Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieopodal jeziora Sulęczynko i rzeki Słupi powstanie żwirownia?

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Widok na działkę, gdzie ma powstać żwirownia
Widok na działkę, gdzie ma powstać żwirownia fot. Maciej Krajewski
W Sulęczynie pojawiły się plany utworzenia kolejnej żwirowni w dość kontrowersyjnym miejscu. W kwietniu, na wniosek prywatnego inwestora, wszczęto postępowanie administracyjne co do złoża przy ul. Świerkowej. - To jakieś nieporozumienie! - komentują okoliczni mieszkańcy, którzy kupując ziemię i budując się liczyli na spokojny wypoczynek.

Z jednej strony niewielkie jezioro Sulęczynko, z drugiej powoli odżywający po nawałnicach las, za plecami zaś słychać płynącą rzekę Słupię. Domów nie ma tu wielu, a część z tych, co stoją przy drogach gruntowych, zamieszkiwana jest sezonowo. Niemniej są i mieszkający tu na stałe - ludzie, którzy po swych latach świetności zapragnęli odpocząć w tej sielskiej okolicy. Ale czy tak sielską ona teraz pozostanie?

Pod koniec kwietnia nasi rozmówcy otrzymali niepokojącą informację. Oto wszczęto postępowanie administracyjne w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia, polegającego na eksploatacji piasku ze złoża Sulęczyno VII. Obejmuje ono dwie działki przy ul. Świerkowej w samym Sulęczynie - działki, które w kilku przypadkach od domów oddziela jedynie wąska droga. Sama żwirownia miałaby jednak się znajdować 50 m od najbliższej zabudowy. Dla mieszkańców to jednak wcale nie jest pocieszenie.

- To jakieś nieporozumienie, Sulęczyno należy przecież do Gowidlińskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu! To miało być miejsce typowo letniskowe, wypoczynkowe - opowiada nam jedna z okolicznych mieszkanek.

Najpierw huragan, teraz żwirownia

Kontrowersji dopełnia fakt, że okolice złoża, podobnie jak wiele innych rejonów gminy Sulęczyno, były poważnie zniszczone przez nawałnice 2017 roku. Niedługo minie pięć lat od tego przerażającego wydarzenia i choć wciąż widać tu skutki wichury, wszystko wyraźnie już zaczęło odżywać.

- Ptaki zaczęły wracać, zwierzęta tu z powrotem biegają, a oni tego nie widzą. Dla nich tu nie ma nic - komentuje właścicielka domu, położonego najbliżej planowanej inwestycji. - Nie dość, że okolicę zniszczył ten huragan, to jeszcze teraz nas z drugiej strony dobijają żwirownią.

Inwestor jednak w przedłożonych dokumentach nie przewiduje wystąpienia żadnych oddziaływań ani na formy ochrony przyrody, ani na turystykę w rejonie. Hałas i drgania nie miałyby dochodzić do najbliższych zabudowań, praca żwirowni nie powinna również naruszyć systemu wód w okolicy

- Wszelkie oddziaływania przedsięwzięcia zamkną się w jego granicach - czytamy w karcie informacyjnej.

Mieszkańców nie przekonuje ta argumentacja. Sami wskazują, że ledwie kilkanaście metrów po drugiej stronie drogi od planowanej żwirowni już znajdują się mokradła, okalające jezioro Sulęczynko. Z drugiej strony zaś bardzo blisko jest ujęcie wody. Według nich nie ma też szans, żeby hałas nie rozchodził się po okolicy.

- Skoro w niektóre dni słychać było chwilami tartak, oddalony o kilometr stąd, za lasem, to jak to ma być niesłyszalne? - pyta jeden z mieszkańców.

Problemem może się również okazać transport kruszywa. Okoliczne drogi kompletnie nie są przystosowane do ciągłego ruchu ciężarówek, a sam inwestor zakłada, że mogłoby przejeżdżać maksymalnie do 3 pojazdów na godzinę.

Jeszcze niewiele wiadomo

Cała sprawa na razie jest na bardzo wczesnym etapie.

- Wniosek inwestora wraz z Kartą Informacyjną Przedsięwzięcia został skierowany do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku oraz Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Gdańsku o opinię, co do obowiązku przeprowadzenia oceny oddziaływania ww. przedsięwzięcia na środowisko - wyjaśnia Urząd Gminy Sulęczyno.

Nie uspokaja to jednak mieszkańców, którzy od momentu otrzymania pism pozostają w ciągłym stresie.

- My wszyscy już jesteśmy „po okresie gwarancyjnym” i chcemy po prostu odpocząć. A nie, żeby mieć nagle przed nosem taką żwirownię. To jest skandal! - dodaje nasza rozmówczyni.

Do Urzędu Gminy w Sulęczynie wpłynęły już pisma zarówno od stron postępowania, jak i wielu innych, zaniepokojonych mieszkańców. Nasi rozmówcy wspominają też o planach przeprowadzenia konsultacji społecznych, jednak z Urzędu Gminy nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, czy faktycznie coś takiego będzie miało miejsce oraz kiedy dokładniej. Władze Sulęczyna również podkreślają, iż nie mogą ot tak zablokować prywatnej inwestycji.

- Ujawnianie przez gminę złóż nie zależy od jej lokalnej polityki, ale jest konsekwencją powszechnie obowiązującego prawa (...). W związku z powyższym lokalna polityka związana z rozwojem turystyki w każdej gminie nie może kolidować z polityką państwa stwarzającą wszystkim możliwość eksploatacji bogactw naturalnych, w tym kruszywa - wyjaśnia urząd. - Gmina Sulęczyno jest gminą typowo turystyczną i nie zmieni tego fakt istnienia na jej terenie pokładów kruszywa naturalnego, wydobywanego na potrzeby budownictwa i infrastruktury drogowej.

Koniec końców władze samorządowe muszą robić to, co im nakazuje prawo - wielokrotnie podkreślał to już wójt Sulęczyna Bernard Grucza, gdy podobne kontrowersje pojawiały się w sprawie niesławnej żwirowni, planowanej nad jez. Mausz w Kłodnie. Czy teraz jednak inwestycja właśnie na planach się zakończy?

- Osobiście też nie jestem za tym. To, jak w tym miejscu to wygląda, jak ludzie są zbulwersowani, jaki wpływ na środowisko - też myślę, że nie będzie na to zgody ze strony instytucji. Ale ja muszę opinię wydać bez względu na to - komentuje wójt Grucza.

(do sprawy jeszcze wrócimy)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto