Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Genowefa Rychert z Goręczyna w gminie Somonino to na pewno kobieta niezwykła!

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Przedstawiamy dziś państwu postać zwyczajną, a jednocześnie tak bardzo niezwyczajną, że aż prosi się o upamiętnienie.
Przedstawiamy dziś państwu postać zwyczajną, a jednocześnie tak bardzo niezwyczajną, że aż prosi się o upamiętnienie. Lucyna Puzdrowska
Pani Genowefa… ma dziś prawie 88 lat, a samotnie, z doraźną pomocą, przepracowała większą część życia na 13-hektarowym gospodarstwie. Jak sama mówi, nie potrzebowała do tego chłopa, doskonale radziła sobie ze wszystkim, z czym często mężczyzna ma trudności. Przy tym ogromie ciężkiej pracy, wykonując ją samotnie, zdołała jeszcze wychować na wspaniałego, wykształconego mężczyznę… syna siostry.

Niezwyczajność, niektórzy pewnie powiedzieliby nadzwyczajność tej kobiety, podkreśla mały drobiazg - od 9. roku życia jest osobą niesłyszącą.

Co mówi na ten temat pani Genowefa, da przyjaciół - Genia?

- Zachorowałam na grypę i widocznie nie do końca została wyleczona, bo jakiś czas później pojawiły się powikłania, czego konsekwencją było zapalenie opon mózgowych i niedługo potem całkowita utrata słuchu - opowiada pani Genia. - Ale nauczyłam się z tym żyć, choć początkowo świat mi się załamał. To były czasy, gdy nie było jeszcze aparatów słuchowych, nie było szkoły dla niesłyszących. Nikomu nawet się nie śniło o języku migowym, a teraz jestem za stara, żeby się go uczyć. Ale co tam, radzę sobie.

Jak dodaje, każdy kaleka musi sobie radzić!

- A, że jestem od urodzenia uparta, to i w szkole dawałam radę. Ba, byłam wśród najlepszych! Mówiłam płynnie po niemiecku i bardzo lubiłam śpiewać. Dalej mam głos, ale skoro nie słyszę...

Mój Mariusz

Choć pan Mariusz z urodzenia jest siostrzeńcem naszej rozmówczyni, to traktuje go jak syna.

- To miało być na trochę, taka pomoc siostrze w opiece nad małym dzieckiem - wspomina pani Eugenia. - Ani się obejrzeliśmy, a miał już 9 lat i nie chciał już nigdzie odchodzić. Wychowałam go, mam taką nadzieję, na wspaniałego faceta. Zdobył wykształcenie, zna języki obce, pracuje dużo za granicą. Zawsze mi zależało, żeby był wykształcony, bo łopatę to każdy umie trzymać!

Na co mi chłop?!

Mimo, że była zdolna, piękna, a jedynym jej mankamentem było to, że nie słyszy, nigdy nie chciała wyjść za mąż.

- Pani, jak ja widziałam tych zaniedbanych chłopaków, którzy chyba raz w miesiącu myli uszy i szyję, niechlujnie ubranych, głośno się zachowujących, to już wolałam być sama - śmieje się pani Genia. - Na co mi taki chłop?! Ja też byłam spracowana, ale wiedziałam do czego służy woda i mydło. Wieczorem po pracy zmyć z siebie brud, to chyba nic nie kosztuje, a który chłop to kiedyś robił, chyba żaden. Marzył mi się mężczyzna zadbany, kulturalny, ale takiego tu nie było, a jak się pojawiali, to chemii nie było i tak w kółko.

Pani Eugenia miała łazienkę pierwsza w okolicy i nie potrzebowała do tego hydraulika. Sama skręcała rury i montowała armaturę. Uważa, że kultura osobista i czystość to podstawa.

Mimo przebytych chorób, uważa, że życie jest piękne!

Poza tym, że w tak dziś wydawałoby się prozaiczny sposób straciła słuch, los nadal jej pod tym względem nie oszczędzał. Siedmiokrotnie lądowała w szpitalu z groźnymi zakrzepami krwi ,a jak już z tego powodu wywinęła się kosie, była przekonana, że najgorsze ma już za sobą.

- Te zakrzepy pojawiały się z powodu zbyt ciężkiej pracy - opowiada. - Nigdy nie miałam w zwyczaju się oszczędzać i to były efekty zbyt dużej wiary we własne siły. Ręce, nogi nie wytrzymywały, ale ja się nie poddawałam i dobrze na tym wyszłam. Nigdy nie przejmowałam się i nie przejmuję chorobami, one swoje, a ja swoje. Trzeba patrzeć przed siebie i iść do przodu, a nie do tyłu!

Ten ogromny optymizm i poczucie humoru u pani Genowefy też są niezwyczajne, zważywszy na to, że los szykował tej wspaniałej kobiecie inne niespodzianki. Okazało się, że ma w piersi guzek. Zaczęło się leczenie: biopsje, kilkuletnie cykle chemii, mastektomia, znowu cykle chemii.

- Pani, ja szłam na tę operację i niczego się nie bałam - mówi nasza dzielna rozmówczyni. - Musiałam tylko wiedzieć kto będzie mnie operował i nakazałam mu, żeby mnie pięknie, równiutko zeszył, bo żadnego pokracznego szkaradziejstwa nie zniosę! Cały czas wierzyłam, że będzie dobrze. Czego tu się bać, do góry jestem przygotowana od dawna.

Poza pracą na roli, jeszcze kucharzenie!

Pracę w pojedynkę na gospodarstwie, godziła z kucharzeniem na weselach.

- Dwom siostrom pichciłam na weselach, tam było 150 osób i dałam radę! - nie kryje radości. - Robiłam mięsa, kiełbasę, torty piekłam i co, można? Ano można. To trzeba tylko chcieć.

„Dziennik Bałtycki” czyta odkąd pamięta

Podczas rozmowy z panią Genią, zauważyliśmy leżące na kanapie, fotelu egzemplarze "Dziennika Bałtyckiego". Pytanie więc samo się narzuciło, a rezolutna starsza pani szczegółowo opowiedziała skąd ta sympatia do naszej gazety.

- Odkąd pamiętam czytam "Dziennik Bałtycki". Mój tatuś go kupował, potem mama to przejęła, a ja czytałam przy nich. Obecnie mam prenumeratę, a mój kochany pan Krzysiu, nasz listonosz, codziennie mi ją przywozi. Nie wyobrażam sobie dnia bez mojego "Dziennika". To moja gazeta! Zawsze zaczynam od wiadomości sportowych, to już reguła. Muszę wiedzieć co się w sporcie dzieje. Zawzięcie kibicuję naszym sportowcom, czy to piłkarzom, siatkarzom czy naszym skoczkom. Następne w kolejności są wiadomości społeczne, kulturalne, na końcu dopiero polityka.

Wspomniany pan Krzysiu, listonosz, to Krzysztof Stencel, który jest też radnym gminy Somonino. Jest nie tylko listonoszem, który przynosi pani Geni "Dziennik Bałtycki", ale również jej przyjacielem i powiernikiem.

- To wspaniała osoba, o przeogromnym poczuciu humoru i dystansie do siebie - mówi pan Krzysztof. - A bez waszej gazety nie wyobraża sobie dnia. Powiem więcej, mogę z rentą się do niej spóźnić, ale wara, żeby zabrakło "Dziennika"!

Pani Genia czyta naszą gazetę od przysłowiowej deski do deski. Ma też określone poglądy na wiele spraw, potrafi ocenić pracę naszych redaktorów, stwierdzić czy artykuł był dobry, czy… prawie dobry.

- Tyle się teraz mówi o homoseksualiźmie, pedofilii wśród księży - mówi. - Nasuwa mi się taka refleksja, że kiedyś wyklinano księży za potajemne związki z kobietami, dziś ta krytyka zmieniła nieco oblicze. Pragnę jednak przypomnieć, że to tacy ludzie jak my. Oni też grzeszą, a miłość jest stara jak świat, ale grzech też. Nie mogę za to zrozumieć pedofilii. Przecież to mądrzy, wykształceni ludzie, a próbują deprawować dzieci? Może gdyby papież zlikwidował celibat, to tyle by tego nie było. O polityce wie wszystko!

O polityce wie wszystko!

- Polityka powinna wyglądać tak, że siadamy razem, przy jednym stole, jak ja teraz z panią i dyskutujemy co jest dla naszego kraju najlepsze - mówi pani Genia.- Pewnie, że nie wszyscy muszą się ze sobą zgadzać, po to mamy demokrację. Najważniejsze jest umieć wypracować kompromis. Nie lubię polityki nienawiści, a taką ostatnio oglądamy. Poczekamy, zobaczymy jak to się skończy.

Pani Genia jest wyjątkowo światłą osobą

Jak mówi, oczytanie i zrozumienie wielu spraw, czy to w sferze kultury czy polityki, ma w genach.

- Przez całe życie, jak już skończyłam codzienną pracę przy gospodarstwie, to czytałam książki. I to nie byle jakie. Całą polską klasykę mam w małym paluszku - opowiada. - To rodzinne. Zygmunt Rychert, mojego dziadka brata syn, zakładał Filharmonię Bałtycką. Poza tym moja rodzina jest nauczycielska, przez kilka pokoleń dużo ich u nas było, aż do ostatniego pokolenia. Mój tata też nie potrafił w polu pracować, to był intelektualista i społecznik. Jak miał pogrzeb, to jakby jakiegoś prezydenta chowali, tyle było ludzi!

Pani Genia kończy z nami rozmowę pięknym stwierdzeniem, że na co dzień lubi się uśmiechać.

- Nie lubię ludzi, którzy chodzą z głową do dołu. Każdy powinien być dla siebie i bliskich życzliwy. Człowiek powinien iść do przodu cały czas. To nic, że choroba, że problemy, trzeba to pokonać.

Pani Genowefa hodowała wcześniej... daniele

- Kiedyś na posesję wpadły dwa psy i je wypłoszyły. Przerwały siatkę w płocie i ruszyły w las - dodaje.
Pani Genia do dziś ich wypatruje….

Od redakcji.

Znacie więcej takich ciekawych osób, o których moglibyśmy napisać? Może na miano „Zwyczajny niezwyczajny” zasługuje ktoś z waszej rodziny?A może to sąsiad, sąsiadka, znajomy? Ktoś, kto ma niezwykłą pasję, hobby, albo tak jak pani Genia z uśmiechem na ustach, mimo przeciwności losu, radzi sobie z codziennością. Piszcie do nas, a my przyjedziemy, porozmawiamy z tą osobą i tym samym ocalimy pamięć o niej dla przyszłych pokoleń.
Adres:
[email protected].

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto