Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kaszubska GwiÔzdka i Gwiżdże pretendują do Krajowej Listy Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, ZDJĘCIA, WIDEO

Janina Stefanowska
Na pomysł umieszczenia tradycji wigilijnej GwiÔzdczi na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO wpadła Iwona Świętosławska z Wydziału Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku.I to właśnie ta placówka, jako wiodąca, ze wsparciem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i Gminnego Ośrodka Kultury w Sierakowicach wystąpiła z takim wnioskiem do Instytutu Dziedzictwa Narodowego.

Na początku listopada dokumenty dotarły do Instytutu Dziedzictwa Narodowego. Wniosek nie został cofnięty, co oznacza, że był dobrze przygotowany i nie trzeba czynić poprawek. Komisja zwykle zbiera się raz na 2-3 miesiące i rozpatruje wnioski.

Aby znaleźć się na Światowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, najpierw trzeba być na liście krajowej. Trzeba pokazać, że dany zwyczaj trwa, że tradycja jest żywa, identyfikowana z terenem.
Podczas dokumentowania kaszubskich gwiazdek okazało się, że są one na pograniczu wyginięcia - mówi Iwona Świętosławska, pomysłodawczyni umieszczenia bożonarodzeniowego zwyczaju na liście UNESCO. - Najwięcej działa wciąż na terenie gminy Sierakowice.

Widać je podczas Przeglądu Zespołów Kolędniczych w Sierakowicach. Prezentują się zarówno grupy dziecięce, młodzieżowe, ale też składające się z osób dorosłych.

- Teksty naszych występów przekazywane są z pokolenia na pokolenie, praktycznie znamy je od dziadków, a nawet pradziadków - powiedział nam Rafał Bigus z „dorosłego” zespołu kolędniczego w Gowidlinie. - Uczymy się ich, co roku coś modyfikujemy i będziemy przekazywać młodszym. Na tym polega tradycja gowidlińskiej gwiazdki.
Jak dodał pan Rafał, część strojów co roku wyciągana jest z szaf, ale też podobnie jak z tekstami, dochodzą nowe.
- W tym roku dzięki dofinansowaniu z GOK-u w Sierakowicach, mogliśmy zakupić stroje gwiazdorów, za co bardzo jesteśmy pani dyrektor wdzięczni.
Gowidlińska gwiazdka nie tylko występuje przy okazji takich jak ten przeglądów, przede wszystkim kolęduje po domach, gdzie jest wyczekiwana i miło wspominana. Do głównych postaci występujących w tej i pozostałych grupach, należą m.in. gwiazdor, baran, bocian, śmierć, kominiarz, diabeł, koń, baba z dziadem, koń.
- W tej tradycji chodzi o to, aby przynosić światu dobrą nowinę, nadzieję na odrodzenie się wiosny, przyrody, życia - dodaje Rafał Bigus.

W poszukiwaniu dokumentacji Iwona Świętosławska dotarła do grup, m.in. w Tuchlinku, Puzdrowie, Gowidlinie. O zachowanie zwyczaju dbają też szkoły - m. in. w Szopie, Mojuszu. Tu zespół młodych kolędników istnieje już od wielu lat. Pracuje z nimi Danuta Pioch. W tym roku przygotowaniem grupy do świątecznych występów zajęła się Irena Brzustewicz.
- Opracowując, a potem szlifując program, zwracamy szczególną uwagę na wyraz artystyczny i poprawność językową. Oczywiście cały występ odbywa się w języku kaszubskim – mówi pani Irena. - Dzieci, ich rodzice bardzo chętnie angażują się w przygotowanie strojów, tym samym włączając się w kultywowanie kolędniczej tradycji na Kaszubach.

Występ opierał się na scenariuszu Elżbiety Pryczkowskiej, z pewnymi własnymi modyfikacjami.
Zespół kolędniczy z Małej Szkoły w Szopie przygotowywał się do występów świątecznych już od początku listopada.
- Wybierając teksty korzystałam z różnych źródeł, m.in. z Peplińskiego, pani Eli Pryczkowskiej – mówi Magdalena Rompa, prowadząca grupę. - W przygotowanie strojów bardzo angażują się rodzice, a nawet nasza pani sołtys, która pomogła nam zmodernizować strój gwiazdora i okoliczne panie krawcowe. Staramy się być przygotowani perfekcyjnie, tym bardziej, że nasza gwiazdka nie tylko występuje podczas takich przeglądów jak ten w Sierakowicach, ale w okresie przed wigilią kolędujemy po domach w naszej i sąsiednich wsiach.

Procedura umieszczenia na liście dziedzictwa narodowego przewiduje, że po pięciu latach od wpisu na listę, komisja sprawdza żywotność danego zwyczaju w terenie.
- Istnienie grup kolędniczych zależy nie tylko od zapału i chęci młodych - podkreśla Iwona Świętosławska. - W dużej mierze ma na nich wpływ to, czy zostaną przyjęci w domach, jak zostaną powitani, czy są mile widziani. W przypadku Gwiazdek czy gwiżdży kłopot jest taki, że miejscowi niechętnie otwierają im drzwi - domostw, stodół, wrota gospodarstw. Grupy potrzebują wsparcia finansowego, bo muszą inwestować w stroje, transport. Stroje są bardzo drogie, młodzi już sami nie potrafią ich przygotować. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby mogli uczestniczyć w przeglądach grup kolędniczych, np. w Bukowinie tatrzańskiej. Obcowanie z innymi grupami, kulturami podtrzymuje chęć organizowania gwiazdek. Być może jesteśmy ostatnim pokoleniem, które ogląda gwidże na żywo, a nie na kanale youtube. Dajmy szansę naszym następcom, aby zwyczaj nie zaginął. Aby tradycja przetrwała dla naszych dzieci i wnuków.

(Ostatnie zdjęcia z Koloni - z tegorocznych wizyt gwiózdek - nadesłane)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto