Niedługo startuje XX edycja Szlachetnej Paczki - akcja ponownie organizowana jest też w Kartuzach

Dla nich pandemia nie jest wymówką, aby nie pomagać - po raz 20. już wolontariusze Szlachetnej Paczki sprawdzają rodziny i przygotowują się do kolejnej edycji wielkiego, ogólnopolskiego projektu społecznego. W sobotę 14 listopada otwarta zostanie baza rodzin, tym samym rozpoczynając akcję. Od tego dnia będzie można wybierać osoby i przygotować dla nich podarunki.

A jest komu pomagać - po raz kolejny Szlachetna Paczka organizowana jest też w Rejonie Kartuzy. Na pomoc czeka tu około 60 rodzin, aczkolwiek wciąż są one weryfikowane, więc nie wszystkie będą zakwalifikowane w dzień otwarcia bazy. W stolicy Kaszub zmienił się tylko lider - miejsce Piotra Chistowskiego zajął Michał Piastowski, którego wielu może kojarzyć choćby z ubiegłorocznego marszu w centrum Kartuz, kiedy to donośnym głosem wykrzykiwał hasła akcji.

Pandemia koronawirusa to jednak trudny okres i nawet sami wolontariusze nie są pewni tego, co przyniesie następny dzień.

- Prawda jest taka, że nikt z nas do końca nie wie, jak to będzie wyglądało, bo sytuacja pozostaje bardzo dynamiczna - wyjaśnia Michał Piastowski, zaznaczając przy tym, że aktualnie wolontariusze tak czy inaczej działają. - Na chwilę obecną zbieramy historię rodzin, odwiedzamy je - robimy wszystko tak, jak do tej pory, oczywiście z zachowaniem środków bezpieczeństwa, czyli używamy maseczek, rękawiczek, zachowujemy dystans.

Z oczywistych przyczyn w tym roku nie odbędzie się Marsz Szlachetnej Paczki w dzień otwarcia bazy. Zmiany dosięgły też sposobu przekazywania podarunków - nie będzie już można zrobić tego osobiście, tylko zostawiając je w magazynie, z którego dostarczone będą do rodzin przez samych wolontariuszy.

- Do tej pory było tak, że jeżeli darczyńca wyraził taką chęć, a rodzina wyraziła zgodę, to darczyńca mógł osobiście przekazać paczkę rodzinie. W tym roku tej możliwości nie ma niestety - dodaje lider Rejonu Kartuzy.

Na ten moment w stolicy Kaszub działa 22 wolontariuszy, aczkolwiek z początku było ich więcej. Znowu tutaj we znaki dała się sytuacja epidemiczna.

- Mam nadzieję, że pandemia nie pokrzyżuje planów i dojedziemy z tą liczbą wolontariuszy do finału, czyli Weekendu Cudów - opowiada Michał Piastowski. Jest to o tyle istotne, że już nie może w Kartuzach przybyć wolontariuszy, gdyż zakończyły się ich szkolenia.

Niemniej trudno odmówić determinacji osobom udzielającym się w Szlachetnej Paczce. Rok temu w naszym rejonie działało 25 wolontariuszy, odwiedzając łącznie 62 rodziny, z których 37 otrzymało paczki. Wśród „działaczy w czerwieni” był właśnie aktualny lider kartuski - wtedy po raz pierwszy w stolicy Kaszub. Swoją przygodę ze Szlachetną Paczką zaczął 8 lat temu w Kościerzynie, gdzie liderką rejonu była jego żona.

- Jak się już odwiedzi pierwszą rodzinę i później tej rodzinie się dostarcza paczkę, to po prostu wciąga - wyjaśnia Michał Piastowski.

Po latach aktywności u naszych „południowych sąsiadów” zdecydował się zmienić nieco otoczenie, wchodząc w szeregi ekipy Piotra Chistowskiego. Decyzji tej zdecydowanie nie żałuje.

- Tak mi to weszło w krew, na dodatek ten zespół - w Kartuzach są fantastyczni ludzie - że po prostu teraz działamy razem - mówi lider Rejonu Kartuzy. - Jest tu dużo energii i ogromna chęć pomagania. Zdajemy sobie sprawę, że jest dużo rodzin, które mają o wiele gorzej niż my i to jest taki motor napędowy.

W tym roku Szlachetna Paczka odbywa się po raz 20. Łącznie od samego początku darczyńcy w ramach akcji przekazali pomoc materialną o wartości 339 mln złotych. (dane z ubiegłego roku). Co roku zwieńczeniem projektu jest tzw. Weekend Cudów, kiedy rodzinom przekazywane są wszystkie podarunki. Tym razem planowany jest on na 12-13 grudnia.

- Szlachetna Paczka to program niezwykły, a jego magia uwalnia się właśnie podczas Weekendu Cudów - opowiadał jeszcze w zeszłym roku Piotr Chistowski. - To wtedy jeździmy do rodzin i osób samotnych, to wtedy spotykamy się z darczyńcami i to wtedy widzimy te momenty pełne wzruszeń i radości. Takich emocji nie sposób łatwo opisać. To coś niezwykłego, a zarazem tak zwykłego, bo przecież pomoc drugiej osobie powinna być czymś naturalnym, nie niezwykłym.

I trudno zaprzeczyć tym słowom, gdy słyszy się o historiach takich jak ta, właśnie z Rejonu Kartuzy:

Pan Jan przez wiele lat prowadził z matką gospodarstwo rolne. Pod koniec życia kobieta ciężko chorowała i wymagała stałej, całodobowej opieki. Od czasu jej śmierci, tj. od kilkunastu lat, pan Jan mieszka sam. Ma rodzeństwo, ale nie utrzymują ze sobą kontaktów. Od śmierci matki stan zdrowia pana Jana ciągle się pogarszał, w związku z przewlekłą chorobą mężczyzna był hospitalizowany, dodatkowo pojawiły się poważne problemy ze wzrokiem.

Po śmierci matki pan Jan sprzedał gospodarstwo rolne z nadzieją, że za pieniądze ze sprzedaży wyremontuje ponad 130-letni dom. Niestety, nie był w stanie wykonać żadnego remontu, gdyż w czasie jego pobytu w szpitalu został okradziony. Dom, w którym mieszka, wymaga kapitalnego remontu, nie ma w nim bieżącej wody, łazienki ani toalety. Sufit przecieka, tynk odpada całymi połaciami. Budynek w stanie obecnym grozi zawaleniem. Pan Jan mieszka w jednym pomieszczeniu, ogrzewanym westfalką i służącym jednocześnie za pokój dzienny, sypialnię i kuchnię.

Pan Jan mimo swoich chorób nie stroni od ludzi. Jest aktywny i pomaga sąsiadom, organizuje sobie czas. Dni powszednie spędza w lokalnym Klubie Aktywności, gdzie korzysta z wyżywienia i uczestniczy w zajęciach. Bardzo lubi porządek, dlatego dba o obejście wokół domu, wykonuje prace ogrodnicze. Jeździ na rowerze, dużo czasu spędza na świeżym powietrzu. Żyje bardzo skromnie, ale nie narzeka na swój los.