MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śpiewać każdy może?

Augustyn
Stoję w kuchni, beznamiętnym wzrokiem wpatrując się w elektryczny czajnik. Nasłuchuję, czy woda doprowadzona do stanu wrzenia nie zaczyna we wnętrzu naczynia dziko podskakiwać.

Stoję w kuchni, beznamiętnym wzrokiem wpatrując się w elektryczny czajnik. Nasłuchuję, czy woda doprowadzona do stanu wrzenia nie zaczyna we wnętrzu naczynia dziko podskakiwać. Nasłuchuję tego jednym uchem - drugie bowiem zajęte jest wyławianiem dźwięków płynących ledwo pomrukującego w sąsiednim pokoju z telewizora. Oho! Drugie ucho słyszy jedną z moich ulubionych piosenek, którą swego czasu wylansowała Justyna Steczkowska. "Dziewczyna szamana" zawsze mi się podobała (nie dziewczyna naturalnie, bo jej nie znam - piosenka). Tym razem jednak to nie śpiewa słynna piosenkarka: głos jest jakiś taki "dziewczęco" dziecięcy i tylko czasami słychać "wstawki" pani Justyny. Machnąłem ręką na wodę. Poszedłem do pokoju. Faktycznie - piosenkę śpiewało jakieś nieletnie dziewczę w wieku może lat dziesięciu. Obok z mikrofonem w dłoni Justyna Steczkowska. Obraz się zmienia i na ekranie ukazuje się Anna Dymna w otoczeniu kilkorga dzieci niepełnosprawnych.

Zaczynam rozumieć, o co chodzi. To koncert zorganizowany na rzecz dzieci niepełnosprawnych, którymi zajmuje się pani Anna. Czytałem o tej inicjatywie kilka miesięcy temu i z całego serca ją popieram. Słucham dalej. Słucham z przyjemnością, bo wokal całkiem przyzwoity i brak jakichś instrumentalnych udziwnień. Aż padają słowa: "Wiem, że już nie zasnę bez twych ust". No i cała przyjemność słuchania zawaliła się, jak spróchniała stodoła. Być może jestem nadwrażliwcem. Być może są to symptomy dopadającej mnie starości. Być może nie nadążam za duchem czasu (prawdę mówiąc nawet nie próbuję).

Niech i tak będzie! W imię więc tego wszystkiego stwierdzam, że głupio mi się robi i czuję się niezręcznie, kiedy dziecko prezentuje repertuar, który nijak nie pasuje do jego wieku!!!! To kolejny sposób odzierania dzieciaków z ich marzeń! Wydzieranie ich ze świata, do którego przynależą! Czy nie dość, że medialna golizna zrobiła już dosyć spustoszenia w krainie baśni, w którym powinny się poruszać dzieci jak najdłużej?!

Szlachetne inicjatywy na rzecz dzieci, a niepełnosprawnych w szczególności (i z ich aktywnym udziałem) nie usprawiedliwiają chybionego repertuaru! Jakby na potwierdzenie tego mojego "głosu na pustyni", na scenę wychodzi chłopiec (11 lat?) i w wykonywanej przez siebie piosence (chyba T Love) informuje m. in., że "kumple dawno cię olali". Ktoś ze znajomych, gdy rozmawiałem z nim o nastolatkach, zapytał mnie: "Czy ty wiesz, jakim językiem oni się posługują?". WIEM!!! OBRZYDLIWYM!!!

Ale bardziej obrzydliwe jest to, że tłum dorosłych albo temu przyklaskuje, albo guzik to dorosłych obchodzi, albo też obleśnym słownictwem, stosowanym w domu, na estradzie, w filmie, dorośli sami sączą zgniliznę w umysły dzieciaków. I kolejne potwierdzenie. Kamera robi "najazd" na widownię.

Dorosłą. Kiedy nieletni artysta stwierdza, że "kumple dawno cię...", dorosła nacja rubasznie rechocze pod nosem, dwuznacznie się do siebie uśmiecha i jest wyraźnie zadowolona? Taaaak? Bezkrytycyzm to rak współczesnej publiki. Organizatorów wielu imprez "kulturalnych" także. Klasycznym przykładem są miliony "zachłystujące" się sitkomami i depresjogennym zawodzeniem, które co rusz muzyczni prezenterzy określają mianem "odkrycia roku". W ogromnej części jest to takie "odkrycie", które po kilku miesiącach swego zawodzenia zostaje zdmuchnięte w kierunku zapomnienia przez kolejne "odkrycie". Też zawodzące. Proces ten wydaje się na razie nie do zatrzymania.

Nie znaczy to jednak, że trzeba "śpiewną" tandetą zarażać dzieci! Wystarczy, że dorośli są dostatecznie nią "zainfekowani". Przykład? Proszę bardzo. Tegoroczny festiwal Eurowizji wygrał jakiś skandynawski zespół, którego nazwy nie pamiętam (są ciekawsze rzeczy do zapamiętywania). Publiczności na całym świecie zaserwował hard rockowy utwór, w którym nijak nie mogłem dosłuchać się jakiegoś novum. Ale zdaje się, że panom Skandynawom nie o to chodziło. Wystąpili bowiem w tak makabrycznych strojach i maskach, że Drakula, Frankenstein i Baba Jaga mogliby przy nich uchodzić za istoty całkiem ładne. Co na to publika? No cóż... Bezkrytycyzm wraz z bezguściem chadzają sobie pod rękę i mają się całkiem dobrze. Mam jedynie nadzieję, że kiedyś się zmęczą. A do tego czasu niech trzymają się od dzieci z daleka.

"Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej?". Zgadzam się z Jerzym Stuhrem. Dotyczy to jednak nie tylko umiejętności unikania fałszowania, ale i tekstu wykonywanych piosenek. Niech więc dorośli przestaną narzucać dzieciom "dorosły" repertuar, w imię jak najszybciej realizowanej edukacji muzycznej. Płomień, który szybko "strzela" w niebo, szybko też gaśnie. I zostaje po nim kupka popiołu. W tym przypadku - moralnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto