę, nagie kluski, przegotówkę, były również ryby, a z słodkości placek drożdżowy lub babkę.

Nieodłącznym elementem świąt byli przebierańcy, zwani inaczej gwiżdżami. Dorosłe osoby w strojach - m.in. gwiazdora, baby i dziada, niedźwiedzia, kozła i muzykanta - odwiedzały wszystkie domostwa.

- Najbardziej przebierańców bały się dzieci, które chowały się pod łóżka i do szaf, by nie zostać pokłutym diabelskimi widłami albo poszczypanym przez bociana - wspomina ze śmiechem. - Dawniej wszyscy wpuszczali przebierańców. Nie było obejścia, które by nie przyjęło pod swój dach gwiżdży. Nie byłaby to wigilia, gdyby gwiazdka nie weszła do domu.

W gościnnych izbach stała choinka, "ubrana" we własnoręcznie wykonane ozdoby ze słomy i papieru. Drzewko obwieszone było również jabłkami orzechami i cukierkami, które dzieci, pomimo zakazów rodziców, czasami wyjadały. A pod nim znajdowały się podarunki dla wszystkich. Nie były one tak bogate jak teraz. Dzieci obdarowywano ciastkami, orzechami laskowymi lub włoskimi, małymi czekoladamia, garściami cukierków lub zabawkami. Przez cały wieczór śpiewano kolędy.

W rogach izby rozstawione były snopy zboża, które miały zapewnić gospodarzom lepsze plony na przyszły rok. "Budzono" w wigilię drzewa brzadowe, by dobrze obrodziły.

- W tym szczególnym dniu nawet zwierzęta w oborze dostawały lepszą karmę - wyjaśnia Jerzy Walkusz. - Po godzinie jedenastej saniami lub piechotą, przez zaśnieżone drogi, wszyscy udawali się do kościołów na pasterkę. W pierwszy dzień świąt trzeba było pójść jeszcze raz na mszę do kościoła. W tym dniu nie odbywały się jeszcze żadne zabawy i nie odwiedzało się krewnych. Potańcówki ze świątecznymi przedstawieniami w wiejskich świetlicach organizowane były dopiero drugiego dnia świąt, popołudniu.

Bardzo hucznie obchodzono na Kaszubach Sylwestra. Również w ten dzień gospodarzy odwiedzały gwiżdże. W Nowy rok we wsiach odbywały się wielkie zabawy. O północy kaszubi robili sobie psikusy. Wypychano wozy, wyjmowano wrota, zamieniano zwierzęta w oborze.

- Świętowano od wigilii aż do św. Trzech Króli - dodaje pan Jerzy.

W tym okresie zwracano także uwagę na pogodę. Ludzie wierzyli, że jaka będzie ura przez tych dwanaście dni, taka miała być pogoda przez cały rok.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto