Marcin Bemowski pracuje w restauracji Orion.
Kiedy postanowił Pan zostać kucharzem?
W domu wszyscy uwielbialiśmy gotować, to nasza rodzinna pasja. Spędzaliśmy w kuchni dużo czasu. Miałem dylemat - zostać kucharzem czy cukiernikiem, ale ostatecznie wybrałem to pierwsze.
Pamięta Pan swoją pierwszą samodzielną potrawę?
Pamiętam ich wiele. Często pomagałem w przygotowaniach do rodzinnych uroczystości i świąt Bożego Narodzenia. Robiłem sałatki, karpia w sosie szarym i po żydowsku, rybę po grecku. W szkole poznałem kolejne ciekawe przepisy.
Najtrudniejsze w tej profesji jest?
Największym wyzwaniem jest zadowolić gusta smakowe wszystkich gości. Zawsze znajdzie się osoba, w której smaki można nie trafić. Przygotowując dania dla dużej liczby osób, trzeba je tak komponować, by wszystkim smakowało. Kucharz musi umieć przygotować coś z niczego, ale powinien też robić to w taki sposób, by było to smaczne dla każdego. Minusem tej pracy jest również to, że pracujemy w niedzielę i święta, czasem, na przykład podczas wesel, także nocami. Osoby, które podjęły się tego zawodu, muszą mieć świadomość tego, że by zadowolić kubki smakowe klienta czasem trzeba pracować dzień i noc.
Co daje Panu najwięcej satysfakcji w tym zawodzie?
Niewątpliwie najwięcej radości dają zadowoleni klienci. Goście, którzy po imprezie przychodzą dziękować dają satysfakcję zarówno kucharzom, jak i naszemu szefostwu. To, że doceniają naszą pracę, smak potraw, to największa radość.
Jak będzie Pan wspominał plebiscyt?
Ogromnym zaskoczeniem była dla mnie sama nominacja. Jestem bardzo zadowolony z tego, że zająłem drugie miejsce, cieszą się również moi współpracownicy i szefostwo. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali na mnie.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?