Tragedia wisiała na włosku! Gdyby nie przytomność umysłu i refleks mieszkanki Łyśniewa, kościół pw. św. Marcina w Sierakowicach spłonąłby jak pochodnia.
W kruchcie świątyni parafianka zauważyła ogień. Płonęły czasopisma rozłożone na drewnianym stoliku. Ktoś rozlał w tym miejscu oliwę ze świec ołtarzowych. Dzielna mieszkanka sama ugasiła płomienie. Ogień nie spowodował większych szkód, ale poważnie zagrożone było drewniane wnętrze kościoła z 1820 roku.
Wciąż nie wiadomo, kto i z jakiego powodu podłożył tam ogień. W Sierakowicach pojawiają się różne głosy. Parafianie zastanawiają się komu zależało na uszkodzeniu lub nawet zniszczeniu świątyni.
- Z naszych przypuszczeń wynika, że podpalenia mogli dokonać nieletni - powiedział Andrzej Czaja, naczelnik sekcji prewencji kartuskiej policji. - Zwracamy się do wszystkich osób, które mogłyby nam pomóc w ustaleniu sprawców podpalenia.
Policja stanowczo dementuje plotkę, jakoby podpalenie miało być próbą wymuszenia pieniędzy od księży przez rzekomych haraczowników.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?