Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burzliwa dyskusja na sesji Rady Miejskiej - mieszkańcy nie chcą fermy drobiu w Brodnicy Górnej

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W odpowiedzi na rosnące obawy części mieszkańców Brodnicy Górnej względem mającej tam powstać fermy drobiu, kwestię kontrowersyjnej inwestycji poruszono na czwartkowej sesji Rady Miejskiej w Kartuzach. Dyskusja momentami nabierała bardzo emocjonalnego charakteru, zaś konkretnych decyzji brak. Planowane są przy tym spotkania z mieszkańcami.

Sprawa dotyczy przekształcenia fermy zwierząt futerkowych (lisów) przy ul. Chmieleńskiej w Brodnicy Górnej na fermę drobiu. Nowa działalność miałaby pomieścić kilkadziesiąt tysięcy stanowisk dla kurczaków i choć sama jej wielkość może budzić obawy część mieszkańców wsi zaniepokojona jest lokalizacją przedsięwzięcia, a także, jak to opisują, brakiem odpowiednich informacji, że coś takiego ma w ogóle powstać.

We wcześniejszych zapowiedziach kwestia budowy fermy drobiu miała zostać poruszona w formie projektu uchwały o przystąpieniu do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla części sołectwa Brodnica Górna. Burmistrz Mieczysław Grzegorz Gołuński już na początku czwartkowych obrad zdecydował się jednak wycofać ten punkt z porządku obrad.

- Po przeanalizowaniu wszystkich wniosków i sytuacji podjąłem decyzję, że na dzisiejszej sesji takiej uchwały nie będę Państwu przedstawiał, ponieważ uważam, że w pierwszej kolejności musimy spotkać się z mieszkańcami - wyjaśniał burmistrz Gołuński.

„Planowana inwestycja ma wpływ na wszystkich”

Niemniej, choć sama kwestia planu zagospodarowania przestrzennego nie była poruszana, licznie przybyłym na obrady mieszkańcom udzielono głosu w dyskusji.

- Kategorycznie sprzeciwiam się takiemu działaniu - mówił Zbigniew Bunik, jeden z obecnych na sesji mieszkańców Brodnicy. - Planowana inwestycja, która tam miała powstać - rozumiem, że chyba nie powstanie, bo to jest parodią - ma wpływ na wszystkich mieszkańców - dodawał, zwracając też uwagę na to, jak spadną wartości działek budowlanych oraz nieruchomości w okolicy fermy.

Szczególnie położenie fermy budzi kontrowersje - tuż obok znajduje się piekarnia, z drugiej strony obszar, wydzielony na agroturystykę, zaś kilkaset metrów dalej Złota Góra oraz Centrum Sportów Wodnych i Promocji Regionu.

- Co nas bardzo zaskoczyło, po zapoznaniu się z decyzją środowiskową, że nie było w niej ani jednego słowa o tym, że w sąsiedztwie znajduje się zakład spożywczy (…). Zostały opisane budynki, które są w promieniu 300 metrów, a piekarnia nawet jako budynek nie została ujęta. Ja tego po prostu nie rozumiem - mówił Krystian Potrykus, sąsiadujący z działką, na której ma powstać ferma, de facto od dwóch stron.

W dyskusji udział wziął również przedstawiciel drugiej strony - inwestora, chcącego wybudować daną fermę. Kwestię znikomego wpływu na ekosystem argumentował pozytywną decyzją Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku. Wspominał też o fakcie, że przez 27 lat w tym samym miejscu funkcjonowała ferma zwierząt futerkowych i nikomu to nie przeszkadzało.

- Ja nie wiem, dlaczego teraz kurnik ma przeszkadzać, a lisy nie przeszkadzały - komentował.

Brak informacji?

Sprawa budowy fermy w tym miejscu pozostawała sporna, a wypowiedzi przybierały na sile. Co jednak objawiło się jako inna ważna kwestia w dyskusji, to samo informowanie o planowanej inwestycji, albo, jak twierdzili zainteresowani, jego brak. Mieszkańcy zaznaczali, że wielu z nich o szczegółach przedsięwzięcia dowiedziało się dopiero kilka tygodni temu, przypadkiem.

Do sytuacji odniósł się też Ryszard Duszyński, radny Rady Miejskiej w Kartuzach, a także członek rady sołeckiej w okresie, gdy podejmowane były decyzje w tej sprawie. Zaznaczał, że sam statut sołectwa Brodnica Górna został naruszony, gdyż inwestycja nie była omawiana na zebraniach.

- Ja się dziwię, dlaczego jest ten pośpiech? - pytał radny, dodając też, że zrobi wszystko, aby wspomniany kurnik nie powstał.

Przedstawiciele Urzędu Miejskiego, z burmistrzem Gołuńskim na czele, podkreślali z kolei, że cała procedura została przeprowadzona zgodnie z przepisami.

- W momencie, jak trafił do mnie wniosek o wydanie tej decyzji i się w niego wgłębiłam to prosiłam panią Natalię Lekner [z Wydziału Gospodarki Odpadami i Ochrony Środowiska - dop. red.], która się zajmuje wydawaniem decyzji w naszym urzędzie, żeby poinformowała panią sołtys, aby uprzedziła mieszkańców, że toczy się taka procedura, czy nie mają nic przeciw - wyjaśniała wiceburmistrz Sylwia Biankowska. - Pani sołtys powiedziała, że poinformowała mieszkańców. Informacja była taka, co też wynika z zapisów prawa, że w miejsce istniejącej hodowli zwierząt futerkowych ma powstać kurnik.

Mieszkańcy nie zaprzeczali istnieniu takiego obwieszczenia, jednak tłumaczyli, że nie określało ono w pełni skali całego przedsięwzięcia - było w nim jedynie napisane, że dotychczasowa ferma zostanie przekształcona. O większe zaangażowanie przy informowaniu zabiegał także przewodniczący rady Mariusz Treder. Wspominał, że urząd mógł wykorzystywać w tak kontrowersyjnej sprawie inne środki przekazu, reagować z większym wyprzedzeniem.

Będą spotkania z mieszkańcami

Dyskusję w pewnym stopniu zakończył radny powiatowy Andrzej Bystron, zauważając, że dalsza kłótnia wręcz do niczego nie zaprowadzi.

- Myślę, że ta sytuacja jeszcze bardziej się może zaognić, jeśli będziemy trwać w tym dzisiejszym marazmie - komentował radny Bystron. - Ta dyskusja w tym gronie powinna się przenieść na zebrania sołeckie i tam powinien być ten temat wnikliwie analizowany - sugerował, dodając też, że sprawa rzeczywiście jest trudna, ale może uda się dojść do jakiegoś kompromisu bez konfliktowania się.

Postępowanie swoje i urzędu podsumował jeszcze burmistrz Gołuński.

- Gmina musi wykonać wszystko zgonie z prawem (…). Każde postępowanie jest w ten sam sposób realizowane i tak będzie wykonywane. To przepisy ustawy narzucają nam wykonanie pewnych procedur administracyjnych. I to za każdym razem będziemy robić i na pewno nic nie zmienimy w tej materii, bo tak mówi prawo - zapewniał szef kartuskiego samorządu. - Ja mogę lubić jednego człowieka czy drugiego, mogę nawet ich nie znać, ale muszę każdemu wydać taką samą decyzję i zrealizować ją zgodnie z procedurami prawnymi i nie odstąpię od tego na krok, bo to ja poniosę konsekwencje wydania złej decyzji.

Na zakończenie, choć nie przybyli z tego powodu, o potrzebie dialogu wspomnieli również obecni na sesji radni wojewódzcy Magdalena Sroka i Jerzy Barzowski.

Burmistrz Mieczysław Grzegorz Gołuński zapowiedział, że w sprawie budowy fermy drobiu w Brodnicy Górnej przeprowadzone będą kolejne spotkania z mieszkańcami. O terminach odpowiednio poinformuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto