Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Członek Naczelnej Rady Aptekarskiej w odpowiedzi na komunikat starosty kartuskiego

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Kontrowersje wokół braku nocnych dyżurów aptek w Kartuskiem to już prawdziwy serial informacyjny na naszych łamach. Zaczęło się od petycji Tyberiusza Krigera, radnego Rady Miejskiej w Kartuzach, który zarzucał aptekarzom, że nie pełnią nocnych i świątecznych dyżurów, zgodnie z uchwałą Rady Powiatu Kartuskiego. Zareagował na to Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej. Nie trzeba było długo czekać i swoje stanowisko przedstawili sami kartuscy aptekarze. Wydawałoby się, że komunikat starosty kartuskiego o przekazaniu sprawy do prokuratury przerwie na chwilę ten serial, ale nie. Do komunikatu starosty również ustosunkował się Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej. Poniżej treść pisma, które otrzymaliśmy.

Stanowisko w sprawie oświadczenia z 2020-09-30 starosty kartuskiego

Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej pisze:

Zgodnie z Prawem farmaceutycznym, rozkład godzin pracy aptek ustala rada powiatu. Ta sama rada, która podejmuje uchwałę, nie jest właścicielem aptek.
Ani starosta, ani żaden z radnych kartuskich nie jest magistrem farmacji, aptekarzem. Raczej nigdy nimi nie zostaną. Tym samym nigdy nie będą odpowiadać za pomyłkę w wydaniu leku. Pomyłkę wynikającą z przepracowania.
Aptekarze wprost oświadczyli i udowodnili, że jest ich zbyt mało, żeby apteki były czynne i w dzień, i w nocy. Zwłaszcza w czasie COVID-19. Wyraźnie wskazali podstawową przyczynę uniemożliwiającą pełnienie dyżurów.
Ani rada, ani starosta, burmistrz, minister zdrowia lub NFZ, nie płaci aptekom za dyżurowanie. Wszyscy się zgodzimy, że to bardzo wygodna sytuacja. Mogą ustalać aptekom dni i godziny ich czynności. Za nic nie ponosząc odpowiedzialności, zarazem nie płacą za ich pracę. Dlaczego? Dlaczego nikt, ani starosta, ani radni, zwłaszcza jeden, nie podjęli działań, które zachęciłyby aptekarzy do poszukiwania dodatkowych farmaceutów, bez których apteki nie mogą być czynne?
Odpowiedź jest prosta: bo tak im wygodniej. Bo przed mieszkańcami powiatu, swymi wyborcami, mogą odgrywać rolę "pierwszych sprawiedliwych".
Mówiąc wprost: skoro rada powiatu podejmuje uchwałę w sprawie dyżurów, rada jest odpowiedzialna za brak ich finansowania, a wskutek tego, ich brak. Magistrów farmacji nie da się kupić w sklepie, zwłaszcza bez pieniędzy, których rada powiatu nawet nie próbowała znaleźć. Nie ma farmaceutów, nie będzie dyżurów.
Zarówno Ministerstwo Zdrowia jak i aptekarze z całej Polski zgodnie stwierdzają, że dyżury nie są dochodowe. Za to kosztują od kilkuset do ponad tysiąca złotych za każdy. Nikt nie ma prawa oczekiwać, że nawet jedna sekunda czyjejś pracy miałaby nie być zapłacona. Czy starosta lub radni pracują za darmo?
Zwracam uwagę na poniższe słowa starosty, które pogłębiły jego konflikt z aptekarzami. "Pomimo podjęcia przez Powiat mediacji, włącznie ze spotkaniem z właścicielami aptek, nie udało się przywrócić ich prawidłowego dyżurowania".
O mediacji możemy mówić wtedy, gdy dwie strony dążą do porozumienia. Zgodnie z pisemnym stanowiskiem aptekarzy, na ich spotkaniu z przedstawicielami starostwa usłyszeli jedynie próby zastraszania, bezprawne groźby - "kary finansowe" oraz doniesienie do prokuratury i swego rodzaju ultimatum. Wyznaczono im termin na podanie sposobu rozwiązania problemu braku dyżurów.
Ponownie należy przypomnieć, że nie na aptekarzy, ale właśnie na radę powiatu ustawodawca nakłada obowiązek ustalenia dni i godzin pracy aptek, które, jak wspomniałem, nie są jego własnością. Nie są też służbami państwowymi takimi jak policja, straż pożarna czy pogotowie ratunkowe. Służbami, które są finansowane z podatków lub składek.
Art. 94 ust. 2 Prawa farmaceutycznego nie zawiera normy prawnej, która zmuszałaby apteki do przestrzegania dyżurowych uchwał rady powiatu. Nie przewiduje również żadnych sankcji - w tym finansowych - za niedyżurowanie.
Opisane powyżej i znane wszystkim fakty, nie mają nic wspólnego z mediacjami. To raczej była próba jednostronnego dyktatu. Dlatego aptekarze dalsze rozmowy ze starostwem słusznie uznali za bezcelowe.
W reakcji na list oburzonych takim traktowaniem aptekarzy, wspólnie z Zarządem Powiatu, starosta podjął decyzję o zawiadomieniu prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicieli aptek, wyznaczonych do pełnienia dyżurów.
Zacytuję ostatnie zdanie z oświadczenia starosty. "Naszym jedynym celem jest zapewnienie dostępności do leków w porze nocnej mieszkańcom powiatu kartuskiego i dołożymy wszelkich starań, aby jak najszybciej tę dostępność przywrócić".
Niezależnie od rozwoju sytuacji, uprzejmie zwracam uwagę, że ewentualne unieruchomienie aptek wskutek COVID-u lub nieracjonalnego postępowania radnych i starosty, mieszkańcom powiatu utrudni lub uniemożliwi dostęp do leków, zwłaszcza za dnia.
Jest rzeczą pewną, że oburzeni mieszkańcy oraz aptekarze zapamiętają konfliktogenne postępowanie radnych i starosty. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych wyborach będą pamiętali, na kogo nie oddać głosu.
Panie starosto, Panie i Panowie radni!
Urzędnikiem się bywa, członkiem lokalnej społeczności pozostaje. Także w pamięci mieszkańców.
Z poważaniem,
magister farmacji Mariusz Politowicz

Czytaj też: Petycja radnego Tyberiusza Krigera
Czytaj też: Odpowiedź członka Naczelnej Rady Aptekarskiej
Czytaj też: Stanowisko kartuskich aptekarzy
Czytaj też: Komunikat starosty kartuskiego

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto