Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przy jeziorze Mausz w Kłodnie powstanie kopalnia żwiru? Mieszkańcy są przeciwni, radni w większości opowiedzieli się „za”

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Facebook/grupa NIE dla żwirowni nad jeziorem Mausz
W poniedziałek członkowie Rady Gminy Sulęczyno pochylili się m.in. nad projektem uchwały o miejscowym planie zagospodarowania dla działek przy jeziorze Mausz w Kłodnie. Na tym terenie, zajmującym ok. 24 ha, miałaby powstać kopalnia żwiru. Okoliczni mieszkańcy, właściciele ośrodków wypoczynkowych, a nawet turyści wyrazili sprzeciw, będąc zaniepokojonymi wpływem żwirowni na rejon dotąd stricte turystyczny, radni jednak w większości przyjęli uchwałę.

W bliskiej odległości od brzegu jeziora Mausz w Kłodnie (gm. Sulęczyno) może powstać znacznej wielkości żwirownia - a przynajmniej takie są plany. Okoliczni mieszkańcy, właściciele domków letniskowych i ośrodka wypoczynkowego, czy nawet regularnie przyjeżdżający w te rejony turyści wyrazili stanowczy sprzeciw dla tego typu działania. Powstała też specjalna petycja przeciwko budowie kopalni żwiru w tym miejscu, która w ciągu kilku dni zebrała ponad 200 podpisów.

Kontrowersyjny projekt był również jednym z głównych tematów na poniedziałkowej sesji Rady Gminy Sulęczyno. Radni pochylili się bowiem nad uchwałą o miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla działek o łącznej powierzchni 24 ha, z których ok. 15 zajmowałaby wspomniana odkrywkowa kopalnia żwiru. Na posiedzeniu nie zabrakło też mieszkańców - wielu po raz pierwszy w życiu uczestniczyło osobiście w sesji.

Olbrzymia kopalnia tuż przy jeziorze

Przeciwni żwirowni mają wiele zastrzeżeń, co do planowanej inwestycji - począwszy od hałasu, wywoływanego nie tylko przez sprzęt w samej kopalni, ale i stale jeżdżące ciężarówki, poprzez zaburzenie krajobrazu, aż po kwestie osobiste, jak bliskość domów mieszkalnych i letniskowych czy zmniejszenie ruchu turystycznego.

- Rozmawiamy o ponad 24 hektarach. To jest olbrzymia kopalnia, nie tylko w skali gminy, ale i skali regionu. Musimy mieć tego świadomość - podkreślał na sesji Czesław Pobłocki, mieszkaniec Kłodna.

Na dodatek do poruszenia kwestii licznych domków mieszkalnych i letniskowych, czasem w bezpośrednim sąsiedztwie owych dwóch działek, to właśnie on zwrócił uwagę również na potencjalne zagrożenie dla samego jeziora Mausz.

- To jest zlewnia jeziora Mausz. Od tamtej strony wpadają do niego przynajmniej trzy źródła, które swój początek biorą właśnie z terenu, gdzie jest planowana żwirownia (...). Znany mi jest przynajmniej jeden przykład, kiedy nawet nie naruszenie, ale drgania, wywołane przez pracującą kopalnię, powodowały uwalnianie się osadów do żył wodnych, co w ostateczności prowadziło do zanieczyszczenia jeziora. W moim przekonaniu takie zagrożenie i tutaj jest bardzo duże - mówił, zaznaczając też, że jezioro Mausz, właściwie dzięki zaangażowaniu gminy Sulęczyno, jest jednym z najczystszych zbiorników naturalnych nie tylko na Kaszubach.

Podczas dyskusji padły też zastrzeżenia pod kątem prawnym, formalnym, które popełniono przygotowując dokumentację projektową. Obecny na sesji dr hab. inż. Daniel Załuski, główny projektant, zapewniał jednak, iż wszystko zostało przygotowane zgodnie z przepisami.

„Czy chciałby Pan w takim miejscu mieszkać?”

Przeciwnicy budowy żwirowni jednak wciąż nie byli przekonani. W dyskusji padały zastrzeżenia co do informowania o powstającej inwestycji - wielu z mieszkańców dowiedziało się o niej dopiero kilka dni przed sesją, podczas gdy władze gminy wiedziały o sprawie od ok. dwóch lat.

- Jeżeli chodzi o podatki czy wywóz śmieci potraficie poinformować zawczasu, ale jeśli chodzi o żwirownię na terenie ochrony krajobrazu (Gowidliński Obszar Chronionego Krajobrazu - dop. red.) to żeśmy żadnego pisma nie otrzymali - mówił pobliskiego ośrodka wczasowego, który zastanawiał się także, co będzie dalej z ruchem turystycznym w rejonie. - Tylko dlatego 8 lat temu kupiliśmy tu ośrodek wczasowy, bo jest to teren ochrony krajobrazu. Nie ma być tu żadnych dużych przedsiębiorstw, a o kopalni-żwirowni to w ogóle turystom, co do nas przyjeżdżali, to się w głowach nie mieści. Oni tak tego nie zostawią. I my też nie - dodawał, pytając się, czy ma teraz w związku z tym wszystkim na 7 lat zamknąć ośrodek.

Swoje zaskoczenie pomysłem budowy żwirowni wyraził również jeden z obecnych na sesji, który od 10 lat przyjeżdża nad jezioro Mausz na wczasy.

- To, za co ludzie kochają Sulęczyno, to jest spokój (...). Ja nie wyobrażam sobie, że jesteście w stanie to zniszczyć i na dodatek nie widzę jakiegoś powodu chociażby finansowego dla gminy - komentował.

Z kolei właściciel działek, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej żwirowni, proponował nawet, że odsprzeda swoje nieruchomości tym radnym, którzy opowiedzą się za uchwaleniem miejscowego planu zagospodarowania, ponieważ on nie widzi, jak ma dalej tam żyć, kiedy w perspektywie nawet kilkunastu lat za płotem będzie miał kopalnię.

Nieprecyzyjne informacje?

W dyskusji wzięli udział też przedstawiciel firmy, która dokumentowała złoża nad jeziorem Mausz, oraz kierownik zespołu odpowiedzialnego za raport oddziaływania żwirowni na środowisko. Przede wszystkim starali się oni sprecyzować przekazywane przez mieszkańców informacje, chcąc też ich uspokoić.

- Możliwość eksploatacji przez przedsiębiorcę jest tylko w granicach udokumentowanego złoża - mówił Tomasz Kwaśniewski.

Oznacza to, że np. od strony granicy ze wspomnianą działką mieszkalną aż do mniej więcej połowy obszaru, na którym znajdzie się żwirownia, nie będą prowadzone żadne prace eksploatacyjne. Ponadto, według norm ogólnopolskich, wydobycie złóż nie może być wykonywane bliżej, niż 6 m od granic działki, 10 m od dróg i 50 m od linii brzegowej jeziora,

- Tutejsze złoże w najbliższym punkcie jest odsunięte 130 m od granicy jeziora Mausz - dodawał Tomasz Kwaśniewski.

Samo wyrobisko według planów będzie miało głębokość średnio ok. 8 m, przy czym w najgłębszych miejscach może nawet dojść do 14 m, a w najpłytszych 3,5 m. Ponadto wokół odkrywki będą prawie 7-metrowe wały, co, jak zaznaczał przedstawiciel firmy dokumentującej złoża, będzie stanowiło naprawdę duży bufor, jeśli chodzi o hałas.

Mieszkańcy jednak za przykład podawali podobną żwirownię w Gostomiu niedaleko Kościerzyny, gdzie hałas niesie się na kilka kilometrów. W przypadku Kłodna jednak na miejscu ma być przeprowadzane tylko wstępne sortowanie, bez kruszenia.

- Znam zakład w Gostomiu, wiem, jaki hałas powodują kruszarki i to, co tam słyszycie, to jest ten hałas. Tutaj tego nie będzie. Tu będzie tylko i wyłącznie sama eksploatacja i ewentualnie przesiew na przesiewaczu, rozdrobnienie na poszczególne frakcje bez żadnego łamania, kruszenia - zapewniał Tomasz Kwaśniewski.

Kontrowersyjny pozostaje przy tym fakt, iż według dokumentów w Kłodnie dopuszcza się kruszenie, ale przedsiębiorca zadeklarował, że nie będzie ono tam wykonywane.

Jeśli zaś chodzi o kwestie zmian krajobrazu to wspomniani przedstawiciele nie ukrywali, iż okres eksploatacji będzie trudny, ale będzie też przejściowy, ponieważ po wszystkim będzie trzeba zalesić obszar, a ze względu na coroczne koszty, związane z wylesieniem tych działek, przedsiębiorca prawdopodobnie będzie chciał zakończyć eksploatację szybciej, niż zawarte w dokumentacji 15 lat.

Wójt między młotem a kowadłem

Pod koniec dyskusji głos zabrał jeszcze Bernard Grucza, wójt gminy Sulęczyno, który pytany o opinię na ten temat, stwierdził jedynie, ze jest między młotem a kowadłem, bo albo mieszkańcy mogą zgłosić sprawę do sądu, albo inwestor, zależnie od podjętych decyzji.

- To, co prawo nakazuje, ja tego pilnować muszę. Mam nadzieję, cichą, osobistą, że z tym przedsiębiorcą akurat idzie się dogadać, żeby nie kolidowało, bo to jest w jego interesie.

Szef sulęczyńskiego samorządu podkreślił przy tym, iż strony zainteresowane na pewno były prawidłowo poinformowane o planach budowy żwirowni, a konsultacja społeczna była.

Z kolei przewodniczący rady Kazimierz Gliniecki powtórzył to, co było wspominane na samym początku dyskusji - że nie jest to jeszcze zamknięty temat i w kolejnych etapach procedury będzie można jeszcze wypracować dodatkowe obostrzenia, zalecenia, kompromisy.

- My chcemy się rozwijać. Ma być to gmina turystyczna, spokojna i chcemy, żeby dobrze się rozwijała. To nie jest tak, że my tylko zrobimy kopalnie i nagle się wszyscy z domków wyniosą. Nie, nie wyniosą się i chcemy, żeby ich tu było jak najwięcej - mówił Kazimierz Gliniecki. - Osobiście chciałem Państwa zapewnić, że rozmawiałem z tym inwestorem. I przy każdym przekroczeniu, każdym wyjściu poza obostrzenia, są przewidziane kontrole.

Ostatecznie w głosowaniu 12 radnych opowiedziało się za przyjęciem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, 1 wstrzymał się od głosu, a jeden był przeciwny.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto