Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Witkowski - zagrał w filmie "Noc w przedszkolu" i serialu "Plan lekcji". Znany widzom z Netflixa, od lat jest aktorem Teatru Wybrzeża

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
- Chciałbym, żeby te role, które dostaję, były dobrze napisane i miały coś do zaoferowania widzowi, jeśli chodzi o opis świata - mówi Piotr Witkowski
- Chciałbym, żeby te role, które dostaję, były dobrze napisane i miały coś do zaoferowania widzowi, jeśli chodzi o opis świata - mówi Piotr Witkowski Przemek Świderski
Piotr Witkowski jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów młodego pokolenia. Popularność przyniosła mu wysoko oceniona rola rapera Tomasza Chady w filmie „Proceder”. Doskonale czuł się na planie serialu „Klangor”. W Teatrze Wybrzeże pojawił się po studiach w łódzkiej Filmówce i zdążył zagrać wiele różnorodnych ról. Szczególna była praca z Wojciechem Kościelniakiem nad „Czyż nie dobija się koni?” Aktor ma w swoim dorobku role, m.in. w „Wesołych Kumoszkach z Windsoru”, „Fedra”, „Karmaniola, czyli od sasa do lasa”. Ostatnio na Netflixie można go oglądać „Noc w przedszkolu” oraz „Plan lekcji”. Oba filmy trafiły do czołówki rankingu najchętniej oglądanych produkcji streamingowej platformy.

Zacznijmy banalnie. Kiedy podjął Pan decyzję o zastaniu aktorem?
Mama mówiła mi, że już od czwartego roku życia zapewniałem rodziców, że będę występował na scenie. Skończyłem szkołę średnią i złożyłem papiery do szkoły teatralnej. Ale - tak jak rodzice sobie życzyli - na drugi, „normalny” kierunek też złożyłem. Mimo to cały czas w głowie miałem tylko jedno: chciałem zostać aktorem.

Zdradzi Pan swoje najbliższe plany artystyczne?
W tej chwili przygotowuję sześcioodcinkowy serial akcji dla Netflixu, ale nie mogę niestety powiedzieć nic więcej. Obowiązuje mnie tajemnica.

Nasuwa się pytanie: można pogodzić film, serial i teatr?
Już wiem, że się nie da. Za dużo jest pracy i kłopotów. Istnieje duża dysproporcja między teatrem a filmem na rzecz filmu, w związku z czym film jest w tym momencie priorytetowym kierunkiem.

CZYTAJ TEŻ: Kamil Bednarek rozgrzał publiczność do czerwoności: "Muzyka nie potrzebuje kontrowersji". Ambasadorzy rozrywki zadbali o Trójmiasto. WIDEO

Dysproporcja finansowa czy czasowa?
Jedna i druga.

Czyli nie zobaczymy Pana w najbliższym czasie na deskach Teatru Wybrzeże, którego jest Pan etatowym aktorem?
W najbliższym czasie nie. Musiałem wziąć bezpłatny, roczny urlop do końca tego roku.

Często Pan wraca do Trójmiasta czy już pochłonęła Pana Warszawa?
Chętnie wracam do Gdańska, kiedy tylko jest okazja. Czuję czasem smutek, że nie mogę pójść nad morze. Warszawa ma dla mnie zdecydowanie mniejszy walor przyrodniczy. Gdańsk ma i morze, i dużo lasów, co uwielbiam, bo to jedyny sposób, żeby odsapnąć i przewietrzyć głowę. Nie ma tego w Warszawie, gdzie jest tylko beton i kilka parków. Dla człowieka z Gdańska parki w Warszawie to trochę żart.

Czy ma Pan jakieś marzenia związane z teatrem albo filmem?
Nie marzę o konkretnej roli. Nie da się pogodzić teatru i filmu w tym samym czasie. Wydaje mi się, że warto portretować tylko te postaci, dzięki którym można coś powiedzieć, pokazać, zrozumieć, więc życzyłbym sobie, żeby można było pracować na tzw. dobrym materiale, a nie zawsze jest to możliwe. Cieszę się, kiedy to, co proponuję, podoba się ludziom i staram się walczyć o komunikatywny przekaz.

Podobno we wrześniu wychodzi kolejny film akcji, a owiany tajemnicą serial gotowy będzie w 2024 roku. To prawda?
Tak. Film jest klasycznym „akcyjniakiem”, z lekkim zabarwieniem sci-fi, natomiast serial to kino akcji, aczkolwiek będzie tam jednocześnie dużo psychologii i będzie dużo cięższy gatunkowo. Jeśli chodzi o opowiadaną historię, został wyjątkowo dobrze napisany. I więcej o żadnej z tych produkcji nie wolno mi powiedzieć.

W filmach akcji grywa Pan postacie mężczyzn sprawnych fizycznie. Jak Pan się do nich przygotowuje?
Sport zawsze był dla mnie ważny, bo od dziecka trenowałem. Kiedy miałem siedem lat, tata mnie i brata zapisał na karate. Chodziłem też pływać. W obu dyscyplinach ścigaliśmy się z bratem. Jako że był starszy o prawie dwa lata, zawsze był szybszy i silniejszy. Pewnie dlatego jako dzieciak nauczyłem się nie poddawać i współzawodniczyć, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie miałem szans. W zasadzie nie wyobrażam sobie życia bez ruchu. Męczy mnie, kiedy długo się nie ruszam.

Bardzo chwalono Pana rolę legendy hip hopu - rapera Tomasza Chady.
Poświeciłem jej wiele pracy. Była nauka hip hopu i sporo godzin na siłowni, żeby poprawić sylwetkę. Poza tym trochę nauki na deskorolce, spotkań z rodziną i znajomymi Tomka. Dużo prób scenariuszowych. Praca trwała non stop od rana do nocy, ponieważ zdjęcia się zbliżały, a ja zostałem zakontraktowany późno. Nie zostało na nią zbyt wiele czasu. To była niełatwa rola, bo trudno gra się kogoś, kto został w pamięci innych, ma fanów i kogo rodzina wciąż żyje. Wtedy wymagania i obciążenie psychiczne jest ogromne.

Jakie role chciałby Pan grać? Już wiemy, że dobrze napisane, ale dramatyczne czy raczej komediowe?
Nie ma dla mnie znaczenia, czy gram supertwardziela, który wszystkich zabija, czy mięczaka, który gubi się w życiowych meandrach. Ważne jest, żeby to było prawdopodobne i żeby było w tej roli coś jeszcze. Czasem jest to aspekt ruchowy, czasem cięty dowcip, który część widzów lubi. Specjalnym sentymentem darzę role w „Nocy w Przedszkolu” i „Procederze”. Ciekawie pracowało mi się nad rolą Krzyśka Ryszki z „Klangoru”. Była to chyba najtrudniejsza do skonstruowania psychologicznie rola, bo wymagała wielu godzin przygotowań i konsultacji z psychologami. To rola, która była dla mnie bardzo nieoczywista, nie do końca ją rozumiałem. Po przeczytaniu scenariusza pierwszy raz przestraszyłem się, że ta postać jest zbyt skomplikowana, że nie udźwignę tego kalibru. To było moje największe wyzwanie, od „Procederu”.

Jak się Pan czuje w komedii?
Bardzo dobrze. Zagrałem ostatnio w czarnej komedii „Noc w przedszkolu”, która zyskała świetne recenzje nawet od Tomasza Raczka, a druga komedia to „Cały ten seks” - widzowie będą ją mogli zobaczyć we wrześniu w kinach.

Dziękuję za rozmowę.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto