Gmina Somonino od lat próbuje wybudować ul. Kasztelańską. To temat, który powraca niczym bumerang na każde zebranie wiejskie w Somoninie, na wiele sesji rad gminy kilku kadencji. Najpierw próbowano wielokrotnie aplikować o środki unijne i krajowe, nie udało się. Rok temu podczas zebrania wiejskiego wójt Marian Kryszewski zobowiązał się zrealizować inwestycję w mniejszym zakresie niż przewidywał projekt, ale z własnych środków. Zobowiązał się, ale nie może tego obietnicy dotrzymać. Już trzeci przetarg ogłoszony na realizację inwestycji zostanie najprawdopodobniej unieważniony. Gmina oszacowała koszty budowy drogi na ponad 2,7 mln zł, tymczasem najtańsze oferty opiewają na kwoty o 2 mln zł wyższe.
- Gminy najzwyczajniej nie stać, żeby wydać takie pieniądze na budowę jednej drogi - mówi wójt. - Traktuję bardzo poważnie tę inwestycję i proszę mi wierzyć, bardzo bym chciał, żeby była wreszcie zrealizowana, a temat zamknięty. Najprawdopodobniej jednak i w tym roku to marzenie się nie ziści.
Jak zapowiada włodarz gminy, trwa planowanie przyszłorocznego budżetu i na pewno ten temat będzie priorytetowy w dziale gminnej infrastruktury drogowej. Najprawdopodobniej kolejny przetarg zostanie ogłoszony po zimie.
Niektórzy samorządowcy są zdania, że zawyżane w postępowaniach przetargowych ceny, to częściowo efekt tego, że dokumentacje do programów unijnych opracowywane były rok, dwa lata temu. I wtedy szacowało się koszty danej inwestycji. Jednak dopiero w tym roku środki zostały przyznane i szturmem ogłaszano przetargi. Wojciech Kankowski, burmistrz gminy Żukowo uważa, że w wielu przypadkach ceny sprzed roku czy dwóch, nie są adekwatne do dzisiejszych. Janina Kwiecień, starosta kartuski również świetnie zna problem.
- Inwestycji jest w tym roku multum, chociażby z uwagi na rozstrzygnięcia wielu konkursów z dofinansowaniem unijnym - mówi starosta. - Firmy wybrały już sobie to, co chciały i nie chcą więcej, stąd zawyżanie cen. Poza tym brakuje im pracowników, żeby sprostać jeszcze większej ilości zleceń. Startują więc w przetargach, ale oferują ceny o których z góry wiedzą, że nie zostaną przyjęte.
Taki los spotkał m.in. termomodernizację kartuskiego szpitala. Ta inwestycja ma wpłynąć nie tylko na oszczędności energetyczne, ale też zmienić wreszcie zewnętrzny wizerunek placówki. Znikną stare balkony i odrapane, szare ściany. Niestety, oferty okazały się zbyt wygórowane i ten przetarg również trzeba było unieważnić.
Podobny problem miała gmina Kartuzy z przetargami na obie promenady nad jeziorami. One też zostały unieważnione. W kolejnym podejściu ceny były nieco niższe, a ponieważ inwestycje realizowane są z udziałem środków unijnych, radni zdecydowali o zabezpieczeniu w budżecie wyższej kwoty. Obecnie jedno zadanie zostało zakończone, drugie zakończy się niebawem.
Właściciele firm startujących w przetargach mówią otwarcie, że gminy, w tym właśnie Somonino, zbyt nisko szacują koszty inwestycji.
- Moim zdaniem nareszcie nastąpiła równowaga pomiędzy podażą a popytem tych robót - mówi Henryk Pietras, prezes firmy Dromos w Kartuzach. - Firmy stosują marże, które pozwalają im nie tylko przetrwać, ale i myśleć o rozwoju przedsiębiorstwa . Podwykonawcy też nie chcą już pracować za psie pieniądze, ale normalnie zarabiać, żeby godnie żyć. Bo tak szczerze mówiąc, dotąd w naszej gospodarce kartą przetargową była ta tzw. tania siła robocza. Dziś nasz pracownik chce zarabiać na podobnym poziomie jak jego kolega po fachu w innym kraju. Wykonuje tę samą pracę, więc jest to jak najbardziej uzasadnione.
Wniosek nasuwa się jeden, samorządy powinny realnie szacować koszty inwestycji, bo powrotu do tanich inwestycji już raczej nie będzie.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?