Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sesja nadzwyczajna w Kartuzach. Awantura o Mezowo ZDJĘCIA, WIDEO

Lucyna Puzdrowska
Sesja nadzwyczajna w Kartuzach została zwołana w sprawie drogi Borowo - Sitno, ale całe obrady zdominowała awantura o Mezowo.
Sesja nadzwyczajna w Kartuzach została zwołana w sprawie drogi Borowo - Sitno, ale całe obrady zdominowała awantura o Mezowo. Lucyna Puzdrowska
Po raz kolejny w krótkim czasie zwołano w Kartuzach sesję nadzwyczajną. Po raz kolejny też powodem było postępowanie przetargowe, tym razem na budowę drogi Borowo - Sitno. W przetargu na tę inwestycję zgłosiło sie co prawda czterech oferentów, ale podobnie jak w przypadku poprzedniego - na promenady nad jeziorami, ceny były znacznie wyższe od środków zarezerwowanych w budżecie. I tego miała dotyczyć sesja - udzielenia przez radę zgody na zwiększenie kwoty przeznaczonej na budowę drogi. Pisaliśmy o tym we wtorek. Miała dotyczyć, ale awantura rozpętała się z całkiem innego powodu i to zanim obrady udało się rozpocząć. Poszło o Mezowo.

Sesja nadzwyczajna zwołana przez burmistrza dotyczyć miała zwiększenia kwoty środków, przeznaczonych na budowę drogi Borowo - Mezowo. Przed rozpoczęciem sesji przewodniczący Andrzej Pryczkowski zwołał obrady komisji, żeby przedyskutować uchwały, które były do przegłosowania na sesji. W tym momencie radny Mariusz Treder złożył wniosek formalny o ponowne wniesienie do porządku obrad uchwały zmieniającej nazwę ul. Wolności w Mezowie i Dzierżążnie. Na poprzedniej sesji radni podjęli uchwałę, że jej nowa nazwa to Błękitnej Armii. Już wówczas informowaliśmy, że odbyło się to niejako za plecami mieszkańców, bez jakichkolwiek konsultacji. Na reakcję osób zamieszkujących przy ul. Wyzwolenia, a po nowemu Błękitnej Armii, nie trzeba było długo czekać. Poczuli się oszukani i zlekceważeni, zaczęli zbierać podpisy przeciwko nowej nazwie. Na tamtej sesji radny Mariusz Treder był nieobecny, więc o całym zamieszaniu dowiedział się po powrocie z urlopu. Na środowej sesji prosił, aby rada naprawiła błąd i ponownie podjęła temat, zmieniając nazwę Błękitnej Armii na Wyzwolenia. Poparł go radny Ryszard Herbasz, również składając wniosek w sprawie włączenia uchwały do porządku obrad. I tu rozpętała się burza. Przewodniczący Andrzej Pryczkowski kategorycznie sprzeciwił się kolejnej uchwale, mimo iż burmistrz Mieczysław Gołuński wyraził na to zgodę. Na sesji nadzwyczajnej, która odbywa się zazwyczaj właśnie na wniosek burmistrza, to on decyduje o tym jakie uchwały znajdą się w porządku obrad. Tym razem wszystkie argumenty trafiały na zdecydowany sprzeciw przewodniczącego. Swoja postawę tłumaczył tym, że uchwała została już podjęta, nazwę zmieniono i teraz ewentualnie do wojewody mogą się zwrócić protestujący mieszkańcy.
- To byłoby śmieszne, gdybyśmy cofnęli wcześniej podjęta uchwałę i z powrotem zmieniali nazwę tej ulicy, wracając do poprzedniej - mówił.
Burmistrz, kilku radnych argumentowali, że często bywało przecież tak, że na kolejnych sesjach zmieniano kształt uchwał, że skoro taka jest wola mieszkańców należy ja uszanować. Przewodniczący był jednak nieubłagany w swym stanowisku. Poparli go zastępcy i część radnych. Zarzucił radnemu Mariuszowi Trederowi demagogię i stwierdził, że robi z siebie „Rejtana”. Doszło do awantury, nikt już nie przebierał w słowach. Dwukrotnie zwoływano krótkie przerwy, podczas których radni w małych grupach naradzali się jakie przyjąć stanowisko. Osoby najbardziej odpowiedzialne za zmianę nazwy z Wyzwolenia na Błękitnej Armii - radni Andrzej Borzestowski i Witold Wojewódka, tym razem najrzadziej zabierali głos. Borzestowski wypowiedział jedno zdanie:
- Mieszkańcy powinni interweniować u wojewody, my już swoje zrobiliśmy. Teraz wojewoda musi uznać ważność bądź nieważność podjętej przez nas większością głosów uchwały.
Burmistrz próbował jeszcze przekonać przewodniczącego. Był zdecydowany włączyć uchwałę do porządku obrad. Kilkukrotnie prosił przewodniczącego, żeby pozwolił wypowiedzieć się prawnikowi. Andrzej Pryczkowski bardzo długo nie dopuszczał prawniczki do głosu. Uczynił to na wyraźne, kilkukrotne żądanie burmistrza i kilku radnych. Okazało się, że prawnie jest to możliwe. Radni podjęliby zwyczajnie kolejna uchwałę zmieniająca nazwę Błękitnej Armii na Wyzwolenia. Tym samym mieszkańcy nadal korzystaliby z nazwy, do której przez lata się przyzwyczaili, a prowadzący działalność gospodarczą, nie musieliby zmieniać dokumentów, pieczątek itp.
Zebrane przez mieszkańców podpisy - złożyło je ponad 100 osób, zostały kompletnie przez przewodniczącego zlekceważone. Emocje próbował studzić radny Arkadiusz Socha apelując, by naprawić błąd popełniony na poprzedniej sesji.
- Każdy może się pomylić, ale też każdy błąd można naprawić - apelował do kolegów i prezydium rady.
Jednak akurat w tej sprawie przewodniczący był nieugięty, twierdząc, że byłoby to ośmieszenie się przed wojewodą i mieszkańcami. Ostatecznie radni poparli przewodniczącego, a uchwała nie weszła do porządku obrad sesji.
W ciągu kilku minut właściwych obrad, radni zdecydowali o zwiększeniu środków na drogę Borowo - Sitno o 590 tys. zł. Tym samym ul. Jeziorna, bo taka nazwę nosi trakt łączący Borowo z Sitnem, będzie niedługo realizowana.
Najprawdopodobniej temat ul. Wyzwolenia wróci na kolejne obrady kartuskich radnych. Takie zapewnienie złożył radny Mieczysław Gołuński.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto