Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kartuzy. Minęło pięć lat od śmierci półrocznego Dawidka - kiedy będzie wyrok?

(J.S.)
(J.S.)
4 marca minęło pięć lat od wstrząsającej śmierci półrocznego Dawidka Szuty z Koloni pod Kartuzami. Nie ma rozstrzygnięcia - i rychło nie będzie, gdyż sędzia prowadzący sprawę przebywa na dłuższym zwolnieniu lekarskim.

- Zdecydowałam, że sprawa poczeka na powrót sędziego - mówi Aleksandra Śledzińska, przewodnicząca wydziału karnego Sądu Rejonowego w Kartuzach. - Do tej pory wykonano ogrom pracy, sprawa jest w końcowym etapie, tuż przed wydaniem wyroku. Uważam, że korzystnie dla prawy będzie poczekać, aż wróci sędzia prowadzący. W przeciwnym razie nowy sędzia musiałby przeprowadzić całą procedurę od początku - łącznie z przesłuchiwaniem świadków, zapoznaniem się z dowodami, opiniami biegłych. Myślę, że finału powinniśmy się doczekać w jeszcze pierwszym półroczu tego roku.
Sędzia prowadzący oczekuje na wyniki przesłuchania biegłych lekarzy z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, którzy wykonali obszerną i drobiazgową opinię dotyczącą stanu zdrowia chłopca.

To działo się 4 marca 2008 r.
Przypomnijmy, że chodzi o głośną sprawę chorego niemowlęcia, które zmarło w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Sierakowicach, po tym, jak matka została odesłana do lekarza pierwszego kontaktu – po skierowanie. Wcześniej szukała pomocy w kartuskiej przychodni, potem w szpitalu w Kartuzach. W stan oskarżenia postawiono ostatecznie pielęgniarkę oddziałową Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Kartuzach. Postawiono jej zarzut niewywiązania się ze swoich obowiązków. Według aktu oskarżenia pielęgniarka nie zebrała wywiadu o pacjencie, nie zawiadomiła o małym pacjencie ani lekarza SOR– u ani pediatry, nie sprawdziła u niego podstawowych parametrów życiowych, a matkę z dzieckiem odesłała do lekarza pierwszego kontaktu. To uniemożliwiło objęcie go natychmiastową opieką medyczną.
Po śmierci dziecka w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie wykonano badanie przechowywanej tam kropli krwi i stwierdzono, że chłopczyk cierpiał na śmiertelnie groźną chorobę genetyczną, zwaną deficytem LCHAD. Zdaniem lekarzy, choroba ta nie musiała ona jednak doprowadzić do zgonu niemowlęcia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto