Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cały czas miała nadzieję, że wykupi mieszkanie. Urząd jednak zmienił zdanie

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Od lat pani Elżbieta stara się wykupić mieszkanie komunalne w Kartuzach. Po licznych odmowach w 2018 roku władze gminy zadecydowały, że przygotują stosowny projekt uchwały, aby w końcu mogła to zrobić. Po ponad roku ciszy jednak okazało się, że odstąpiono od tej decyzji. Burmistrz pragnie zachować budynek na ewentualne potrzeby Urzędu Miejskiego. - Absolutnie w to nie wierzę - komentuje lokatorka.

Pani Elżbieta do lokalu w centrum Kartuz wprowadziła się ponad 20 lat temu. Był to efekt serii przeprowadzek wraz z jej rodzicami - najpierw zostali przeniesieni podczas wyburzania ich pierwotnego domu do tymczasowego miejsca. Jak się okazało to „tymczasowe lokum” zapewniało im dach nad głową przez ok. 16 lat. Tylko dzięki staraniom ojca pani Elżbiety rodzina przeniosła się do obecnego mieszkania.

To, co jednak zastali na miejscu, pozostawiało wiele do życzenia. Jak opowiada nasza rozmówczyni mieszkanie było w opłakanym stanie. Aby doprowadzić je do sensownego standardu ekipa remontowa pracowała codziennie przez trzy miesiące. Ze stosunkowo małego lokalu wywieziono wtedy łącznie trzy ciężarówki gruzu, odpadów itp.

- Nie widziałam końca, tu było wszystko wykopane - opowiada pani Elżbieta.

Można zadać sobie pytanie: „Po co wydawać duże pieniądze na remont mieszkania komunalnego? Nie lepiej za to samo załatwić sobie coś własnego?”. Z tym dylematem zmagała się też nasza rozmówczyni, przekonała ją jednak bardzo dogodna lokalizacja, a także zapewnienia ówczesnych urzędników gminnych - jeżeli zainwestuje coś w lokal, to będzie mogła go wykupić. Planowała bowiem to zrobić jeszcze przed remontem.

Obietnice obietnicami...

Niestety na zapewnieniach się skończyło. Po remoncie pani Elżbieta kilkukrotnie zwracała się do Urzędu Miejskiego w Kartuzach celem wykupienia mieszkania. W odpowiedzi otrzymywała odmowę za odmową. Promień nadziei pojawił się jednak w 2018 roku. W kwietniu, po zatwierdzeniu przez Radę Miejską, jej mieszkanie znalazło się w wykazie lokali przeznaczonych do zbycia. Burmistrz wskazał wtedy, że zostanie przygotowany stosowny projekt uchwały, aby lokatorka mogła mieszkanie wykupić. W czerwcu tego samego roku wykonano jeszcze prace geodezyjne.

Potem sprawa ucichła. Żadnych listów, żadnych projektów uchwał - nic. Pod koniec lipca 2019 r. pani Elżbieta zdecydowała się dowiedzieć, na jakim etapie stoi sprawa. Wtedy promień nadziei zanikł - w odpowiedzi burmistrz zdecydował, że odstępuje od zamiaru zbycia nieruchomości. Powodem miały być m. in. zmiana przepisów, a także po prostu korzystne dla gminy położenie lokalu - w przyszłości mógłby on zostać przeznaczony na potrzeby biurowe Urzędu Miejskiego. W efekcie pani Elżbieta, po latach starań o wykup, stanęła przed widmem eksmisji w bliżej nieokreślonej przyszłości.

- Przymierzałam się też do kolejnych remontów, ale na razie się wstrzymuję, bo nawet nie wiem, na czym stoję - dodaje nasza rozmówczyni.

Mieszkaniec ma prawo, ale gmina nie ma obowiązku

Sam burmistrz Mieczysław Grzegorz Gołuński odpowiada prosto - w tym momencie już właściwie nie ma sprawy.

- Jak będzie taka możliwość będę eksmitował stamtąd i przenosił mieszkańców w inne miejsca, a ta działka zostanie działką do zagospodarowania na potrzeby Urzędu Miejskiego. Ja nie mogę wyprzedać wszystkiego, bo też potrzebuję lokalizacji na różne instytucje - mówi szef kartuskiego magistratu. - Mieszkania komunalne nie muszą być sprzedawane. Dzisiaj jest zasada zupełnie inna i ten budynek został wyłączony ze sprzedaży.

Burmistrz Gołuński dodaje też, że obecnie tylko jeden z ośmiu lokatorów budynku ubiega się o wykup. Nasi rozmówcy mówią z kolei o 2-3 takich osobach.

- Chcieliśmy sprzedawać, ale czasy się zmieniają. Też mam coraz mniej miejsca w budynku urzędu, więc potrzebuję ewentualnych lokali. A jak je wyprzedam to potem będę wynajmował wszędzie, kiedy jednak się okaże, że potrzeba? - komentuje Mieczysław Grzegorz Gołuński. - Niektóre budynki dają podstawy do tego, by być potem samodzielnymi. Są odrębnymi działkami, do tego położonymi w centrum miasta.

- Temat jest już nie do zrealizowania (…). Mieszkania komunalne są tylko i wyłącznie na czas. Dzisiaj się przepisy zmieniły i to nie jest tak, że takie mieszkanie ma być na stałe. To jest chwilowe przejście na potrzeby mieszkańca, ale powinien znaleźć sobie w tym czasie inną lokalizację i wybudować albo kupić gdzieindziej - dodaje szef kartuskiego magistratu. - Rynek mieszkań jest dziś po prostu dowolny, a my powinniśmy się zajmować tylko mieszkaniami socjalnymi, a nie komunalnymi. Gmina nie może się pozbyć wszystkich budynków, które mogą stanowić zaplecze dla działalności Urzędu.

Mieszkańcy obawiają się przy tym, iż teraz jest mowa o zagospodarowaniu budynku na potrzeby Urzędu Miejskiego, a po ich eksmisji nagle okaże się, że działka trafi w ręce prywatnego inwestora, patrząc na jej atrakcyjną lokalizację. Taki scenariusz burmistrz nazywa niedorzecznością.

- Jeżeli bym chciał cokolwiek sprzedać musiałbym uzyskać zgodę Rady Miejskiej. Urząd nie sprzedaje lokali mieszkalnych bez zgody rady, w związku z czym również nie przewidujemy takiej opcji. Nie po to realizujemy pewne zadania, żeby ewentualnie sprzedawać budynki, bo w tym momencie możemy równie dobrze sprzedać je lokatorom - mówi Mieczysław Grzegorz Gołuński.

- Absolutnie w to nie wierzę - kwituje pani Elżbieta, bardzo sceptycznie nastawiona do słów burmistrza.

Na ten moment szef kartuskiego magistratu nie jest w stanie ocenić, kiedy nastąpi eksmisja - może to być w ciągu najbliższych 5 lat, ale równie dobrze może też być później.

- Nie mówię, że to jest na dzisiaj, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to będziemy sukcesywnie przenosić osoby w inne miejsce - wyjaśnia burmistrz Gołuński.

Sama pani Elżbieta nie jest całkowicie przeciwna takiemu działaniu, ale ma jeden warunek - patrząc na to, ile włożyła w obecne mieszkanie, nie wyobraża sobie przeprowadzki w miejsce o standardach innych, niż identyczne jak tutaj.

- Nie pójdę też przecież do mieszkania, w które miałabym teraz włożyć 200 tys. zł na remont - mówi.

Sezon grzewczy nadchodzi

Sprawa wykupu mieszkania komunalnego ma też dodatkowy wątek. Zdaniem naszej rozmówczyni władze gminy nie zajmują się odpowiednio samym budynkiem. Kilka lat temu wymieniono co prawda dach, ale tuż przed tym był on w opłakanym stanie - woda ciekła nawet do niektórych mieszkań.

Obecnie jednak największym problemem jest uszkodzony przewód kominowy. A sezon grzewczy zbliża się niechybnie.

- On jest pęknięty od zeszłego roku. Powiadamiałam wszystkie instytucje w Kartuzach. Bez odpowiedzi - twierdzi pani Elżbieta.

Stefan Bychowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kartuzach podkreśla, że sprawa jest tu znana. Niestety wytypowana firma odmówiła zajęcia się przewodem kominowym we wspomnianym budynku, stąd zakład prowadzi dalsze poczynania.

- Wykonamy to możliwie jak najszybciej. Zdajemy sobie sprawę, że nadchodzi sezon grzewczy i jak tylko znajdziemy wykonawcę to będzie ten przewód kominowy wymieniony - zapewnia Stefan Bychowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto