Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądy rozstrzygną spory gmin i wykonawców

bc
J.S.
Fala sporów pomiędzy samorządami i wykonawcami inwestycji, również tymi niedoszłymi. Gmina Żukowo usłyszała już niekorzystny, choć nieprawomocny wyrok, wkrótce rozpoczną się procesy gmin Kartuzy i Somonino.

Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, iż gmina Żukowo ma zapłacić 200 tys. zł firmie, która w 2008 r. zbudowała remizę OSP w Baninie. Wykonawca zakończył prace trzy miesiące później niż przewidywała umowa, gmina wystąpiła o nałożenie kar umownych i na ich poczet pomniejszyła wypłatę należności. Przedsiębiorstwo wystąpiło do sądu, gmina odpowiedziała powództwem wzajemnym, domagając się od wykonawcy dodatkowo blisko 300 tys. zł. Sąd oddalił powództwo gminy i zasądził wypłatę na rzecz wykonawcy 200 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.

W Somoninie poszło o stadion sportowy. Tu również inwestycję oddano po terminie, ale zwłoka wynosiła ponad rok, a do tego zdaniem gminy prace zostały wykonane wadliwie. Samorząd nie wypłacił wykonawcy blisko 300 tys. zł z tytułu kar umownych, a o wypłatę kolejnych 300 tys. wystąpił do sądu. To łącznie blisko połowa kosztów inwestycji. Pierwsza rozprawa odbędzie w Gdańsku 2 grudnia.

3 stycznia 2012 r.w wydziale gospodarczym Sądu Okręgowego w Gdańsku spotkają się prawnicy gminy Kartuzy i spółki Sport StadiaNet. Jak już informowaliśmy, sprawa dotyczy fiaska negocjacji dotyczących koncesji na roboty budowlane. Samorząd chciał skorzystać z tego trybu zamówień publicznych, by zmodernizować stadion w Kartuzach i postawić halę sportową w Kiełpinie. Od marca 2009 r. toczyły się negocjacje z jedynym oferentem - niemiecką spółką Sport StadiaNet. Zakończyły się bezowocnie jesienią 2010 r. - gmina unieważniła postępowanie uzasadniając, iż ostateczna oferta spółki "znacznie przekracza możliwości finansowe zamawiającego".

Niemiecka firma uważa, że samorząd prowadził negocjacje bez zamiaru udzielenia zamówienia publicznego i naruszył prawo. Andrzej Siedlecki, dyrektor Sport StadiaNet na Europę Wschodnią zwraca uwagę, iż do złożenia ostatecznej oferty miasto wezwało firmę w lipcu 2010 r., gdy w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Kartuz na to zadanie planowano 45 mln zł. Całość złożonej przez spółkę oferty opiewała na 63 miliony złotych, ale suma ta obejmowała koszty realizacji inwestycji, a także utrzymania i kredytowania przez 15 lat, natomiast cena samej inwestycji wynosiła niespełna 35 milionów złotych i była niższa od kwoty przewidzianej przez gminę w wieloletnim planie w momencie wezwania nas do złożenia oferty ostatecznej.

Dyrektor dodaje, że podczas otwarcia oferty gmina oznajmiła, iż na całą koncesję zamierza przeznaczyć 28 milionów. To zdaniem spółki kwota nierealna, co potwierdzać ma fakt, iż w swoich własnych kosztorysach wartość tylko robót budowlanych, które stanowią około 50 procent wartości koncesji, samorząd wycenił na 32,7 mln zł.

Burmistrz Mirosława Lehman, przekonuje, że całe postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z przepisami i nie zgadza się z tym, aby gmina miała płacić odszkodowanie.
- Koncesjonariusz wiedział, jakim budżetem dysponujemy, nie mogłam podpisać umowy na większą kwotę - tłumaczy. - Oferta przekraczała sumę 45 milionów zapisaną w WPI, niezależnie od tego, że później zmniejszyli ją radni.
Spółka domaga się od miasta 4 mln zł - milion stanowić ma zwrot wydatków poniesionych podczas pertraktacji, głównie kosztów osobowych i delegacji, a 3 mln zł to rekompensata z tytułu utraconych zysków.

Więcej na ten temat w Tygodniku Kartuzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto