Spotkanie odbyło się w czwartek 10 października na piętrze kartuskiego dworca. W pierwszej kolejności sylwetkę pisarki krótko przybliżyła zebranym Kazimiera Socha, dyrektor Biblioteki Publicznej w Kartuzach. Dalej już Marta Sapała chwyciła mikrofon i zaczęła opowiadać. Jak zaznaczyła już na samym początku występowanie w rodzinnym mieście było dla niej niemalże porównywalne z Warszawską premierą najnowszej książki „Na marne”.
- To jest jednak wyjątkowe przeżycie - przyjechać do miasta, w którym się urodziło i wychowało. W którym też zaczęło się swoją drogę zawodową - mówiła.
Autorka opowiedziała zebranym w skrócie swoją historię, jak w ogóle zaczynała. Na większą skalę zaczęła pisać dopiero w wieku ok. 25 lat, odkąd przez 16 lat pisała m.in. do miesięcznika „Voyage”.
- Początkowo głównie zajmowałam się opisywaniem piękna naszego świata, w tym też Kaszub (…). W którymś momencie zaczęło mnie trochę jednak uwierać pisanie podróżnicze. To jest bardzo wdzięczna praca, staje się stylem życia w pewien sposób (…). Ale jest to też bardzo eksploatujące - przyznawała autorka. - Z drugiej strony miałam poczucie, że nie zajmuję się prawdą. Że to, co ja robię to jest pokazywanie po prostu takich lukrowanych obrazków. Wyłapywaniem tego, co jest wygodne, bezpieczne, ładne itd. A ja chciałam się zajmować pisaniem o życiu, we wszystkich jego odsłonach i odcieniach.
W efekcie pisarka nawiązała współpracę z tygodnikiem „Polityka”, gdzie, jak sama zaznaczała, mogła się realizować właśnie pod kątem opisywania tego prawdziwego świata.
Bez taryfy ulgowej
Spotkanie z Martą Sapałą w kartuskiej bibliotece miało jednak przede wszystkim przybliżyć obecnym najnowszą książkę kartuzianki - „Na marne”. Opisuje ona zjawisko marnotrawstwa jedzenia oraz do pewnego stopnia rozpowszechnia postawę, jak to określała sama autorka, antykonsumpcjonizmu.
- Konsumpcja (...) wydaje mi się, że jest w tej chwili jednym z filarów codzienności. Bardzo często przenika różne inne dziedziny życia, a my sobie z tego nawet nie zdajemy sprawy. Ja chciałam właśnie pokazać to wszystko.
Do napisania prawie 300-stronicowej książki Marta Sapała sięgnęła po najprzeróżniejsze narzędzia reporterskie - od obserwacji zachowań osób i całych gospodarstw, poprzez zachęcanie do postu zakupowego, aż po jeżdżenie śmieciarką i oglądanie co kończy w kontenerach na śmieci.
- Nie dano mi taryfy ulgowej jako dziennikarce - musiałam być na całej ośmiogodzinnej zmianie - zaznaczała autorka, twierdząc, że ze wszystkich zebranych materiałów uszyła właśnie całą tę historię. - Okazało się, że marnotrawstwo i temat jedzenia jest pretekstem, który otwiera drogę do bardzo wielu innych historii, które nie są bezpośrednio związane z marnotrawstwem. Na przykład w jaki sposób uczymy się gospodarności, czy w ogóle jest to cnota doceniana.
O marnotrawstwie i nie tylko
W trakcie spotkania pojawiały się również pytania ze strony przybyłych. Pisarka omawiała wobec tego kwestie nie tylko związane bezpośrednio z książką, ale właśnie z poruszanymi w niej zagadnieniami. Pojawił się m. in. problem oddawania żywności, której już nie można sprzedawać bądź nie ma się co z nią zrobić, przede wszystkim pod kątem przepisów (już znacznie złagodzonych, wbrew powszechnej opinii), a nawet... kulinarnych receptur.
Przygotowując „Na marne” Marta Sapała zauważyła bowiem pewną zależność co do promowanych współcześnie pomysłów zapobiegania marnotrawstwu. Okazuje się, że często w książkach kucharskich bądź na warsztatach na ten temat młodych ludzi uczy się rzeczy, które ich rodzice bądź dziadkowie sami odkryli.
- Każda osoba, która wie jak gotować i ma do czynienia z jedzeniem, z codziennym obowiązkiem przygotowania posiłków po prostu sobie automatycznie wypracowuje takie ścieżki - stwierdziła autorka.
Mówiąc o konsumpcjonizmie nie mogło też zabraknąć kwestii sklepów wielkoformatowych i dyskontów. Dyskusję na ten temat Marta Sapała podsumowała, iż nasza relacja z nimi jest na dobrą sprawę jednocześnie negatywna i pozytywna.
- My z jednej strony doceniamy tę wygodę, dostęp, to, że wszystko jest w jednym miejscu. Ale chyba też nie czujemy się tam jakoś podmiotowo. Nie wiem, jak jest w Kartuzach, być może się Państwo znacie z paniami, które siedzą na kasie, ale choćby właśnie to, że w ogóle się zaczyna teraz zastępowac kasjerki, kasjerów automatami - do tego, żeby samemu sobie wszystko policzyć. Nie ma takich klasycznych sprzedawców, z którymi można przyjść i pogadać - mówiła. - Moim zdaniem to bardzo wpływa na to, jak my się w takim miejscu czujemy, jak my je traktujemy (...). Ale to jest konsekwencja tego, jak ten handel jest urządzony.
Pisarka chwaliła też to, co widziała w samych Kartuzach - bazar i targowiska, gdzie osobiście przyjeżdżają rolnicy.
- To jest coś bardzo cennego - skrócenie tego łańcucha, wyeliminowanie pośrednika zawsze wszystkim służy. I rolnikowi, bo on lepiej zarobi, i konsumentowi, bo dostanie świeższy towar, i samej żywności, bo będzie większa szansa, że ona się nie zmarnuje - podkreślała autorka.
Na koniec Marta Sapała podpisywała zainteresowanym ich książki. Swój autograf zostawiła też na egzemplarzach Biblioteki Publicznej.
Pisarka ze stolicy Kaszub
Marta Sapała jest dziennikarką i autorką książek. Urodziła się w Kartuzach, skończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim, a od 1993 roku mieszka właśnie w stolicy. Jej teksty i zdjęcia ukazywały się m.in. w miesięczniku o podróżach „Voyage”, „Polityce” i „Zwierciadle”.
Jest autorką książki „Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków” wydanej w październiku 2018 roku. W czerwcu tego roku zaś ukazała się jej najnowsza pozycja „Na marne”. Jej wydawcą jest wydawnictwo Czarne.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?