Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krąg Arasmusa w Kiełpinie. Niezwykła wyprawa z Kiełpina... w przeszłość

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Stowarzyszenie Krąg Arasmusa w Kiełpinie zorganizowało dla swoich członków i przyjaciół fantastyczną, pełną wrażeń wyprawę do Gdańska. To była podróż w przeszłość....
Stowarzyszenie Krąg Arasmusa w Kiełpinie zorganizowało dla swoich członków i przyjaciół fantastyczną, pełną wrażeń wyprawę do Gdańska. To była podróż w przeszłość.... Lucyna Puzdrowska
Stowarzyszenie Krąg Arasmusa z Kiełpina zorganizowało dla swoich członków niezwykłą wycieczkę do Gdańska. I jak to często bywa, nad organizacją tej wyprawy czuwały dobre anioły.

Niezwykłą, ponieważ każdy jej punkt dotykał naszej przeszłości: tej najdalszej i całkiem niedawnej w przypadku Bazyliki Mariackiej czy kawiarenki Józef K., którą odwiedziliśmy przy ulicy Piwnej, a także historii światowej i polskiej opery, o której wiele dowiedzieliśmy się w Operze Bałtyckiej, często… z przymrużeniem oczka.

Dotknąć historii

W Bazylice Mariackiej mogliśmy dotknąć najdawniejszej historii, sięgającej roku 1343, kiedy to położono kamień węgielny pod obecną świątynię. Budowana była etapami przez... 159 lat.

- Bazylika Mariacka zwana często „Koroną Gdańska”, jest największą w Europie świątynią wybudowaną z cegły. Potężne jej mury i wieże wznoszą się wysoko nad panoramą miasta oraz nad rozległą okolicą - objaśniała nasza przewodnik, Hanna Grabowska.

Pani Hania jest emerytowaną nauczycielką języka angielskiego z Zespołu Szkół i Kształcenia w Dzierżążnie, ale też wykwalifikowanym przewodnikiem. Wcześniej, mieszkając jeszcze w Gdańsku, często oprowadzała wycieczki m.in. po Bazylice Mariackiej. Stąd też wiedzę o tym zabytku sakralnym posiada w przysłowiowym małym paluszku.

Można by jej słuchać i słuchać…. Niestety, ograniczenia czasowe nie pozwoliły nam na zwiedzenie bazyliki do końca, stąd kolejna wyprawa planowana jest pod koniec wiosny.

Z Żukowa do Gdańska

Dobrym duchem świątyni od 2015 roku jest jej proboszcz, ks. Ireneusz Bradtke, wcześniej dobrze nam znany proboszcz parafii WNMP w Żukowie. I tak towarzyszy Wniebowzięta Maryja ks. Ireneuszowi, bo parafia przy Bazylice Mariackiej również jest pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP.

Czuwały anioły...

- Nad tą wyprawą do stolicy województwa od początku czuwały chyba anioły, bo wszystko nam się pięknie organizacyjnie zaczęło układać - mówi Elżbieta Antkiewicz, prezes Stowarzyszenia Krąg Arasmusa w Kiełpinie. - Jeśli chodzi o bazylikę, to oczywiście pierwsze było nawiązanie kontaktu z ks. Ireneuszem, a ponieważ przez wiele lat był związany z Żukowem i powiatem kartuskim, nasze zainteresowanie wizytą w bazylice przyjął bardzo życzliwie. No i potem ten kontakt z panią Hanią, który umożliwiła nam koleżanka Brygida. Nikt nawet nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że mamy w pobliżu panią przewodnik, która może nam merytorycznie pomóc w zwiedzeniu tej niezwykłej świątyni, za co bardzo zarówno księdzu Ireneuszowi, jak i pani Hani jesteśmy wdzięczni.

Członkowie Kręgu Arasmusa oraz zaprzyjaźnieni młodsi i starsi mieszkańcy Kiełpina, w skupieniu i zadumie zwiedzali prastare mury bazyliki.

Najstarsza historia przeplatała się tu w sposób magiczny z najnowszą, niestety tragiczną

Wiele osób zatrzymało się przed Kaplicą św. Krzyża, gdzie za kratami znajduje się przepiękny ołtarz św. Adriana. Popatrzeć na niego, to jak cofnąć się w czasie, wszak w latach 1945-1962 był głównym ołtarzem w kościele św. Kazimierza w Kartuzach.

Wiele starszych osób - ówczesnych księży wikariuszy czy ministrantów, wspomina go z sentymentem. Jednak w Kartuzach był wyłącznie przechowywany i wrócił tam, gdzie jego miejsce.

A nowsza, tragiczna historia? Nie sposób było nie zatrzymać się przy miejscach pochówku nieodżałowanej pamięci Macieja Płażyńskiego, marszałka Sejmu, który zginął tragicznie w Katastrofie Smoleńskiej czy Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, który w roku 2019 podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zginął z rąk psychopatycznego zabójcy.

Znaczna większość z 50-osobowej grupy z Kiełpina mogła nie tylko po raz pierwszy zwiedzić Bazylikę Mariacką, ale też miejsca spoczynku doczesnych szczątków tych wielkich Polaków.

Kiełpiński Słowik - Adrianna Gizela przecudnie przed ołtarzem głównym wykonała "Ave Maria"

I tak jak na początku bazylika wydawała się opustoszała, gdy rozległ się głos Adrianny, nagle okazało się, że w pobliżu znajduje się bardzo wiele zasłuchanych w jej śpiew osób. Niektórzy podchodzili do naszej wokalistki, gratulowali i dziękowali za tę duchową ucztę. W takich chwilach czujemy się szczególnie dumni, że Ada jest nasza.

Wizyta w niezwykłej kawiarence

Drugim punktem programu była wizyta w klubokawiarni Józef K. przy ulicy Piwnej. Jakie było pierwsze wrażenie? Wielu uczestników wycieczki poczuło się jak… u babci na strychu. Bo w tej klimatycznej kawiarence znaleźć można dosłownie wszystko - od starych gazet, którymi wytapetowano fragmenty ścian, poprzez stare, różnorodne meble niczym zebrane z targów staroci, aż po ogromne ilości książek. Można odnieść wrażenie, że całe to miejsce składa się z książek.

Oczywiście są tu też takie eksponaty jak telewizor z czasów wczesnej polskiej komuny, stare lampy, nawet nadszarpnięte przez czas czy żarówki zwisające z sufitów. Pierwsze wrażenie to na pewno chaos panujący w tym miejscu. Wystarczy jednak przyjrzeć się dokładniej, by zrozumieć, że owszem, panuje tu chaos, ale jest to efekt całkowicie zamierzony. Cóż, nawet nazwa lokalu - Józef K., początkowo kojarzy się z nazwiskiem właściciela obiektu, albo jakimś artystycznym zapisem imienia na przykład... Józefka. Tymczasem właścicielka klubokawiarni, która zarządza tym tajemniczym miejscem z Warszawy, zdradziła skąd wzięła się nazwa lokalu.

- Okazało się, że mąż właścicielki uwielbia prozę Franza Kafki, zwłaszcza jego niedokończone dzieło "Proces", gdzie głównym bohaterem jest właśnie Józef K., człowiek nie do końca zrozumiały, pełen sprzeczności i chaosu, ale z ciekawym wnętrzem - opowiada Elżbieta Antkiewicz. Okazuje się, że specyfikę aranżacji tej kawiarenki można lepiej zrozumieć po przeczytaniu dzieła Franza Kafki.

Jak dodaje Elżbieta Antkiewicz, również i w tym wypadku nad grupą czuwała opatrzność, ponieważ podczas prób rezerwacji jakiegokolwiek lokalu w pobliżu Bazyliki Mariackiej, wszyscy właściciele odmawiali. - Niektórzy nawet nie uzasadniali odmowy, mówiąc po prostu NIE - relacjonuje Elżbieta Antkiewicz.

Dopiero w przypadku właścicielki kawiarenki Józef K. - pani Julii Urbańskiej, sytuacja uległa zmianie.

- Spotkałam się z sympatią i pełnym zrozumieniem - kontynuuje Elżbieta Antkiewicz. - Owszem, też były pewne problemy, bo nie oszukujmy się, nasza grupa była dość liczna, ale wspólnie udało nam się znaleźć rozwiązania.

I dobrze, że tak się stało, bo w tym klimatycznym miejscu urzeka nie tylko panujący tam nastrój i aranżacja wnętrza, ale przede wszystkim tony zalegających wszędzie, łącznie ze ścianami, książek. Zresztą od razu przy wejściu można przeczytać napis: "Miejsce dla tych, którzy lubią czytać".

I cóż, my podczas tej wizyty nie czytaliśmy, ale doskonale się w tej atmosferze czuliśmy, popijając kawkę i zagryzając ją pysznym ciachem. Być może niektóre osoby wrócą do tego miejsca, tym bardziej, że odbywają się tu wieczorki jazzowe z muzyką na żywo, a z tego co zaobserwowaliśmy, kawiarenkę odwiedza bardzo dużo osób, zwłaszcza młodych.

Na finał - Opera Bałtycka

Po tej wizycie chyba każdy spodziewał się czegoś innego. Bo jedni mówili z ekscytacją, że będzie to zwiedzanie opery od kulis, inni liczyli na spektakl, a jeszcze inni na spotkanie z jedną z polskich słynnych diw operowych.

I dostaliśmy wszystkiego tego po trochu, bo chociaż kulis Opery Bałtyckiej nie zwiedzaliśmy, to jednak zdążyliśmy przez półtorej godziny poznać kulisy… opery światowej, a także posłuchać fragmentów arii w wykonaniu tak znakomitych polskich artystów jak Karina Skrzeszewska, Szymon Kobyliński czy Kamil Pękala. Wystarczy wejść na ich strony internetowe, żeby przekonać się, że to utytułowani artyści, którzy występowali w wielu krajach świata.

Co jednak najbardziej ujęło? Na pewno sposób przekazywania wiedzy o operze, wielkich przedstawieniach i światowej sławy prima donnach, w wykonaniu Jerzego Snakowskiego. Mogliśmy się dowiedzieć od niego i bezpośrednio od artystów, że muzyka klasyczna, czyli tzw. poważna, nie do końca jest taka… poważna.

Nawet podczas największych spektakli operowych, czy to w Operze Królewskiej w Londynie czy w Metropolitan Opera, zdarzają się wpadki, a nawet… diwy operowe rwą sobie na scenie włosy z głowy. I nie, to nie w ramach scenariusza, ale prywatnych waśni.

Pełni wrażeń i emocji wróciliśmy do Kiełpina

Dowiózł nas bezpiecznie do domu pan Krzysztof, kierowca autokaru, na którego Krąg Arasmusa liczyć może podczas każdej wyprawy. A teraz co? Pozostały wspomnienia i oczekiwanie na kolejny wyjazd do stolicy naszego województwa, której - okazuje się - wcale nie znamy za dobrze.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto