Zgłoszenie o pożarze kościoła w Mojuszu przyjęto o godz. 18.26, akcję kończyli miejscowi strażacy po godz. 22.
- My nie wiemy, skąd się wziął pożar – mówili przyglądający się akcji mieszkańcy – Poczekamy na ekspertyzy.
- Koleżanka do mnie zatelefonowała – dodaje druga z pań. – Przejeżdżała tędy i widziała, jak ogień wychodził przez dach i że się strażacy zbierali. Tego ognia nie było wcześniej widać, nikt nic nie zauważył.
- Miałem mszę w tamtej parafii, przyjechałem prosto ze mszy, gdzieś przed 19 - dodaje wikary z parafii św. Jana w Sierakowicach. – Proboszcz już jedzie, był gdzieś w trasie.
Do akcji zadysponowano wiele jednostek, oprócz kartuskiego podnośnika wezwano na pomoc podobny wóz z Lęborka.
- Już od Wygody widać było wielką łun, jak dojeżdżaliśmy – opowiadają strażacy z Sierakowic. – W środku była boazeria, sucha, szybo się zajęło.
Kościół miałby 31 lat w tym roku.
– Świątynia nie była ogrzewana- mówił wikary. - Była drewniana w środku - miała boazerię, podłogę, balaski prezbiterium, wszystko - oprócz tabernakulum - w drewnie.
Na razie nie wiadomo, skąd wziął się ogień. Pierwsze przypuszczenia mówią, że od zwarcia instalacji elektrycznej.
W akcji gaszenia wzięły udział zastępy z Kamienicy Szlacheckiej, Sierakowic, Mirachowa, Kartuz, Mojusza, Kamienicy Królewskiej, Miechucina, Gowidlina, Borzestowa oraz z Lęborka
- Razem 16 zastępów i 77 ludzi – wylicza dyżurny strażak.
Gaszenie pożaru utrudnił brak wody w hydrantach.
- Największa głupota jest z hydrantami – raz na zawsze trzeba by zrobić z tym porządek - mówi twardo strażak z Mirachowa. - Zbiorniki w każdej wiosce powinny być czyszczone, bo te hydranty – prąd wyłączą – i wody w nich nie ma. Gdy nie ma nigdzie prądu, nie ma skąd wody wziąć. Teraz wykopali przeręble w takim bajorku. Nie wiemy, ile tam może być wody, ustawiamy pompy, to jest pracochłonne i czasochłonne, linie się rozwija a okazuje że podłączysz jeden wąż – i już po wodzie.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?