Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kartuzy. Czytelnicy interweniują. Co z tą pocztą? Zamieniła się w sklep?

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
wikipedia.org
Od dłuższego czasu skargi, zażalenia na działalność poczty nie nie milkną. Skarżyli się mieszkańcy Kiełpina, teraz Kartuz. Jedna z mieszkanek ponad trzy miesiące czeka na faktury za telefon i tyle samo na listy od bliskich z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Sytuacja staje się kuriozalna w dobie XXI w. Bez precedensu jest też fakt, że uderza w portfele, zważywszy, że operatorzy naliczają odsetki za zwłokę w płatnościach i odcinają połączenia wychodzące.

- Jest mi przykro i wstyd jak dzwoni do mnie operator mówiąc, że zalegam z rachunkiem, kiedy ja nie wiem ile mam zapłacić, bo faktury nie otrzymałam - mówi pani Maria, mieszkanka Kartuz (imię i nazwisko do wiadomości red.).

Jak dodaje, w celu wyjaśnienia, udała się na pocztę w Kartuzach. Pomimo długiego oczekiwania, nie udało jej się uzyskać żadnych informacji. Ba, nawet do rozmowy z urzędniczką nie doszło.

- Tam się odbywały jakieś sceny jak z horroru - opowiada klientka poczty. - Jedna z pań obsługiwała przy okienku, podczas gdy inne biegały i szukały jakichś przesyłek, listów, które powinny już na poczcie być, ale jak wynikało ze słów wściekłego klienta, do niego jeszcze nie dotarły. Postanowiłam cierpliwie poczekać na swoją kolej, ale się nie doczekałam, bo ktoś inny wtargnął tam z awanturą.

Jak mówi pani Maria, nie należy do osób roszczeniowych, a pracujących na kartuskiej poczcie urzędniczek, najzwyczajniej było jej żal.

- Jak w ogóle można pracować w takich warunkach? - pyta retorycznie mieszkanka Kartuz. - Przecież one nie są winne temu, że przesyłki nie są dostarczane na czas. To wina organizacji pracy poczty, czyli najprawdopodobniej tam na górze bardziej dbają o swoje portfele niż o prawidłowe funkcjonowanie Poczty Polskiej. I to też jest przykre, że to nie jest jakaś tam firma prywatna, ale jednostka Skarbu Państwa.

Jak dodaje, listonosze pracują za grosze i do tego w ciężkich warunkach - chłód, śnieg, mróz, muszą do adresatów listów, przesyłek, faktur dotrzeć. Nic więc dziwnego, że po kilku miesiącach pracy odchodzą.

- Odszedłem, bo dłużej się nie dało tak pracować – mówi pan B., jeden z byłych listonoszy. - Często nie udawało się dostarczyć wszystkiego na czas, gdy zamiast dotrzeć tylko do odbiorców w swoim rejonie, musiałem jeszcze pracować w innych, w zastępstwie za kolegów. Absolutnie nie było żadnych dodatkowych pieniędzy za to, że wykonywałem obowiązki swoje i kolegi, który z dnia na dzień praktycznie zrezygnował.

Poczta czy sklep?

Pani Maria zwróciła też uwagę na to, że poczta nie przypomina już poczty, a bardziej sklep czy bazar.

- Przyglądałam się tym zwijającym się jak w ukropie kartuskim urzędniczkom i zastanawiałam - bo czekając miałam na to dość czasu - dlaczego wprowadzono punkty pocztowe w sklepach, a właściwą pocztę zamieniono w jakiś bazar, który również urzędniczki muszą obsłużyć? - to kolejne retoryczne pytanie pani Marii. - Poczta nie przypomina poczty tylko jakiś sklep typu "1001 drobiazgów". Przecież tam można kupić wszystko, a o najzwyczajniejszą usługę pocztową zapytać trudno.

"Jest mi zwyczajnie wstyd"

- Wie pani, to trudno wytłumaczyć córce czy innym osobom z zagranicy, dlaczego list wysłany miesiąc, dwa temu wciąż do mnie nie dotarł - kontynuuje mieszkanka Kartuz. - Jest mi wstyd, gdy wciąż im mówię, że nic jeszcze do mnie nie doszło. One piszą też do osób w innych krajach i często kilkukrotnie zdążą wymienić listy, a ja wciąż czekam. Taka sytuacja trwa od dłuższego czasu i osobiście nie mam już sił się nią zajmować. Jestem po udarze, muszę dbać o swoje zdrowie i szkoda mi nerwów na tę sytuację, ale wiem, że wielu innych mieszkańców też boryka się z ułomnościami w funkcjonowaniu naszej poczty - dodaje pani Maria, tym samym dołączając do długiej listy skarżących się osób.

Co ciekawe, żadna skarga nie dotyczy POCZTEX-u

Tu przesyłki dostarczane są prawie co do minuty. Czyli co, tam, gdzie konkurencja depcze po piętach można, a tam gdzie jej nie ma, już się starać nie trzeba?

Może więc w końcu nadszedł czas, by Poczta Polska postawiła na sprawne doręczanie listów, faktur, pism urzędowych? Póki co, wszystkie przychodzą z ogromnym opóźnieniem. Może nadszedł czas, aby postawić na listonoszy? Ich uposażenie? Komfort i warunki pracy? Za wszystkie te braki tłumaczą się Bogu ducha winne urzędniczki pocztowe, które nie wiadomo, czy są jeszcze urzędniczkami czy raczej sklepowymi, obsługującymi pocztowe bazary?

Poprosiliśmy o komentarz rzecznika prasowego Poczty Polskiej. Opublikujemy go, jak tylko otrzymamy odpowiedź.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto