Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Artur Dziambor o obostrzeniach: - Pytanie dlaczego zniesiono część, a nie wszystkie?

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
Od 1 lutego w Polsce zniesiono część obostrzeń, wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Na ten moment ulgi jednak dotknęły tylko sklepy w galeriach handlowych, bowiem od teraz już wszystkie mogą być otwarte. Zlikwidowano też godziny dla seniorów.

Wielu przedsiębiorców - właścicieli restauracji, siłowni, klubów fitness - wciąż zmaga się z niemałymi problemami. W efekcie szukają oni sposobów, aby przywrócić działalność. Nie inaczej jest w powiecie kartuskim, gdzie już kilka lokali i ośrodków narciarskich wznowiło usługi w nieco zmienionej formie.

W ubiegłym tygodniu do jednej z restauracji w Sierakowicach zawitał nawet gdyński poseł Artur Dziambor (Konfederacja), który postanowił odwiedzać tego typu „zbuntowane” lokale. W rozmowie opowiadał nam, jak to uważa, że powinno się już odejść od tych obostrzeń, gdy widzi się problemy przedsiębiorców.

- Rozmawiam ze wszystkimi właścicielami. Staram się posłuchać, jak wygląda ich sytuacja, w jakim są stanie, że aż się otworzyli. Bo to też jest zawsze trudna historia (...). To są ludzkie tragedie bardzo często - mówi poseł Dziambor. - To jest ekstrema jakaś dla tych ludzi. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co oni muszą przechodzić, gdy mają tego typu biznes. Bo biznes typu pub czy restauracja bardzo często wynika z jakichś marzeń. To jest tak, że to się ma w ramach tego, że po prostu chciało się takie coś mieć (...). Ludzie z pasji to robią.

Problemy jednak nie dotyczą tylko branży gastronomicznej, hotelarskiej, cz fitness, o których to najczęściej się słyszy. Z poważnie zmniejszonymi przychodami muszą się liczyć też np. prywatne szkoły językowe.

- Zanim zostałem posłem prowadziłem szkołę językową. Miałem swoją malutką szkółkę, ale też zarządzałem jedną, dużą sieciówką. I ta sieciówka przez pierwszy lockdown straciła połowę uczniów, a jedna z jej placówek została zamknięta - opowiada Artur Dziambor. - Rodzice dawali własne, prywatne pieniądze na te lekcje i sobie wykalkulowali: w państwowej szkole można udawać, że lekcje są, bo i tak to jest za darmo. Natomiast prywatnie oni wiedza doskonale, że ta usługa online nie jest tej samej jakości, co rzeczywiste spotkanie na lekcjach. Szkoła się o połowę skurczyła - połowa nauczycieli straciła pracę. To jest tragiczna sytuacja, naprawdę ciężka na wszystkich frontach, bo wszyscy tak oberwali.

- Trudno jest postawić się w tej sytuacji, kiedy się tego nie przeżyło, ale wyobrażam sobie, co by było ze mną, gdybym teraz był nauczycielem. Dlatego jestem w stanie zrozumieć tych wszystkich przedsiębiorców, których nie są potrafią z kolei zrozumieć PiSowcy, zajmujący różne stanowiska w kraju.

Część obostrzeń zniesiona, ale czy to wystarczy?

Poseł Dziambor nie jest też przekonany co do ostatnich działań rządu w sferze pandemii. Zniesienie części obostrzeń zdecydowanie jest ulgą, ale wciąż działalność może prowadzić stosunkowo mała grupa.

- Pytanie dlaczego zniesiono część, a nie wszystkie? Jaki jest w tym interes? Galerie będą otwarte, a hotele nadal nie. Wiemy jakie gigantyczne straty mają właściciele galerii handlowych i myślę, że są one już nie do pokrycia - mówi Artur Dziambor, przytaczając też, że w związku z wybiórczymi obostrzeniami ludzie zaczęli wręcz kotłować się w tych otwartych miejscach. - Ludzie z nudów już po prostu chodzą, żeby wyrwać się na chwilę. Wyjdą sobie do otwartych sklepów w ramach atrakcji turystycznej, ale nie mogą sobie pójść do innych, ulubionych.

Według posła Konfederacji w tym momencie działanie inne, niż otwarcie lokali gastronomicznych czy siłowni nie ma za bardzo sensu, gdy widzi się, do jak opłakanego stanu finansowego lockdown doprowadził branżę.

- To jest po prostu absurdalne. Te ograniczenia nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Jak się spytaliśmy, dlaczego np. siłownie są zamknięte, to otrzymaliśmy odpowiedź „Bo tam sufity są za nisko”. Nawet Główny Urząd Sanitarny uzasadnił, że restauracje są zamknięte, bo tam są ludzie, ale ja się pytam - dlaczego wtedy takie dyskonty nie są zamknięte? Tam też są przecież ludzie - dziwi się Artur Dziambor. - Ja rozumiem powagę tej choroby. Sam z nią trafiłem do szpitala. Przeleżałem, przecierpiałem naprawdę mocno. Wiem, że to jest poważna choroba. Ale zamykanie kogokolwiek, zabranianie temu komuś otwierania swojej firmy i ograniczanie się w taki absurdalny sposób nie ma najmniejszego sensu.

Według zapewnień rządu co najmniej do 1 marca Polacy nie będą mogli zjeść posiłków w restauracjach i barach, uczestniczyć w imprezach w pubach, skorzystać z hoteli, basenów, stoków narciarskich. Także uczniowie starszych klas mogą liczyć na powrót do szkół najwcześniej w połowie lutego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto