Rozmowa z Magdaleną Wieloszewską, kierownik powiatowego biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kartuzach, o niedawnym niebezpieczeństwie likwidacji biura.
- Kiedy tworzono biuro powiatowe ARiMR przestrzegano panią, że w niedalekiej przyszłości może ono zostać rozwiązane?
- NieÉ Wręcz odwrotnie. Z uwagi na ogrom pracy poinformowano mnie o większej liczbie pracowników mających być zatrudnionymi w biurze. Tereny rolnicze w powiecie kartuskim są bowiem trudne do sterowania z daleka. Jest tutaj bardzo dużo gospodarstw, na dodatek rozdrobnionych. Dla tych ziem przewidzianych będzie wiele innych dodatkowych dotacji, poza bezpośrednimi.
- Jak długo działa biuro?
- Zostało powołane z dniem zatrudnienia pierwszych pracowników we wrześniu 2002 roku. Pierwszym zatrudnionym był geodeta Leszek Szymański, obecnie pracujący w Pomorskim Oddziale Regionalnym ARiMR, tydzień po nim zatrudniono mnie.
- Ilu pracowników jest teraz?
- Na pełny etat zatrudnionych jest pięć osób.
- Początek działalności kartuskiego ARiMR zakrawał na pionierską robotęÉ
- O takÉ Najpierw urzędowaliśmy w domu, a spotykaliśmy się w restauracji. Potem - dzięki uprzejmości dyrektor szkoły na Osiedlu Wybickiego, Marii Barlak-Wenty - w tych pomieszczeniach. Jeszcze nie były wyremontowane, a już przyjmowaliśmy tutaj rolników, organizowaliśmy spotkania.
- W końcu pomieszczenia zostały wyremontowane. Koszta remontu były pewnie niemałeÉ
- Wyniosły około 180 tys. zł. Duża część tej kwoty jest wynegocjowana z burmistrzem Kartuz jako odpis od czynszu.
- Likwidacja w takiej sytuacji biura powiatowego ARiMR tych pieniędzy nie zwróciłaby.
- Właścicielem obiektu jest burmistrz. Nie ma w naszej umowie punktu, który mówiłby, że jeśli się wycofamy, to koszta on poniesie.
- Jednak pomysł zlikwidowania biura wysunięto. Na pewno były w związku z tym rozpatrywane jakieś alternatywy.
- Pod uwagę brano różne koncepcje. Jedna z nich mówiła, że częściowo naszą pracę przejąć miałyby gminy, druga, że nasze biuro mogłoby zostać scalone z innym biurem.
- Na przykład tym z Kościerzyny? Takie doszły do mnie słuchyÉ
- Rzeczywiście, były takie przymiarki, ale są one, w mojej opinii, już zażegnane. Z informacji, które posiadam, a które przedstawił nowy prezes ARiMR - Wojciech Pomajda - przed sejmową komisją rolnictwa, wynika, że zagrożone biura powiatowe mają się utrzymać.
- No i tak powinno być. Dziwią mnie pewne rzeczyÉ Bo jeszcze nie macie pełnej obsady osób, a już biuro w planuje się zlikwidować.
- Też tak myślę. Jest nas pięciu, a i tak mamy kłopoty. Wystarczy, że jedna osoba się rozchoruje albo pójdzie na urlop i już brakuje personelu. A pracy będziemy mieli jeszcze więcej. Już teraz przychodzi do nas po kilkudziesięciu rolników dziennie. Niejednokrotnie odczuwamy z ich strony zaniepokojenia, frustracje, ale taka nasza rola. Chociaż głównie zajmujemy się wdrażaniem systemu IACS, nieobce są nam inne sprawy rolników. Posiadamy wnioski na kwoty mleczne (chociaż to nie leży w naszym zakresie), informujemy o ruchach ziemią, właściwie o wszystkim, nawet o tym, jak hodować pszczoły. Bo rolnicy przychodzą do nas z różnymi pytaniami. Jeżeli czegoś od razu nie wiemy, staramy się oddzwonić i informację przekazać. W przyszłości planujemy przeprowadzać szkolenia rolnicze.
- Jakie argumenty przemawiają za koniecznością istnienia powiatowego biura ARiMR?
- W powiecie kartuskim jest bardzo dużo gospodarstw rolnych - 8269, w których hodowanych jest 21 045 sztuk bydła, ponad 120 tys. trzody chlewnej oraz kilka tysięcy owiec. Teren powiatu obejmuje osiem gmin położonych w bardzo trudnych warunkach, gdzie większość gospodarstw zlokalizowana jest na wybudowaniach z utrudnionym dojazdem i ograniczoną infrastrukturą. Ponadto - ze względu na ukształtowanie terenu - przynajmniej sześć gmin kwalifikuje się do programu LFA - Obszary o Niekorzystnych Warunkach Zagospodarowania. Na terenie powiatu znajduje się Kaszubski Park Krajobrazowy, co kwalifikuje pięć gmin do programów rolno-środowiskowych. Wszystkie uproszczone dopłaty będą trwały tylko przez trzy lata, natomiast później biuro powiatowe - ze względu na zmianę systemu na dopłaty pełne - powinno być bliżej rolnika. Bardzo istotnym argumentem jest to, że mieszkańcy powiatu kartuskiego są silną grupą etniczną, związaną z własnym regionem, co w sugerowanym wcześniej, przez Pomorski Oddział Regionalny ARiMR w Gdyni, połączeniem z rejonem kościerskim (biuro powiatowe w Kościerzynie, a nie w Kartuzach) mogłoby doprowadzić do załamania naszych działań na rzecz rozwoju i wykorzystania środków z wyżej wymienionych programów. Dla rolnika, który przez całe życie nie prowadził żadnej dokumentacji, taka sytuacja byłaby bardzo trudna.
- Rolnicy obawiają się tego typu instytucjiÉ
- Nieuzasadnione to obawy. My nie kontrolujemy, a wręcz przeciwnie - staramy się pomóc. Od kontroli jest inna jednostka - biuro kontroli - tworzona właśnie przy Pomorskim Oddziale Regionalnym ARiMR.
- Spodziewała się pani pytania o problemy w bieżącej pracy biuraÉ
- Jest ich niemało. Jeszcze nie do końca funkcjonuje system. Jeśli chcemy coś znaleźć, musimy ,przewertować" kilka tysięcy sztuk bydła. Poza tym nie spływają do nas wszystkie dokumenty z terenu. Zabiegamy mocno o to, jeździmy do rzeźni, chociaż - ustawowo - to ich pracownicy powinny do nas się pofatygować. Mamy problemy z tym, że rzeźnie podobno przyjmują zwierzęta bez kolczyków.
Bardzo prosiłabym rolników, żeby w dobrze pojętym własnym interesie jednak informowali nas o ruchu zwierząt. To bardzo ważne.
- Co się stanie, jeśli podczas kontroli okaże się, że rolnik nie ma tego, co zeznał?
- Po prostu nie otrzyma subwencji.
- Dziękuję za rozmowę.
Kontakt
ARiMR
Osiedle Wybickiego 33 (budynek Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2)
83-300 Kartuzy
tel. 685-44-01, 685-44-02
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?