Dziki w znacznym stopniu zniszczyły ostatnio uprawy owsa Mariana Leszczyńskiego, rolnika z Kiełpina. Okazało się, że ilość strat oszacowana przez przedstawiecieli koła łowieckiego nie odpowiada szacunkom gospodarza.
- Rzeczoznawcami byli Antoni Rzepka i Krzysztof Gołuński - mówił zbulwersowany Marian Leszczyński. - Odmówili oni okazania jakichkolwiek dokumentów. Ilość strat oszacowali z góry, lecz wymogłem na nich, by dokładnie obejrzeli zniszczony obszar. Stwierdzili, że dziki stratowały zaledwie 12 kwintali owsa, a według mnie było to około 40 kwintali. Gospodarzę na sześciu hektarach, więc takie straty mają dla mnie duże znaczenie.
Jak mówi pan Marian, podobna sytuacja powtarza się prawie co roku, bo dziki wchodzą na uprawy także wiosną. A potem pojawiają się jeszcze zniszczenia w ziemniakach.
- Na dodatek woda, która nie ma odpowiedniego ujścia zatrzymuje się na łące - dodał - tak, że moje straty są znaczne.
Pieniądze które dotąd otrzymywał w ramach rekompensaty nie pokrywały, jak powiedział, strat nawet w 50 procentach. Tym razem uważa, że potraktowano go szczególnie lekceważąco.
- Nie wiem do kogo się zwrócić, bo przedstawiciele koła łowieckiego nie zaproponowali mi żadnego rozwiązania - mówił Marian Leszczyński. - Żadnej pomocy nie uzyskałem też w Urzędzie Gminy Kartuz.
Zupełnie inne stanowisko w tej sprawie zajmuje Józef Wielgus, łowczy koła łowieckiego Sokół Kolejarz.
- Bardzo trudno jest porozumieć się z panem Leszczyńskim - powiedział. - Nie pierwszy raz wystąpił on o odszkodowanie z tytułu strat spowodowanych przez dziki. I tak bardzo szybko odpowiedzieliśmy na jego interwencję. Mimo że mamy na przyjazd siedem dni. Panowie Antoni Rzepka i Krzysztof Gołuński są, moim zdaniem, specjalistami w tej dziedzinie. Pan Leszczyński spotkał się z nimi już wcześniej, dlatego nie rozumiem tego nagłego żądania legitymacji. Nie dysponujemy typowymi legitymacjami, a jedynie odpowiednimi uprawnieniami. Osoby, które zajmują się ocenianiem strat spowodowanych przez zwierzęta przeszły odpowiednie szkolenie i mają niezbędną wiedzą na ten temat. Przypuszczam, że gospodarzowi z Kiełpina nie odowiadała wysokość strat stwierdzona przez rzeczoznawców z naszego koła. Nie możemy jednak w pełni dostosowywać się do żądań danego rolnika, ponieważ dysponujemy niewielkimi środkami - dodał.
Jak podkreśla łowczy z koła Sokół, rolnicy których uprawy przylegają bezpośrednio do lasu muszą liczyć się z pewnymi stratami. Nie sposób bowiem w pełni zabezpieczyć ich przed ingerencją zwierząt.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?