Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cartusia 1923 Kartuzy uległa drużynie Wikęd Luzino 0:3

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W strugach deszczu i bez trzech podstawowych zawodników piłkarze Cartusii 1923 Kartuzy podjęli w sobotę na własnym stadionie KTS-K Wikęd Luzino. Celem było przełamanie serii porażek w ostatnich kolejkach. Niestety, pomimo realnej okazji na odbicie się, niebiesko-biało-czarni ulegli gościom 0:3.

W sobotę Cartusia 1923 Kartuzy spotkała się na własnym boisku z KTS-K Wikęd Luzino w ramach 6. kolejki rozgrywek IV ligi. Dla niebiesko-biało-czarnych była to okazja by przełamać serię porażek, ponieważ dotąd zespół z Luzina, podobnie jak kartuzianie, nie miał szczęścia w swoich meczach. Niestety, grając bez trzech swoich podstawowych zawodników, podopieczni Błażeja Adamusa nie zdołali się odbić.

Początek zapowiadał się dobrze. Już w 4. minucie ładną akcję przeprowadził Rafał Malanowski, który wraz z Przemysławem Kussem minął kilku zawodników gości i z dobrej pozycji oddał strzał z 17 metra. Piłka podbita przez interweniującego obrońcę przeleciała nieznacznie nad poprzeczką. Po tej akcji kartuzianie dalej utrzymywali inicjatywę w grze i często nękali bramkarza gości, ale dobrze spisywali się tutaj obrońcy Wikędu.

Przewaga gospodarzy utrzymała się jednak tylko w pierwszym kwadransie. Ostatnią ładną akcję przeprowadził Paweł Rypel, który w 15 minucie meczu minął obrońcę Wikędu, a następnie wbiegł w pole karne i w dogodnej sytuacji, kiedy już składał się do wyłożenia piłki swoim lepiej ustawionym i czekającym przed bramką kolegom, został podcięty od tyłu przez wracającego obrońcę. Sędzia główny nie podyktował jednak rzutu karnego i nakazał rozpoczęcie gry gościom od własnej bramki.

Już dwie minuty później kartuzian czekał zimny prysznic. Po jednej z kontr gości i niepewnej postawie kartuskich obrońców piłka z boku pola karnego dorzucona została w okolice pola bramkowego, gdzie wbiegający tam kapitan Wikędu Krystian Opłatkowski uprzedził stoperów Cartusii i z okolic narożnika pola bramkowego idealnie uderzył głową, pokonując bramkarza Piotra Bacha. Był to jedyny gol pierwszej połowy, ale nie jedyna sytuacja podbramkowa gości, co poniekąd zapowiadało charakter reszty spotkania.

W drugiej połowie sytuacja była podobna do wcześniejszej - zawodnicy z obu stron grali wyrównanie, brakowało jednak akcji podbramkowych gospodarzy i w dalszym ciągu obrońcom Cartusii wiele problemów sprawiał kapitan Wikędu. W 63. minucie meczu kartuzianie stanęli jednak przed szansą doprowadzenia do remisu. Piłkę na połowie rywala przejął Paweł Piór, który z okolic 25. metra zdecydował się na uderzenie. Futbolówka jednak przeleciała nad bramkarzem, odbiła się tylko od poprzeczki i wyszła w pole. Po tym strzale obrońcy Wikędu przenieśli grę daleko do przodu i wybita piłka trafiła ponownie do Krystiana Opłatowskiego. Ten w pojedynkę i w dość łatwy sposób uwolnił się od stopera Cartusii Macieja Jankowskiego, a następnie na pełnej szybkości popędził do zmierzającej w kierunku bramki futbolówki. Do piłki tej wybiegł także z bramkarz Cartusii Piotr Bach, który niestety źle obliczył dystans i nie zdążył przed napastnikiem gości, który technicznym lobem z okolic 30. metra posłał piłkę do siatki i podwyższył w ten sposób prowadzenie swojej drużyny do 2:0. Ostatnią bramkę goście zdobyli w 71. minucie z rzutu karnego, który to pewnie wykonał Paweł Czoska, przypieczętowując tym samym wygraną swojej drużyny.

W efekcie jest to już czwarta przegrana z rzędu dla Cartusii 1923. Dotąd podopieczni Błażeja Adamusa zwyciężyli tylko jedno spotkanie w 2. kolejce, a aktualnie zajmują 18. miejsce w tabeli IV ligi na 21 zespołów. Niemniej sytuacja jeszcze nie jest stracona, bowiem do końca sezonu pozostało 14 spotkań.

- Refleksja, jaka nasuwa się po tych sześciu spotkaniach, to brak siły ognia i nieskuteczność w grze ofensywnej Cartusii oraz, a może przede wszystkim, karygodne błędy w grze defensywnej naszego zespołu, o czym świadczy przede wszystkim duża ilość straconych bramek - komentuje Cartusia 1923. - Zmienić się musi nastawienie piłkarzy, bo choć pewnie chcą wygrywać, to jednak w każdym meczu nie dają z siebie tyle, na co rzeczywiście ich stać.

Od przyszłego tygodnia do gry wrócą już kapitan drużyny Marcin Adamkiewicz oraz doświadczony Zbyszek Bodzak. Niestety wciąż niedysponowany będzie Cezary Gawron. Po sobotnim meczu do dyspozycji zarządu klubu oddał się trener drużyny Błażej Adamus, ale jakie decyzje zapadną dowiemy się dopiero po zebraniu zarządu.

W przyszłym tygodniu (12.09) Cartusia 1923 podejmie na wyjeździe aktualnego lidera tabeli IV ligi Kaszubię Kościerzyna. Start o godz. 16.

Składy drużyn:

Cartusia: Bach- Wenta (84’ Sierszyński), Dawidowski (kpt), Jankowski, Zapora (m) (73’ Raulin)- Malanowski, Piór (m) (73’ Hara), Toporek, Golc (65’ Leszkiewicz), Rypel- Kuss (57’ Bucholc),
Rez.: Bogdziewicz (m)- Raulin (m), Bucholc, Hara (m), Leszkiewicz, Sierszyński, Turowski;

Wikęd: Smolak (m)- Borski, Kożyczkowski, Mienik (86’ Wiczkowski), Formela (m) (81’ Selonke), Regulski, Opłatkowski (kpt) (70’ Damps), Wicoń, Lisowski, Murakowski (57’ Siebert), Czoska (84’ Droździel);
Rez.: Selonke (m), Zadrowski, Wiczkowski (m), Kożyczkowski, Siebert (m), Droździel (m), Damps (m);

Bramki: 0:1 Opłatkowski (17’), 0:2 Opłatkowski (64’), 0:3 Czoska (k. 71’);

(info: Cartusia 1923 Kartuzy)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto