W piątek 17 czerwca rozpoczęła się XV edycja Bluesa w Leśniczówce - dwudniowego festiwalu muzycznego, który z roku na rok przyciągał do Mirachowa coraz to większe rzesze melomanów. Niestety pandemia na dwa lata przeszkodziła w tradycyjnym zrealizowaniu imprezy - organizatorzy musieli się posiłkować występami online.
Na szczęście powrócił po tej przerwie w stylu godnym wcześniejszych odsłon. Nawet pomimo tego, że po raz pierwszy wstęp na festiwal jest płatny, wcale nie było widać, aby pod scenę przy leśniczówce przybyło mniej ludzi. Piękny plener z godziny na godzinę jedynie się zapełniał. Muzyki słuchały rodziny z dziećmi, pojedynczy fani, a także całe duże grupy przyjaciół. Niekiedy w okolicy pojawiali się też przejeżdżający rowerzyści, którzy na chwilkę stawali, by wsłuchać się w dźwięki dochodzące ze sceny.
Festiwal rozpoczął występ zespołu Double Crafter, wyjątkowo w trzyosobowym składzie. Muzycy wprowadzili zebranych w piękną atmosferę, grając zarówno własne utwory, jak i aranżacje klasyków bluesa polskiego i zagranicznego. Następnie do tańca widownię porwali Szulerzy, dość kontrastujący z głównie spokojnym, a miejscami wręcz melancholijnym występem swych poprzedników. Muzyczny wieczór dopełniła ekipa Wild Flame.
To jednak koniec bluesowych doświadczeń w Mirachowie. Organizatorzy zapraszają jeszcze dziś na kolejne występy. W sobotę na scenie zaprezentują się Andreas Bo, Marta Szefke Groove Band, a także... Zespół Pieśni i Tańca Przodkowianie, których to wesprze PUHOVSKY z gośćmi. Start o godz. 17.
Tak jak wspominaliśmy wcześniej od tego roku organizatorzy zmuszeni byli wprowadzić płatne wejścia na koncert. Bilety kosztują 20 zł, goście w wieku od 8 do 15 lat mogą przy tym liczyć na ulgę.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?