Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszałkowo niemalże oblężone - ludzie chętnie ruszyli na ponownie otwarte stoki [ZDJĘCIA]

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Już od wczoraj nie obowiązuje część obostrzeń, wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa. Między innymi, na co wielu długo czekało, ponownie otworzyć mogły się stoki narciarskie. Prawdopodobnie najbardziej znany na Kaszubach ośrodek – Koszałkowo – przeżywa dziś prawdziwe oblężenie, choć już sama specyfika obszaru wymusza na zjeżdżających zachowanie reżimu sanitarnego.

Ośrodek narciarski Koszałkowo - Wieżyca otworzył się w piątek 12 lutego o godz. 9 i równo o tej porze na stok weszły już pierwsze grupy, spragnione sportu, do którego od tygodni zachęcała pogoda. Choć wcześniej, na nieco zmienionych zasadach, działalność wznowiły inne stacje narciarskie w powiecie kartuskim (Kotlinka Szymbark i Paczoskowo), wiele osób czekało właśnie na tę już oficjalną możliwość zjeżdżania na nartach i snowboardzie.

W efekcie w drugi dzień po zniesieniu części obostrzeń Koszałkowo cieszy się frekwencją porównywalną z tą, widzianą w latach ubiegłych, a z relacji samych odwiedzających już w momencie otwarcia zajęty był prawie cały parking przy stoku.

- To było do przewidzenia, bo zainteresowanie nartami, wręcz presja społeczna, pozostawały bardzo duże. Ludzie pokazywali, że jednak chcą tu być, na świeżym powietrzu, korzystać z narciarstwa - opowiada Ireneusz Koszałka, właściciel ośrodka w Wieżycy. - Dużo osób też chce poznać narciarstwo, zająć się nim. Widzimy tutaj bardzo dużo zjeżdżających po raz pierwszy, szczególnie z rejonów np. Koszalina i Kołobrzegu.

- Czy dzisiaj jest bardzo dużo osób? Nie. W poprzednich latach miewaliśmy tyle samo - kontynuuje Ireneusz Koszałka. - Życzylibyśmy sobie, żeby dzisiaj było ich mniej, bo wtedy łatwiej zachować dystans i inne obostrzenia, ale mamy duży obszar i tysiąc, a nawet dwa tysiące osób się zmieści, nie ma problemu. Na stoku z kolei nie ma szans, żeby było za dużo osób, bo tutaj same wyciągi wymuszają liczbę jadących na górę, a pozostali nie wchodzą pieszo (…). Jest to pewna automatyczna bariera, żeby za wiele osób nie było na stoku.

I tak też prezentuje się to na samych górkach. Największe skupiska można znaleźć w okolicach kas czy właśnie w kolejce do wyciągu, ale i w tych miejscach ludzie starają się zachowywać dystans.

- U nas każdy narciarz jedzie sam. Jedyne co, to w kolejce do wyciągu jest dużo osób, ale tutaj też odstęp wymusza np. długość samych nart - wyjaśnia właściciel Koszałkowa. - Dotykamy tego orczyka, ale jesteśmy w rękawiczkach. I tutaj też apel, jak już narciarze wrócą do domu, to można te rękawiczki w jakiś sposób zdezynfekować.

Wielkie oczekiwania

Tak jak jeszcze tydzień temu na stoku Paczoskowo wiele osób pozostawało nieprzekonanych, co do obecnej sytuacji, jeśli chodzi o obostrzenia, tak dziś już właściwie jednogłośnie słychać było aprobatę. Nie wszyscy przy tym udawali się wyłącznie na stoki - wielu korzystało z ofert na wynos tutejszych lokali gastronomicznych, inni po prostu spacerowali po okolicy, gdy już znaleźli miejsce do zaparkowania.

- Bardzo na to czekaliśmy. Wiemy, że wcześniej już niektóre stoki się otworzyły, ale chcieliśmy po prostu tego faktycznego zniesienia obostrzeń - opowiada pani Aneta, która do Wieżycy przyjechała spod Miastka.

- To fantastyczna sprawa! Możemy pojeździć na nartach, czekaliśmy na to naprawdę długo i, przede wszystkim, pierwszy raz od bodajże ośmiu-dziesięciu lat tak dopisała aura - mówi z kolei Krzysztof Skalski, instruktor w Szkole Narciarskiej Mixtura. - Uważam, że dobrze, że się stoki otworzyły, ale mam zastrzeżenia co do przestrzegania tego dystansu, zachowania rygorów sanitarnych. Ten koronawirus po prostu jest tak łatwo rozprzestrzeniany, że niestety narty mogą się też do tego przyczynić. Ale jeżeli będziemy uważać, będziemy mądrze do tego podchodzić to unikniemy zagrożenia. Podobnie sam ruch na powietrzu to też jest zdobywanie odporności, więc trzeba pracować nad tężyzną fizyczną. Ja jestem za tym, żeby było to otwarte w bardzo ścisłym rygorze.

Nad reżimem sanitarnym czuwają też same władze ośrodka, które długo czekały na oficjalne decyzje rządu, w sprawie otwarcia stoków.

- Nie jestem wirusologiem, nie jestem lekarzem, muszę zaufać, że specjaliści się na tym znają. Mam tylko takie odczucia, że jednak ten ruch na świeżym powietrzu przynosi więcej dobrego, niż złego. Oczywiście przy odpowiednim na te szczególne warunki zachowaniu – komentuje Ireneusz Koszałka. - Tak też mówi całe społeczeństwo: że chcą się ruszać, chcą przebywać na świeżym powietrzu, tym bardziej na takich górkach bliskich naszym domom, albo gdzie dojeżdżamy swoim samochodem, bez korzystania z komunikacji publicznej. Nie ma wtedy możliwości takiej dużej transmisji tego wirusa (…). My musimy zadbać o siebie i innych i tu leży sukces w walce z pandemią, a nie tylko w takich narzuconych odgórnie obostrzeniach, do których sami się nie stosujemy.

Przypomnijmy, że zluzowanie obostrzeń m.in. odnośnie stoków narciarskich wprowadzono warunkowo, na dwa tygodnie (do 26 lutego). Rząd nie wyklucza, że jeśli dojdzie do znacznego wzrostu zachorowań w tym okresie, decyzja może ulec zmianie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto