Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na petycję kartuskiego radnego Tyberiusza Krigera odpowiedział członek Naczelnej Rady Aptekarskiej

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Niedawno pisaliśmy o petycji Tyberiusza Krigera, radnego Rady Miejskiej w Kartuzach, w sprawie braku dyżurów aptek w mieście, mimo wciąż aktualnej i obowiązującej uchwały Rady Powiatu Kartuskiego w sprawie harmonogramu dyżurów aptek w Kartuskiem. Do petycji ustosunkował się Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, magister farmacji i właściciel apteki.

Tu petycja radnego i materiał z 4 września

Sednem ogólnopolskiego problemu z brakiem dyżurów aptek jest postkomunistyczny w swej treści art. 94 Prawa farmaceutycznego - pisze Mariusz Politowicz. - Na jego podstawie rada powiatu ustala dni i godziny pracy prywatnym firmom, czyli aptekom, które nie są jej własnością. Na dodatek żaden przepis nie nakazuje radzie, by za dyżury płaciła, a więc nie płaci. Czy którykolwiek z radnych lub starostów pracuje za darmo, na dodatek w nocy, niedziele i święta?

Poniżej w całości dalsza część pisma członka Naczelnej Rady Aptekarskiej

Stale, także w nocy lub w święta, w każdej aptece musi być obecny magister farmacji i to niezależnie, czy jakiś pacjent przyjdzie do apteki, czy nie. Technik farmaceutyczny nie może sam w niej przebywać.
Warto podkreślić, że zgodnie z opinią Ministerstwa Zdrowia wyrażaną w odpowiedzi na interpelacje poselskie, apteki nie mają obowiązku przestrzegania dyżurowych uchwał rady powiatu, a za ich nieprzestrzeganie nie mogą podlegać żadnym sankcjom. Gdyby sankcją za brak dyżuru miałaby być likwidacja apteki, sytuacja zdrowotna mieszkańców uległaby pogorszeniu.
 
W całej Polsce dyżury aptek są niedochodowe. Im mniejsza miejscowość, tym bardziej. Przyznaje to nawet resort zdrowia. Koszt jednego dyżuru waha się od kilkuset do ponad tysiąca złotych.
 
Większością sprzedaży dyżurowej nie są produkty lecznicze, a np. prezerwatywy, testy ciążowe lub kubki na mocz. Nie ma to nic wspólnego z ratowaniem życia lub zdrowia. Wszyscy się zgodzimy, że w stanach nagłego zagrożenia pacjent korzysta z usług Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR) lub Pogotowia Ratunkowego. To są sytuacje zero-jedynkowe. Albo sprawa jest poważna i pacjent powinien zostać na SOR lub szpitalu, albo nie jest, więc receptę zrealizuje za dnia. Dyżur apteki jest więc darmową wygodą, ale nie koniecznością.
 
Rozporządzenie ministra zdrowia umożliwia aptekom pobranie dodatkowej opłaty tylko za nocną ekspedycję produktów leczniczych, ale za wyjątkiem tzw. narkotycznych leków przeciwbólowych, antybiotyków oraz innych leków, jeśli lekarz na recepcie zaznaczy, aby je wydać na cito. Jej maksymalna (!) wysokość wynosi... 3,2 (trzyzłote 20/100) PLN. Nie można pobrać więcej, ale można mniej lub wcale. Powyższa kwota ma charakter obraźliwej jałmużny, więc zwykle nie jest pobierana.
Nie można jej pobrać za wspomniane prezerwatywy, testy, kubki, a także środki opatrunkowe, higieniczne, suplementy diety lub kosmetyki. Nie można jej pobrać w niedziele, święta oraz inne dni wolne od pracy, choć koszty utrzymania apteki są wtedy dużo wyższe niż w dzień powszedni.
 
Opisana sytuacja prawna jest bardzo wygodna dla radnych i starostów. Nakazują pracę, za którą nie ponoszą odpowiedzialności, ale również za nią nie płacą. Dlaczego żaden z przedstawicieli władz powiatu nie zainteresował się zapłatą za dyżury lub nie zaproponował zdobycia funduszy dla aptek? Dlaczego nie wystąpili o nie do wojewody, ministra zdrowia lub NFZ? Oczekiwanie, że choćby przez minutę apteka – lub dowolna inna firma, a więc człowiek - miałaby dyżurować za darmo i na swój koszt, jest nie do przyjęcia.
 
W odróżnieniu od służb państwowych, czyli straży pożarnej, wojska, policji czy Pogotowia Ratunkowego, nikt aptekom nie płaci za gotowość do pracy, a więc dyżur. Wszyscy rozumiemy, że wspomniane służby, ludzie tam pracujący, muszą mieć zapłacone, choć szczerze im życzymy, żeby podczas swoich dyżurów mieli jak najmniej pracy.
 
Organizacja ochrony zdrowia w powiecie należy do zadań powiatu, a nie aptek lub aptekarzy. Znajdowanie rozwiązań również jest zadaniem powiatu. Skoro radni mają obowiązek ustalić dyżury, muszą na nie znaleźć fundusze. Jeśli nawet ich nie szukali, ponoszą odpowiedzialność za ich brak. Warto im zadać serię pytań, dlaczego tego nie zrobili? Wniosek do starosty o interwencję, wystosowany przez jednego z radnych, pokazuje głębokie niezrozumienie poważnej sytuacji, w której znaleźli się aptekarze.
Proszę pamiętać, że misją aptekarstwa nie da się zapłacić za prąd lub ogrzewanie, a etyką zawodową za lekarstwa w hurtowni.
 
Zaproponowanie funduszy właścicielom aptek, oznaczałoby rozpoczęcie przez nich analiz:
1/ Czy kwota jest odpowiednia?
2/ Jeśli tak, czy farmaceuta z innego powiatu, zapewne sąsiedniego, zechce przyjechać do Kartuz na dyżur?
3/ Jeśli tak, sąsiednim powiatom zabraknie magistrów na dyżury.
4/ Jeśli sąsiedzi zwiększą stawkę “swoim” magistrom, sytuacja wróci do punktu wyjścia.
 
Najważniejszą fizyczną przyczyną braku dyżurów jest brak aptekarzy, magistrów farmacji. Wg resortu zdrowia na jedną polską aptekę przypada zaledwie 1,78 magistra, z czego 83 % to kobiety. Jako Samorząd Aptekarski informujemy o tym od lat. A więc jeśli z powodu COVID-u głównie farmaceutki zostały w domach, by opiekować się dziećmi, tym samym nie mogły być w aptekach. Epidemia, niestety, nie wygasa. Aby apteki były dostępne za dnia, personel musi być zdrowy. Farmaceuci z poszczególnych zmian w aptekach nie stykają się ze sobą. Pomieszczenia są dezynfekowane. W przypadku zachorowania lub kwarantanny, apteka byłaby wyłączona z przede wszystkim dziennej pracy. Zwłaszcza w 1-osobowych aptekach nie da się się pracować non stop dzień i noc, na dodatek przez 7 dób w tygodniu, jak ustala wiele rad powiatu. Zagrażałoby to zdrowiu lub życiu, pacjenta lub aptekarza (możliwość pomyłki, skrajne przemęczenie). Pacjenci mają więc wybór. Albo apteki będą czynne “tylko” w dzień, albo wcale.
 
Od prawie 3. lat w archiwum Ministerstwa Zdrowia spoczywa projekt nowelizacji przepisów o dyżurach. Przygotowany został wspólnie przez Naczelną Radę Aptekarską i Związek Powiatów Polskich. W ostatnich latach powiaty przegrywają z aptekarzami w Sądach Administracyjnych.
W skrócie: projekt przewiduje płatny przez NFZ dyżur przeważnie jednej apteki w miastach powiatowych mniejszych niż 40 tys. mieszkańców. Przyjmuje się, że dla większych miast działa mechanizm rynkowy. Przed 3. laty oszacowano, że roczny koszt dyżurów wynosiłby około 40 mln PLN, a więc około 1 PLN na statystycznego Polaka.
 
Miejmy nadzieję, że nowy minister zdrowia doprowadzi do szybkiej zmiany dotychczasowych źle działających przepisów.

Dziękujemy panu Mariuszowi za ustosunkowanie się do tematu dyżurów aptek nocą, w weekendy i święta.
 

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto