Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Martyna Bunda, autorka „Kota Niebieskiego”, odwiedziła bibliotekę w Kartuzach

Janusz Ślęzak
Janusz Ślęzak
Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W środowy wieczór na piętrze kartuskiego dworca miało miejsce kolejne z serii spotkań autorskich. Tym razem do stolicy Kaszub właściwie powróciła jedna z bardziej rozpoznawalnych „córek” tej ziemi - dziennikarka i pisarka Martyna Bunda, autorka powieści „Nieczułość” i „Kot Niebieski”.

Co chwilę coś się dzieje w kartuskiej bibliotece. W środę 6 października odbyło się tu kolejne w ostatnim czasie spotkanie autorskie. Stolica Kaszub gościła tego dnia pochodzącą stąd i aktywną na lokalnym gruncie Martynę Bundę. W szczególności w świetle jej drugiej powieści - „Kot Niebieski” - obecność na spotkaniu właśnie w Kartuzach miała dodatkowe znaczenie.

Jak opisywał to prowadzący spotkanie Piotr Smoliński książka ta w pewien sposób demitologizuje bardzo pozytywny obraz klasztoru kartuzów i początków dzisiejszej stolicy Kaszub. Sama autorka zwracała przy tym uwagę na bardziej uniwersalny wydźwięk złamania tego stereotypu.

- To jest straszne tak sądzić, że my sami jesteśmy tylko biali. To trochę taki poziom przedszkolaka, czterolatka - mówiła Martyna Bunda.

Jednocześnie pisarka podkreślała swoją fascynację klasztorem, jako miejscem niezwykłym, jak na tamte czasy.

- Klasztor kartuzów jest nieprawdopodobnie ciekawym miejscem. Czy zło wyszło z klasztoru? Ja bym tego tak nie nazwała. Jednak uważam, że to jest perła, coś niesamowitego. To wielki zasób i właściwie dar losu, że on powstał właśnie tutaj. Tu przychodzili niesamowici ludzie, nieprawdopodobne postacie swoich czasów - dodawała autorka.

Kiedy jest sens pisać reportaż?

Rozmowa z Martyną Bundą nie ograniczała się przy tym jedynie do jej drugiej powieści. Znaczną część spotkania pochłonęła dyskusja też o bardziej kameralnej „Nieczułości”. Z kolei sami mieszkańcy, czytelnicy pytali o najróżniejsze aspekty tworzenia takich historii - od tego, ile czasu autorka poświęciła na napisanie swych książek, po kwestie szukania źródeł i zdobywania odpowiednich informacji na temat dawno już zmarłych postaci. Ta odległość w czasie paradoksalnie była jednak dla Martyny Bundy czymś pomocnym.

- Pisać reportaż jest sens tylko na poziomie meta. Czyli jeśli historia opowiada też coś bardziej uniwersalnego, to jest sens ją pisać. Jak nie opowiada to nie ma tematu - taka jest zasada w tygodniku, gdzie pracuję - mówiła autorka. - A że w reportażu występują autentyczni bohaterowie, żywi ludzie, to jest straszna odpowiedzialność wobec nich - pisać reportaż na podstawie czyichś losów, który opowiada coś poza tą historią (...). Stąd miałam nadzieje, że te kilkaset lat od śmierci moich bohaterów już mnie z tej odpowiedzialności zwalnia.

Pisarka jednocześnie nie kryła, iż nie wszystko w jej powieściach to stuprocentowa prawda - nie na wszystko były zapisy, w innych przypadkach zmiany pomagały historii. Ale też nigdy nie miały być to właśnie reportaże, a powieści.

Powrót w rodzinne strony

Na spotkanie z Martyną Bundą przybyły też osoby, które po prostu znały ją jeszcze z lat, gdy była aktywna w Kartuzach. Od reprezentującego Starostwo Powiatowe Daniela Dobki, który chodził z nią do tej samej klasy w szkole, aż po rodzinę i znajomych rodziny, niezwykle uradowanych zarówno z sukcesów pisarki, jak i jej obecności w stolicy Kaszub. Podczas dyskusji nawet padło pytanie, czy autorka umie mówić po kaszubsku. Ta jednak wstydziła się dużo w tym języku mówić przy Kaszubach z krwi i kości.

- Ja czuję kaszubski. Moja babcia, Wiktoria, mówiła do mnie tylko po kaszubsku (…). Ale w Kartuzach się chyba nie odważę. Łatwiej mi jest w Czechach albo gdzieś, gdzie nie da się pod tym względem wygłupić - tłumaczyła Martyna Bunda. - Żałuję tej części siebie. Ale rzeczywiście to jest nasz wielki dorobek, że dziś język kaszubski się rozwinął i ujednolicił.

Z zakamarków kartuskiej biblioteki Piotr Smoliński wyciągnął też Złotą Księgę - obszerną kronikę, w której znajdowały się zdjęcia z debiutu, wtedy fotograficznego, Martyny Bundy właśnie w dawnych murach obecnej placówki na piętrze dworca. Była to wystawa z 1997 roku, przygotowana w czytelni jeszcze w Kaszubskim Dworze. Jej współautorką była również pochodząca z Kartuz pisarka Marta Sapała (która także jakiś czas temu odwiedziła bibliotekę na spotkaniu autorskim).

Na sam koniec nie zabrakło podziękowań i zaproszeń do kolejnych spotkań na kaszubskiej ziemi.

Silny debiut pisarski

Martyna Bunda urodziła się w Gdańsku, ale młodość spędziła w Kartuzach. Ukończyła tu szkołę podstawową i liceum, jest absolwentką kartuskiej szkoły muzycznej I stopnia w klasie gitary. Studia z zakresu polityki społecznej robiła już na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie mieszka w Warszawie, z zawodu jest dziennikarką.

Jej debiutancka powieść „Nieczułość” ukazała się w 2017 roku i już wtedy została bardzo doceniona. Autorka otrzymała za nią w 2018 roku Nagrodę Literacką Gryfii oraz Pomorską Nagrodę Literacką „Wiatr od Morza”, a także była nominowana do Nagrody Literackiej „Nike” oraz Nagrody Literackiej Gdynia. Wydany w 2019 roku „Kot Niebieski” zaś przyniósł jej nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto