Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ranny puchacz pod kartuskim Oknem Życia. Sowa budziła zainteresowanie, ale nikt nie pomógł

Lucyna Puzdrowska
Jedynie pracownicy Domu Dziecka w Kartuzach wykazali się godna postawą i sercem. Powiadomili odpowiednie służby i udzielili ptakowi tymczasowego schronienia.
Jedynie pracownicy Domu Dziecka w Kartuzach wykazali się godna postawą i sercem. Powiadomili odpowiednie służby i udzielili ptakowi tymczasowego schronienia. Nadesłane/Ośrodek Ostoja
W Kartuzach, nieopodal Okna Życia przy ul. Gdańskiej, znaleziono rannego puchacza. Pracownicy Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja w Pomieczynie zastanawiają się, w jaki sposób ten gatunek sowy, mógł dostać się do centrum miasta i w jakich okolicznościach doznał obrażeń. Jak się dowiadujemy, rannego ptaka obserwowali przechodzący ludzie, wymieniali uwagi, żartowali, ale nikt nie udzielił pomocy, nie zawiadomił odpowiednich służb. Dopiero pracownicy Domu Dziecka, gdzie znajduje się Okno Życia, powiadomili Ostoję. Sowa puchacz znalazła wreszie schronienie i kompetentną pomoc.

- Jest to bardzo wyjątkowy pacjent - mówi Aleksandra Mach z ośrodka Ostoja. - Puchacz to największa sowa na świecie i jedna z najrzadszych w Polsce.
Żyje w głębokich lasach i puszczach, stąd nasze zdziwienie, w jaki sposób trafiła do Kartuz. Wiele osób przechodziło obok rannego ptaka. Robili mu nawet zdjęcia, ale nikt nie interweniował, co jest przykre - dodaje pani Aleksandra.

Wspaniała postawa trojga młodych ludzi - sowa puchacz znalazła tymczasowy dom

Dzięki odwadze i wrażliwości pracowników Domu Dziecka w Kartuzach, sowa trafiła do ośrodka Ostoja, gdzie natychmiast rozpoczęto proces jej leczenia. Złapać tak dużego ptaka, nawet rannego, to niełatwe przedsięwzięcie. Jak mówią pracownicy Ostoi, puchacz ma bardzo długie, ostre szpony i w obronie własnej może zaatakować. Może też przydusić, to też w kontakcie z tymi ptakami należy zachować ostrożność.
Trójka młodych ludzi nie bała się zaryzykować. Chcieli też ulżyć w cierpieniu rannemu ptakowi. W akcję złapania Puchacza zaangażowali się panowie Patryk i Kamil, wychowawcy z Domu Dziecka w Kartuzach oraz wolontariuszka, pani Weronika. To ona, poza odwagą, wykazała się godną postawą.
- Ponieważ było już po godzinie 20 i o tej godzinie Ostoja jest zamknięta, dzielna wolontariuszka zabrała zapakowanego w karton ptaka do swojego domu. Nazajutrz został przewieziony do Ostoi.
- W chwili obecnej puchacz jest nadal w stanie ciężkim, ma krwiak wewnątrz oka - relacjonuje pani Aleksandra. - Nie wiadomo czy będzie na to oko widział. Jest też bardzo wychudzony i odwodniony. Otrzymuje kroplówki i leki wzmacniające. Teraz najważniejsze są dla niego spokój i cisza, ponieważ na co dzień żyje w głębokim lesie i stroni od ludzi.
Pracownicy Ostoi serdecznie dziękują trójce dzielnych ratowników z Domu Dziecka.
- Wykazali się wspaniałą postawą i dobrym sercem - dodaje Aleksandra Mach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto